Za nami dwudziesta kolejka TAURON 1. Ligi, w której odbyło się siedem spotkań. Największą niespodziankę sprawił Norwid, ogrywając BBTS. Inni faworyci wygrywali swoje mecze. Po ważne punkty sięgnął Chrobry. Nie odbyło się starcie SMS-u z Gwardią.
Do niespodzianki doszło w Bielsku-Białej, gdzie BBTS przegrał w trzech setach z Exact Systems Norwidem Częstochowa. Nie było to jednak jednostronne widowisko, bo wszystkie trzy odsłony kończyły się zaledwie dwupunktową przewagą gości. Oni lepiej grali w ataku (51% skuteczności). Popełnili też w tym elemencie o 5 błędów mniej od rywali, co okazało się decydujące w końcowym rozrachunku. Do wygranej poprowadzili ich Tomasz Kryński i Krzysztof Gibek, którzy wywalczyli po 14 oczek, zaś bielszczanom nie pomogło 23 punktów Pawła Gryca. Mimo porażki wciąż są liderem, choć po piętach depcze im MKS. Natomiast podopieczni Piotra Gruszki plasują się na jedenastej pozycji.
Wciąż niepokonany we własnej hali jest MKS Będzin, który tym razem odprawił z kwitkiem Polski Cukier Avię Świdnik. Mimo że do połowy drugiego seta goście trzymali się dzielnie, to od tego momentu do ataku ruszyli gospodarze, którzy ostatecznie wygrali 3:1. Przyjezdni popełnili aż 21 błędów w polu serwisowym, a na siatce zarysowała się wyraźna przewaga MKS-u. Jego liderem był Brandon Koppers, który zgromadził na koncie 22 oczka, zaś świdniczanom nie pomogło 14 punktów Kamila Kosiby i Jakuba Urbanowicza. – Najważniejsze są trzy punkty. Myślę, że nasza drużyna przez kilka miesięcy grania jest inna, trochę bardziej dojrzała. To było widać na boisku, a wynik to też potwierdził – powiedział drugi trener będzinian Bartłomiej Soroka. Są oni wiceliderem, zaś Avia i tak plasuje się w ósemce.
Po kolejne zwycięstwo sięgnęła Visła Proline Bydgoszcz, która dość łatwo ograła na wyjeździe Mickiewicza Kluczbork. Potrzebowała do tego zaledwie trzech setów. Mimo że na przestrzeni całego spotkania popełniła znacznie więcej błędów, to kluczem do jej sukcesu okazała się aż 51% skuteczność w ataku. Pierwsze skrzypce w jej szeregach grał Jan Galabov, który zdobył 18 oczek, ale dzielnie wspierali go Łukasz Owczarz i Antoni Kwasigroch. Wśród gospodarzy liderem był Artur Pasiński (12 punktów), ale zabrakło mu ofensywnego wsparcia ze strony kolegów. W efekcie sytuacja podopiecznych Mariusza Łysiaka jest bardzo trudna, bo są dopiero trzynastą drużyną TAURON 1. Ligi, natomiast ekipa znad Brdy plasuje się w czołowej trójce.
Do ciekawego spotkania doszło w Sulęcinie, gdzie Olimpia przegrywała już 0:2 z Lechią Tomaszów Mazowiecki, ale zdołała się podnieść. Dzięki zagrywce doprowadziła do tie-breaka, ale jego już nie zdołała rozstrzygnąć na swoją stronę. – Na początku tie-breaka przytrafiły nam się błędy w ataku. Przeciwnik nam odskoczył i dowiózł przewagę do końca. Zespół dał z siebie maksimum, aby wyciągnąć ten mecz na 2:2. Cieszymy się z jednego punktu. Nie brakuje nam wiele, aby wrócić na nasze tory – przyznał na antenie Radia Zachód Łukasz Chajec, trener Olimpii, w której wyróżnił się Michał Wójcik (20 oczek). Z kolei wśród gości 18 razy punktował Dawid Sokołowski. Dzięki wygranej Lechia jest w czołowej szóstce, zaś Olimpia jest dwunasta z małymi szansami na grę o miejsce w play-off.
Tym razem atutu własnego parkietu nie wykorzystała Legia Warszawa, która przegrała z KPS-em Siedlce 1:3. Do walki zerwała się w trzecim secie, ale do tie-breaka nie doprowadziła. Nie pomogło jej 21 oczek zdobytych przez Arkadiusza Żakietę. Goście w tym meczu postawili na trudną zagrywkę, co okazało się kluczem do szyfru. Bezpośrednio punktowali nią 12 razy, a ogółem ich grą dobrze kierował Mariusz Magnuszewski, zaś najczęściej punktował Mateusz Borkowski. – Zagraliśmy bardzo dobrze i konsekwentnie. Cieszę się z tych trzech punktów, ponieważ już memy krążą po internecie, że KPS gra same tie-breaki – powiedział trener siedlczan Mateusz Grabda. Po ostatnim zwycięstwie jego podopieczni są w szerokiej czołówce, natomiast Legia jest ósma.
Niemiłą niespodziankę swoim kibicom sprawił Krispol Września, który przegrał z niżej notowanym Chrobrym Głogów 1:3. Gospodarze dobrze zaczęli mecz, ale okazało się, że były to dla nich tylko miłe złego początki. Mimo że obie drużyny bardzo dobrze prezentowały się w ataku, to wrześnianie popełnili w samym ataku i zagrywce o 12 błędów więcej od rywali, co przesądziło o ich porażce. Przyjezdnych do wygranej poprowadził Bartosz Janeczek, zdobywca 17 punktów. – To był świetny mecz. Walczyliśmy od początku. Nie załamaliśmy się pierwszym przegranym setem. Wiedzieliśmy, że punkty nadal są do podniesienia – stwierdził Krzysztof Antosik, rozgrywający beniaminka, który wciąż zajmuje czternastą lokatę w stawce. Z kolei wrześnianom na niewiele zdało się 19 oczek Mateusza Lindy, a ta porażka sprawiła, że wciąż są na dziewiątym miejscu z punktem straty do ósmej Legii.
Po ważne punkty sięgnęła AGH AZS Kraków, która pokonała na wyjeździe ZAKSĘ Strzelce Opolskie w trzech setach. Najwięcej walki było w trzecim z nich, który zakończył się walką na przewagi. Gospodarze nie mogli jednak liczyć na korzystny wynik, skoro w samej zagrywce i ataku popełnili łącznie aż 35 błędów. Za to siłą gości był blok, którym punktowali 10 razy. Niemal już tradycyjnie ich liderem był Dawid Dulski, który zapisał na koncie 15 punktów, natomiast wśród pokonanych na słowa uznania zasłużył Grzegorz Wójtowicz, który zdobył 13 oczek. Po ostatnim sukcesie podopieczni Andrzeja Kubackiego wciąż mają szansę na wejście do ósemki. Obecnie do ósmej Legii tracą tylko dwa punkty. Z kolei ZAKSA jest przedostatnia w stawce i wyprzedza tylko SMS PZPS Spała.
Zobacz również:
Wyniki i tabela TAURON 1. Ligi mężczyzn
źródło: inf. własna