Od wygranej drugą rundę zaczęli siatkarze Legii Warszawa. Mimo że we własnej hali przegrywali już z Visłą Bydgoszcz 1:2, to doprowadzili do tie-breaka, a następnie jego przechylili na swoją korzyść.
Początek meczu należał do bydgoszczan, którzy po ataku Damiana Wierzbickiego i asie serwisowym Jana Galabova wyszli na prowadzenie (6:3). Straty po stronie beniaminka próbował odrabiać Arkadiusz Żakieta, ale dzięki blokowi goście wciąż byli na prowadzeniu (11:8). Gra punkt za punkt na niewiele zdawała się Legii, a po udanej kontrze Wierzbickiego jej strata zaczęła rosnąć. Mimo że Żakieta dwoił się i troił, to Visła była coraz bliżej wygranej w premierowej odsłonie (21:17). Za sprawą Karola Rawiaka warszawska drużyna zbliżyła się jeszcze do rywali na 22:23, ale po ataku Wierzbickiego ta część meczu padła łupem przyjezdnych 25:22.
W drugiej odsłonie poszli oni za ciosem. Po asie serwisowym Galabova objęli prowadzenie 5:2. Po błędzie Macieja Stępnia ich przewaga zaczęła rosnąć, ale przy zagrywce Rawiaka podopieczni Mateusza Mielnika odrobili część strat (8:9). Ich ambitna postawa spowodowała, że po bloku Jakuba Abramowicza wynik zaczął oscylować wokół remisu (13:13). Przy jego zagrywce Legia zaczęła przejmować inicjatywę, a po zbiciu Żakiety prowadziła już 19:16. Do walki Visła zerwała się przy zagrywce Galabova, a o losach tej partii musiała zadecydować walka na przewagi. W niej atak Żakiety przechylił szalę zwycięstwa na stronę beniaminka (29:27).
Po bloku Akali gospodarze weszli lepiej w trzeciego seta, ale as serwisowy Damiana Radziwona pozwolił bydgoszczanom szybko wrócić do gry (5:5). W kolejnych minutach trwała walka cios za cios, ale punktowe zagrywki Galabova i Radziwona spowodowały, że do głosu zaczęli dochodzić siatkarze Marcina Ogonowskiego. Po autowym zbiciu Kacpra Bobrowskiego wygrywali oni już 16:12. Mogli liczyć na kolejne błędy rywali. Sami dobrze grali w bloku, a po akcji Wierzbickiego zbliżali się do wygranej (22:15). W końcówce nie roztrwonili przewagi, a zbicie Gutkowskiego dało im zwycięstwo (25:19).
W czwartym secie przebudziła się Legia, która po czapie Bartosza Stępnia zbudowała sobie nadwyżkę (5:2). Sygnał do ataku gościom dał jednak Galabov, a po błędzie Rawiaka wrócili oni do gry (7:7). Wydawało się, że zaczną przejmować inicjatywę na boisku, ale dzięki blokowi gospodarze ponownie zaczęli wychodzić na prowadzenie (15:13). To nie był jednak koniec emocji, bo za sprawą Galabova Visła odrobiła straty. W decydującą część seta obie drużyny weszły przy stanie remisowym. W końcówce ważne akcje w ataku kończyli Żakieta i Stępień, a blok pozwolił warszawskiemu zespołowi doprowadzić do tie-breaka (25:22).
Decydująca odsłona lepiej zaczęła się dla gospodarzy, którzy dzięki zagrywce odskoczyli od rywali na 6:3. Asa serwisowego dołożył Rawiak, a po ataku Abramowicza Legia prowadziła już 10:5. Visła jednak nie rezygnowała z walki, a po kontrze Galabova wróciła do gry (11:11). O losach meczu musiała zadecydować walka na przewagi. W niej lepiej spisali się gracze beniaminka, którzy triumfowali 17:15.
MVP: Arkadiusz Żakieta
Legia Warszawa – BKS Visła Proline Bydgoszcz 3:2
(22:25, 29:27, 19:25, 25:22, 17:15)
Składy zespołów:
Legia: M. Stępień (2), Żakieta (30), Akala (14), Abramowicz (12), Bobrowski (3), Rawiak (17), Tomczak (libero) oraz Sumara (libero), Gomułka (2), B. Stępień (7), Szewczyk i Obuchowicz (1)
Visła: Masny (1), Wierzbicki (21), Gutkowski (8), Galabov (27), Radziwon (7), Kaźmierczak (7), Bonisławski (libero) oraz Owczarz (5)
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna