Strona główna » Liga Narodów. Kubańscy giganci znów zachwycają. Problemy Mendeza i spółki

Liga Narodów. Kubańscy giganci znów zachwycają. Problemy Mendeza i spółki

inf. własna

fot. volleyballworld.com

Liga Narodów lubi outsiderów. Tak też było w piątek w Belgradzie. Szukająca formy Argentyna przegrała z Iranem 1:3. W czterech setach zakończyło się także spotkanie Holendrów z Kubańczykami. Po zaciętym czwartym secie górą była grupa gigantów z Kuby.

W poszukiwaniu formy

Tegoroczna Liga Narodów nie oszczędza Argentyńczyków. Zespół Marcelo Mendeza wciąż szuka formy, a słabość tą wykorzystała kolejna drużyna. Początek spotkania należał do wyrównanych – 6:6. Po asie Amina Esmaeilnezhada Irańczykom udało się oskoczyć na dwa punkty – 10:8. Odpowiedź Argentyńczyków była natychmiastowa. W ataku nie do zatrzymania był Pablo Kukartsev, którego wspierał Luciano Palonsky. Sanchez odważnie stawiał też na środek, wykorzystując Bruno Losera. Po drugiej stronie siatki kapitalnie spisywał się niezastąpiony Poriya Hossein Khanzadeh, który w decydującym momencie wziął na siebie ciężar gry, domykając również seta – 25:21.

Porażka mocno podrażniła Argentyńczyków, zwłaszcza, że pod batutą Poriya Iran ponownie objął prowadzenie – 7:4. Wówczas nastąpił zwrot, a do wcześniejszych liderów w zespole trenera Mendeza dołączył Nicolas Zerba. To właśnie po jego dwóch asach był już remis – 7:7. Jako kolejny z asem zameldował się Palonsky – 13:9, a dokładający cenne punkty Amin i Mohammad, to było zdecydowanie za mało. Niewielka różnica utrzymała się do końca, dając Argentynie przełamanie – 25:22.

W kolejnym secie Iran poszedł na całość, a wszystko to za sprawą jednego zmiennika. Zagrywki Arshina dodały drużynie kopa – 6:3. Po bloku Conte znów był jednak remis – 9:9. Taka sytuacja nie trwała zbyt długo. Dobrze spisujący się w całym meczu Kukartsev nie był w stanie walczyć z wiatrakami. Rewelacyjne wejście z ławki odnotował zaś Ali Haghparasta, który wraz z Mortezem Mehrzadem podkręcił grę Irańczyków – 25:22.

Bardzo podobnie wyglądała czwarta odsłona spotkania, w której Argentyna znów zmuszona była do gonienia rezultatu. Oprócz Aliego, na bohatera wyrósł Bardia Saadat, występujący w roli rezerwowego. Spotkanie natomiast blokiem domknął Mohammad Javad Manavinejad – 25:22, zapewniając drużynie 3 punkty.

Argentyna – Iran 1:3

(21:25, 25:22, 22:25, 22:25)

Składy zespołów

Argentyna: Sanchez, Palonsky (15), Bruno (14), Kukartsev (18), Zerba (8), Luengas (2), Franchi (libero) oraz Conde (2), Gomez, Morel (4), Giraudo

Iran: Poriya (6), Amin (8), Arshia (2), Yousef (7), Mohammad (7), Mortez (14), Arman (libero) oraz Saadat (9), Daneshdoust, Esfandiar (1), Javad (2), Haghparast (11)

Lodowaty prysznic

Holendrom w tym sezonie nie idzie najlepiej, co potwierdza tabela rozgrywek. Błyszczy natomiast kubańska drużyna, która po perturbacjach w podróży i pokonaniu Niemiec, poszła za ciosem.

Lepiej w spotkanie udało się wejść pomarańczowym, choć początkowo panował impas – 6:5, 8:9. Świetnie spisywał się jednak Tom Koops, dając swojej drużynie prowadzenie – 13:11. Na tym jednak nie był koniec, bowiem tempa liderowi dotrzymywała jeszcze inna dwójka zawodników – Michiel Ahyi, Ramon Martinez Gion – 16:12, 20:18. Choć po stronie Kubańczyków od początku było widać dużą moc ofensywną, to Alonso i Yantowi nie udało się zwyciężyć – 21:25.

Drużyna kompletna?

W kolejnych częściach meczu reprezentację Kuby można było jednak określać mianem drużyny kompletnej. Niewiele było przestrzeni na błędy, a Holendrzy niespodziewanie stali się cieniem samych siebie. Gdyby nie Ahyi i Gion sytuacja byłaby całkiem beznadziejna. Już od pierwszych wymian reprezentacja Kuby postawiła sobie za cel budowanie przewagi – 5:2, 11:6. O wszystkich swoich kolegów dbał w ataku Julio Alberto Gomez Galvez  zawiadujący grą zespołu. Obok Roamy’iego Alonso i Marlona Yanta Herrery na wyróżnienie zasłużył też Gutierrez. Po jednym z ataków Davida Fiela Rodrigueza było już 1:1 – 25:18.

Kubańska drużyna poszła za ciosem. Na piedestale znalazł się Masso, który do skuteczności 6 punktów w ofensywie, dołożył asa i jeden punkt blokiem. Ponownie zespół bardzo szybko zdołał narzucić własne zasady gry – 6:4, 10:7. Pomarańczowa ekipa kilkukrotnie złapała kontakt. Przebudzić udało się Lucce Van Der Entowi, ale było to za mało. Od stanu po 15, znów na dobre rozkręciła się kubańska machina, a przebijający się Meijs, nie był w stanie odwrócić losów seta – 21:25.

Czwarta partia wcale nie była czystą formalnością, a gra toczyła się do ostatniej piłki. Holendrzy nie mieli już nic do stracenia, dlatego też do walki rzucono wszystkie ręce na pokład. Świetnie spisał się Silvester Meijs, który zdobył 10 punktów. Kluczowe okazało się też wejście Siebe Korenbleka. Jeszcze po bloku Giona nominalni gospodarze znajdowali się na przodzie – 18:16, a w kolejnych minutach wiele zwiastowało tie-breaka – 21:19. Niewykorzystane szanse jednak się zemściły. Znów prym zaczął wieść Marlon Yant Herrera, któremu wtórował Miguel Gutierrez – 30:28.

Holandia – Kuba 1:3

(25:21, 18:25, 21:25, 28:30)

Składy zespołów

Holandia: Ahyi (9), Van Der Ent (8), Plak (1), Berkhout, Koops (15), Gion (13), Klok (libero) oraz Korenblek (4), Keemink, Meijs (15), Tuinstra, Wiltenburg

Kuba: Masso (17), Gomez (4), Alonso (14), Gutierrez (15), Yant (21), Fiel (9), Garcia (libero) oraz Mergarejo, Bisset

Zobacz również:

Wyniki i terminarz siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn 2025

PlusLiga