A. Carraro Imoco Volley Conegliano znów pisze historię na naszych oczach. Podopieczne Daniele Santarelliego mają szansę na obronę tytułu. W półfinale drużyna Joanny Wołosz i Martyny Łukasik pokonała Numia Vero Volley Milano – 3:1. Nie był to jednak najlepszy mecz hegemonek, co otwarcie na antenie Polsat Sport przyznały polskie siatkarki.
Imoco znów pisze historię
Imoco Volley Conegliano po raz kolejny zagra w finale Ligi Mistrzyń. Zespół Joanny Wołosz i Martyny Łukasik w sobotnim półfinale pokonał Numia Vero Volley Milano – 3:1. Przewaga była widoczna, choć momentami Pantery miały swoje problemy. Nie był to najlepszy występ Polek, lecz już w niedzielę włoski hegemona zagra o kolejne złoto Ligi Mistrzyń. Dla polskiej rozgrywającej będzie to szansa na trzeci tego typu tytuł w karierze.
– Najtrudniejszym meczem jest właśnie ten półfinał. Grałyśmy ostatnio z Milano bardzo dużo meczów, więc wiedziałyśmy, że ten mecz będzie najtrudniejszy ze wszystkich, i faktycznie tak było. Była to, myślę że brzydka siatkówka, ale utrzymałyśmy głowę. Po tym drugim secie, kiedy odpuściłyśmy, mając przewagę, później wróciłyśmy i mimo trudów dowiozłyśmy ten mecz do końca – przyznała na antenie Polsat Sport kapitan A. Carraro Imoco Volley Conegliano, Joanna Wołosz
Po meczu Conegliano do gry o finał przystąpiły siatkarki Vakifbanku i Savino Del Bene Scandicci. Mecz był jednym wielkim blamażem po stronie reprezentantek gospodarzy, które nie miały nic do powiedzenia. Joanna Wołosz na pytanie, z kim zmierzy się jej drużyna w finale, wskazała jednak na podopieczne Giovanniego Guidettiego. – Mam nadzieję, że będzie pięć setów, to trochę dziewczyny będą miały w nogach. Z tego jak się prezentowały ostatnio, to powiedziałabym, że Vakifbank, bo gra bardzo dobrze – odpowiedziała rozgrywająca.
Jako zmienniczka, w niełatwych momentach, na parkiecie meldowała się Martyna Łukasik. Reprezentantka Polski podsumowała spotkanie w podobnym tonie, co jej koleżanka.
– Cieszy fakt, że pomimo naszej nie najlepszej dyspozycji dzisiaj, to potrafiłyśmy wygrać to spotkanie. Wiedziałyśmy, że Milano będzie grało dziś dużo lepiej. Każda dziewczyna, każda zmienniczka po ich stronie grała bardzo dobre zawody. My natomiast, pomimo problemów, potrafiłyśmy dokończyć to spotkanie, wygrać 3:1 i pojawić się w finale – powiedziała po półfinałowym pojedynku Martyna Łukasik.
Szanse były
Numia Vero Volley Milano dobrze weszła w mecz, wychodząc początkowo na prowadzenie. Panterom udało się jednak wyszarpać pierwszego seta i zwyciężyć. Choć zespół nie wypadł najgorzej, a momentami prezentował się lepiej od drużyny z Conegliano, to wygrać się nie udało. O przyczynach porażki na antenie Polsat Sport wypowiedział się Stefano Lavarini, który wskazał na jeden, decydujący element.
– Uważam, że były momenty w których udawało nam się narzucać presję Conegliano. Mieliśmy dziś lepsze przyjęcie, swoje lepsze chwile. Wiele razy wyglądaliśmy lepiej także w bloku i w defensywie, ale końcowo różnica była w ataku. Były takie momenty, gdzie mieliśmy szansę wyjść na prowadzenie, na przykład w czwartym secie. Szkoda, że nie udało się doprowadzić do piątego seta, bo tam mogło się wszystko wydarzyć – skomentował porażkę trener Numia Vero Volley Milano, Stefano Lavarini.
W wielkim finale zagra A. Carraro Imoco Volley Conegliano i Savino Del Bene Scandicci. Spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę – 4 maja. Pierwszy gwizdek wybrzmi o 18:00. Wcześniej, bo na 15:00, zaplanowano mecz o III miejsce. O brąz zmierzą się ze sobą siatkarki Vakifbanku i Numia Vero Volley Milano.
Zobacz również:
PlusLiga. Andrzej Wrona: Siatkówka złamała mi serce