– Wiemy, że taka publiczność naprawdę potrafi zmotywować gospodarzy, a oni grają dobrze, więc musieliśmy starać się ich jak najbardziej uciszyć i upewnić się, że nie damy im powodu do świętowania – powiedział na łamach strony klubowej po ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów w Luneburgu przyjmujący Aluron CMC Warty Zawiercie, Aaron Russell.
Warta Zawiercie z przytupem
Aluron CMC Warta Zawiercie zrobiła kolejny krok ku awansowi do turnieju finałowego Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym gładko pokonała na wyjeździe SVG Luneburg. – Wiedzieliśmy, że przeciwnicy wyjdą bardzo mocno, tym bardziej, że dobrze grają u siebie, a ten mecz był dla nich bardzo dobrą okazją do walki. Po pierwszym secie naprawdę daliśmy z siebie wszystko i nie mogli się już podnieść, ale wiedzieliśmy, że będą grać do końca i pokazali to w drugim secie. Po tej partii udało nam się skupić ponownie, wyjść mocno i zdobyć szybko przewagę, a potem po prostu odskoczyć na kilka punktów – przyznał przyjmujący gości, Aaron Russell.
Niemiecki doping
Gospodarze mogli liczyć na głośny doping swoich kibiców, ale wicemistrzom Polski szybko udało się uciszyć miejscową publiczność. – Bardzo przyjemnie gra się w tak wielkich meczach, jak ćwierćfinał Ligi Mistrzów, szczególnie przed wspaniałą publicznością ze świetną atmosferą w hali. Wiemy, że taka publiczność naprawdę potrafi zmotywować gospodarzy, a oni grają dobrze, więc musieliśmy starać się ich jak najbardziej uciszyć i upewnić się, że nie damy im powodu do świętowania – dodał amerykański przyjmujący polskiej drużyny.
Potrzebne 2 sety
Podopieczni Michała Winiarskiego są na autostradzie do Final Four. W rewanżu rozgrywanym przed własną publicznością do szczęścia potrzebne są im tylko 2 wygrane sety. – Mamy ogromną przewagę i myślę, że trudno będzie przegrać w ten sposób, z takim wynikiem jako drużyna. Jednak rywale teraz będą grać o życie, więc musimy upewnić się, że znowu wyjdziemy mocno i musimy być gotowi na to, że będą grać jeszcze lepiej, dużo lepiej. Nawet jeśli zagramy w naszej hali, musimy się na to przygotować. Na razie jednak mentalnie jesteśmy teraz w Nysie, czyli przy naszym kolejnym ligowym meczu – zakończył Aaron Russell.
Zobacz również
Liga Mistrzów – wyniki i terminarz meczów ćwierćfinałowych