Reprezentacja Polski kobiet 23 lipca rozpoczęła zmagania w fazie finałowej Ligi Narodów. Przed własną publicznością rozegrała ćwierćfinał, a ich rywalkami były Chinki. Ten mecz przysporzył wiele problemów biało-czerwonym, głównie przez błędy własne. Niezwykle trudno było wygrać to spotkanie, ale świetne zmiany dały Paulina Damaske i Alicja Grabka. Zwycięstwo przedłużyło szanse Polek na kolejny medal, trzeci rok z rzędu.
Dobre złego seta początki
Polki zaliczyły świetne wejście w meczu. Agnieszka Korneluk bardzo dobrze zagrywała, a Martyna Łukasik była skuteczna w ataku. Rywalki przeczekały ich napór i po udanym bloku oraz długiej akcji zamkniętej przez X.Y. Gong wyrównały dość szybko, a następnie poszły za ciosem. Atak opierały nie tylko na sile, ale i sprycie. Dobrze w bloku i obronie czytały grę Polek, wyprowadzały cierpliwie kontry i odskoczyły na 19:14. Gra polskich siatkarek zupełnie się posypała, a azjatycki zespół pewnie wygrał odsłonę premierową.
Przebudzenie
Tym razem to Chinki mocno rozpoczęły drugą partię. Problemy miały podopieczne trenera Lavariniego i dość szybko przegrywały 2:5. Cały czas Polki miały duże problemy z przebiciem się przez chiński blok, a dystans rósł. Było tak do momentu aż w polu zagrywki stanęła Katarzyna Wenerska. Jej uderzenia dały oddech biało-czerwonym, a polski zespół zaczął powoli wracać do gry i po uderzeniu Łukasik wyrównał po 14. Gdy Martyna Czyrniańska punktowała blokiem, a Stysiak zagrała fantastyczną kontrę, sytuacja się zmieniła i to Polki były na prowadzeniu 17:15. Z każdą kolejną akcją reprezentacja naszego kraju łapała coraz większe „flow”, nerwowo zaczęły grać rywalki. Końcówka należała do biało-czerwonych, które wyrównały stan meczu.
Nieskuteczność na pierwszym planie
W trzeciego seta Polki weszły niepewnie i bardzo nieskutecznie w ataku. Nie tylko Chinki podbijały ich uderzenia, ale pojawiło się w nim też bardzo dużo błędów. Rywalki robiły, co chciały i po serii punktów prowadziły 13:5. To ustawiło całego seta. Azjatycki zespół grał spokojnie do końca pilnując wypracowanej przewagi. Choć od połowy seta biało-czerwone zaczęły grać skuteczniej, to nie na tyle, by wpłynęło to na dzielącą obie ekipy różnicę punktową.
Wyczekany moment
Choć Polki starały się grać blokiem, przeciwniczki miały sposoby by punktować. Miejscowe nie poddawały się i po kolejnych próbach zaczęły wreszcie punktować tym elementem. Do tego dołożyły też lepszą grę w ataku i dzięki temu zaczęły odrabiać straty, które pojawiły się na początku czwartego seta. Seria udanych bloków biało-czerwonych sprawiła, że sytuacja diametralnie zmieniła się i Polki odskoczyły na 12:8. To dało im ogromnego „kopa” do działania. Magdalena Stysiak i Paulina Damaske wzięły ciężar gry na siebie. Gdy ta druga zagrała asa serwisowego, polski zespół prowadził 18:12 i zmierzał ku tie-breakowi. Chinki walczyły i próbowały wrócić do gry, ale as serwisowy Czyrniańskiej odebrał im motywację. Po jej kolejnej świetnej zagrywce Korneluk zrobiła, co należało z piłki przechodzącej, doprowadzając do tie-breaka.
Bo to Polska właśnie!
Chinki próbowały przejąć inicjatywę od samego początku seta decydującego. Natomiast Korneluk z pola serwisowego i świetna w bloku Stysiak skutecznie im to uniemożliwiły. Polki prowadziły 6:3 i ani myślały spuścić z tonu. Rywalki kąsały, ale biało-czerwone po ich udanych akcjach spokojnie przechodziły do kolejnych – równie skutecznych po swojej stronie boiska. Nie zablokowały się nawet po bloku na Czyrniańskiej i nieudanym zagraniu Stysiak. Zrobiło się gorąco, ale tylko na moment. Polki pilnowały swoich ataków i po końcowym uderzeniu Damaske mogły cieszyć się z awansu do strefy medalowej VNL.
Polska – Chiny 3:2
(17:25, 25:20, 19:25, 25:19, 15:12)
Składy zespołów:
Polska: wkrótce
Chiny: wkrótce
Zobacz również:
Wyniki Ligi Narodów kobiet – faza finałowa