Reprezentacja Polski rozpoczyna walkę o pierwsze trofeum w sezonie. Prowadzony przez Stefano Lavariniego zespół w ćwierćfinale siatkarskiej Ligi Narodów zmierzy się z Chinami. Ze względu na szybkość ich gry to środkowe będą miały najwięcej pracy. Swoimi wrażeniami przed meczem podzieliła się środkowa, Aleksandra Gryka.
Polska-Chiny, czyli pierwszy mecz o stawkę w sezonie. Czujecie dodatkową presję ze względu na to, że gracie w domu?
Aleksandra Gryka: – Nie dość, że ćwierćfinał to gra o życie, to jeszcze gramy go przy swojej publiczności. Po raz pierwszy w tym sezonie, przy tak dużym tłumie. Właśnie dlatego stawka meczu jest gigantyczna. Ja ją czuję, ale mnie to bardzo motywuje. Wierzę w to, że zmotywuje nas to do zagrania świetnego meczu.
Wczuć się w grę rywala
Zwłaszcza wy, środkowe będziecie mieć dużo pracy.
– Gra przeciwko Chinkom to nie jest łatwe zadanie. Piłki latają z bardzo dużą prędkością i w ich grze jest bardzo duża zmienność. To nie są za każdym razem te same piłki. Są zagrania z którymi w ogóle nie mamy do czynienia w europejskiej siatkówki. Od środkowych ten mecz będzie wymagał dużego skupienia i też myślę takiego stanu flow. Chodzi o to, żeby wczuć w tą grę i z pomocą intuicji i taktyki wyprzedzać ich wybory w ataku.
Z punktu widzenia siatkarki na boisku jak wygląda gra przeciwko azjatyckim zespołom? Trzeba się naprawdę napracować, żeby w ogóle umieścić piłkę w boisku.
– To zależy od perspektywy. Z jednej strony można powiedzieć, że jest to irytujące, a z drugiej strony myślę, że lepszą perspektywą jest powiedzieć sobie, że jest to świetne wyzwanie, żeby wyjść jeszcze wyżej na poziom swojego ataku. Przezwyciężyć ich fantastyczną obronę i żeby też może nieoczekiwanie znaleźć w sobie jakieś kierunki albo zagrania, o których się nie miało pojęcia, które wychodzą w momencie, kiedy są po prostu potrzebne.
Ekscytacja i energia zamiast stresu i presji
Trzeba będzie uporządkować emocje
– Nigdy nie grałam takiego spotkania o stawkę. Zrobię wszystko, mam swoje sposoby na to, żeby się skupiać przed meczem i przekierowywać tę energię w stronę, w którą chcę. Żeby szła, a nie żeby mnie rozpraszała. Chcę sprawić, żeby towarzyszyły mi ekscytacja i właściwa energia, a nie stres i presja.
Jedyne porównanie jakie mam to granie o mistrzostwo Polski z ŁKS-em w 2023 roku. Wtedy nie czułam stresu. Im mecz był o wyższą stawkę, tym pewniej się czułam i byłam bardziej skupiona. Myślę, że umiem się na tyle skoncentrować i przekierować tę energię, żeby to kolokwialnie mówiąc nie rozwaliło. Zobaczymy jak to zadziała na takim obiekcie i na szczeblu międzynarodowym.
Jak poradzić sobie wśród rekinów
Jak z twojego punktu widzenia wygląda sposób, w jaki Stefano Lavarini wprowadza do kadry nowe zawodniczki?
– Czasami wrzucał nas na głęboką wodę i uważam, że to też jest świetny zabieg. Wtedy można też zobaczyć jak zawodniczka sobie radzi pod dużą presją w meczach, które tak naprawdę nie są o stawkę. To bardzo ciekawe doświadczenie, ciekawy system grania i próbowania nowych zawodniczek. Nie zostawia nas zupełnie bez pomocy. To nie jest tak, że my tam pływamy na tej głębokiej wodzie same i rekiny dookoła. Mamy to koło ratunkowe w postaci trenera, więc to jest wszystko w warunkach kontrolowanych.
Stawiasz sobie jakiś osobisty cel, poza oczywiście wejściem do półfinału i walką o medale?
– Moim najważniejszym celem jest utrzymanie czystej głowy i nie skupianie się na błędach, jeśli jakie się pojawią. Utrzymywanie bardzo wysokiej energii, fokusu, motywacji, żeby tą ją utrzymać na bardzo wysokim poziomie od początku spotkania. Żeby nie było falowania i momentów przestoju. Żeby nie było też tak, że zepsułam jeden atak i nagle wchodzę sobie do głowy i wszystko zaczyna się naokoło walić. Chcę utrzymać tą czystość i skupienie. Koncentrować się na małych rzeczach.
Jest fajny balans
Macie za sobą intensywny czas. Jak według ciebie zmieniła się ta grupa?
Wejście w troszeczkę inną grupę to ciekawe doświadczenie. Niektórych dziewczyn nie ma, niektóre są nowe, więc ta grupa się docierała i drużyna powstawała w trakcie trwania kolejnych turniejów. Na pewno widać, jak ogromną pracę wykonałyśmy i jak ta drużyna ze sobą funkcjonuje. Widać jak jest fajnie podbierane charakterologicznie i jak każda się wspiera na boisku. Mamy bardzo doświadczone, które potrafią przekazać tę swoją wiedzę i energię młodszym zawodniczkom, które dopiero zaczynają. Młodsze mogą mieć więcej energię. To bardzo fajny balans i szczerze powiem, że ja się świetnie czuję w tej drużynie. Myślę, że to też widać na boisku, że czujemy się razem dobrze. Może czasami są jeszcze momenty jakiegoś takiego przestoju, ale ogólnie uważam, że nasza gra wygląda naprawdę nieźle.
Z naszego punktu widzenia wygląda to tak, że Paulina Damaske wnosi na boisko najwięcej energii. Jak ty to czujesz?
– Na pewno. Damaszi jest takim ogieńkiem naszej drużyny, Jej energia za każdym razem jak wchodzi, pobudza tę grę i to, że ona się tak cieszy, też cieszy nas. Ona czasami odwraca tą swoją energią losy spotkania.
Czasami po prostu się nie klei
Które ze spotkań zagranych do tej pory było dla was najtrudniejsze?
– Myślę, że mecz z Brazylią. Tam troszeczkę nam się nie kleiło. Przeciwnik był bardzo ciężki i dobrze poukładany. Przegrałyśmy mecz, który myślałyśmy, że możemy wygrać. Zrobiłyśmy to w takim dość dziwnym styluakim dziwnym stylu. Najtrudniejsze i tak było to, żeby się podnieść i zagrać lepiej.
Brzydko mówiąc to wyglądało, jakbyście przegrały na własne życzenie.
– Nigdy się nie przegrywa na własne życzenie. Czasami zdarzają się takie spotkania w których po prostu czasami nic się nie klei.
A odnośnie atmosfery w drużynie, kto jest drużynową DJ-ką.
– Malwina Smarzek i Bogu dziękuję, że ona jest DJ-em. Muzyka, którą puszcza pasuje tak idealnie, że każdym razem jest trafiona w punkt, w energię, w nastrój, w atmosferę, we wszystko. Także ta muzyka podbija, Mali bardzo fajnie czyta tę energię.
Zobacz również:
Gwiazda polskiej kadry uspokaja: Wszystko już jest w porządku