Za nami czwarta seria gier w TAURON 1. Lidze. Po niej pozostały tylko cztery zespoły bez porażki. Pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach odniosły Legia Warszawa i AGH AZS Kraków, a tylko dwie drużyny (Gwardia i ZAKSA) wciąż nie doczekały się sukcesu w tym sezonie.
Wciąż na czele stawki znajduje się MKS Będzin, który miał trudną przeprawę z Exact Systems Norwidem Częstochowa. Wprawdzie prowadził 2:1, ale dopiero w tie-breaku przypieczętował wygraną. Goście dysponowali stabilniejszym przyjęciem, ale nie potrafili tego przełożyć na wysoką skuteczność w ataku. Sami dobrze grali blokiem, ale 14 czap nie uchroniło ich przed porażką. W ich szeregach wyróżnił się Krzysztof Gibek, który wywalczył 14 punktów, ale będzinianie mieli Jakuba Rohnkę, który zgromadził na swoim koncie aż 20 oczek, prowadząc swoją drużynę do sukcesu. – Dwie ostatnie akcje rozstrzygnęły losy meczu, który miał różne oblicza. Momentami podejmowaliśmy walkę z rywalami, graliśmy na styku, a momentami było u nas wiele niedokładności i niepewności. Mieliśmy swoje problemy, których nie rozwiązaliśmy – przyznał po meczu rozgrywający częstochowskiej drużyny Tomasz Kowalski.
Pozycję w czołówce próbuje ugruntować BBTS Bielsko-Biała, który stoczył zacięty bój z Chemeko-System Gwardią Wrocław. Wystarczy wspomnieć, że aż trzy z czterech odsłon kończyły się walką na przewagi. Z niej częściej zwycięsko wychodzili bielszczanie, którzy popełniali mniej błędów własnych i uzyskali o 4% wyższą skuteczność w ataku. Zresztą to był pojedynek atakujących, bowiem Paweł Gryc i Grzegorz Bociek zdobyli odpowiednio 29 oraz 26 punktów dla swoich zespołów. O ile BBTS jest w czołówce, o tyle wrocławska ekipa nie może złapać odpowiedniego rytmu i jest jedną z dwóch drużyn, która w tym sezonie nie zaznała jeszcze smaku zwycięstwa. – Musimy się ustabilizować. Sinusoida będzie się zdarzała, ale najważniejsze jest to, aby była jak najmniej wyboista. Niestety, obecnie jest wysoka, przez co wiele tracimy – ocenił przyjmujący Gwardii Rafał Sobański.
Drugą drużyną bez wygranej jest ZAKSA Strzelce Opolskie, która z jednym punktem na koncie zamyka ligową tabelę. W miniony weekend we własnej hali dostała srogą lekcję siatkówki od Lechii Tomaszów Mazowiecki. O dominacji gości świadczy fakt, że we wszystkich setach kontrolowali boiskowe wydarzenia. Ich siłą był blok, którym 20 razy zatrzymywali rywali, a strzelczanie ze skutecznością na poziomie 25% w ataku nie byli w stanie przeciwstawić się tomaszowianom. Żaden z zawodników po ich stronie nie uzyskał dwucyfrowej zdobyczy, zaś w zwycięskim zespole liderem był Kamil Szaniawski, który zgromadził na swoim koncie 13 punktów. – Spodziewaliśmy się trudniejszego meczu, szczególnie, że wyjazdowe mecze nigdy nie należą do najłatwiejszych, ale na pewno nie ubolewamy nad tym, że wygraliśmy w trzech partiach – stwierdził na łamach serwisu tauron1liga.pl przyjmujący Lechii Dawid Sokołowski.
Trwa dobra passa KPS-u Siedlce, który wciąż jest niepokonany, ale rozegrał kolejnego tie-breaka. Miał trudną przeprawę we Wrześni. Krispol prowadził już 2:1, ale szalę zwycięstwa na swoją stronę w tie-breaku przechylili goście. Podopieczni Mariana Kardasa postawili na zagrywkę, punktując nią 11 razy, ale przyjezdni zatrzymali ich blokiem (17 czap). Mieli też w swoich szeregach Adama Lorenca, który wywalczył aż 31 oczek. Próbował mu odpowiadać Mateusz Linda, który zapisał na swoim koncie 21 punktów, ale to nie wystarczyło zespołowi z Wielkopolski do odniesienia drugiego zwycięstwa w rozgrywkach.
Do niespodzianki doszło w Warszawie, gdzie Legia odniosła pierwsze zwycięstwo w lidze. Zaskakująco gładko rozprawiła się w trzech setach z Polskim Cukrem Avią Świdnik. Najwięcej walki było w premierowej odsłonie, którą goście przegrali po walce na przewagi. Ich zmorą w całym meczu były własne błędy, których w ataku i na zagrywce popełnili aż 27. Z kolei gospodarze świetnie grali w bloku, punktując tym elementem aż 17 razy. W ich szeregach żaden z zawodników nie uzyskał dwucyfrowej zdobyczy, a po drugiej stronie siatki na nic zdało się 18 punktów Mateusza Rećko. Mimo pierwszej porażki w sezonie podopieczni Witolda Chwastyniaka są wiceliderem tabeli, natomiast beniaminek ze stolicy awansował trochę w tabeli.
Niespodzianki nie sprawili za to uczniowie SMS-u PZPS Spała, którzy u siebie tylko w premierowej odsłonie postawili się Viśle Proline Bydgoszcz. Po przegraniu jej po walce na przewagi wyraźnie spuścili z tonu i w dwóch kolejnych partiach byli tylko tłem dla faworytów. Zabrakło im przede wszystkim skuteczności w ataku, a z taką na poziomie 32% nie byli w stanie dorównać bydgoszczanom. Ci stabilnie grali zarówno w przyjęciu, jak i w ataku, co wystarczyło im do odniesienia zwycięstwa. Prym w ich szeregach grał Damian Wierzbicki, który zgromadził na swoim koncie 24 punkty. Próbował mu odpowiadać Piotr Śliwka, zdobywca 14 oczek, ale tym razem to nie wystarczyło spalskiej młodzieży do urwania przeciwnikom choćby seta. W efekcie Visła jest w czołówce tabeli, a zawodnicy SMS-u plasują się poza czołową ósemką.
Za ciosem nie poszedł Mickiewicz Kluczbork, który we własnej hali musiał uznać wyższość AGH AZS Kraków. Podopieczni Mariusza Łysiaka w mocno okrojonym składzie nie mieli za wiele do powiedzenia w meczu z zespołem z Małopolski. Zabrakło im głównie skuteczności w ataku, a 11 oczek Jana Siemiątkowskiego to było zbyt mało, aby ugrać choćby seta. Drużyna prowadzona przez Andrzeja Kubackiego przeważała na siatce, uzyskując 50% w ataku oraz 11 razy zatrzymując rywali blokiem. Jej liderem był Karol Borkowski, który zdobył 21 oczek. Warto zaznaczyć, że był to dopiero pierwszy mecz AGH w tym sezonie.
Do ciekawego spotkania doszło w Głogowie, gdzie Chrobry walczył z Olimpią Sulęcin. Wprawdzie mecz zakończył się w trzech setach na korzyść gospodarzy, ale dwa z nich kończyły się walką na przewagi. Podopieczni Łukasza Chajca ambitnie walczyli, ale zabrakło im siły ognia w ataku. Ta była po stronie gospodarzy, którzy uzyskali o 20% wyższą skuteczność w tym elemencie. Przede wszystkim mieli Bartosza Janeczka (29 punktów), który zrobił różnicę. W zespole gości zabrakło takiego lidera, a 14 punktów Grzegorza Turka na nic się im zdało. – Przez dwa pierwsze sety było dużo niedokładności po naszej stronie. Podawaliśmy rękę rywalom, co oni wykorzystywali. Ale przetrwaliśmy to, a po drugim secie morale przeciwnikom spadły – zaznaczył w mediach społecznościowych Chrobrego jego środkowy Hubert Węgrzyn.
Zobacz również:
Wyniki I tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna