Zawodnicy BAS-u Białystok przez dwa sety walczyli dzielnie. W pierwszym ugrali 22 punkty, a w drugim było jeszcze bardziej ciekawiej, gdyż toczyli wyrównaną walkę z bydgoszczanami i musieli uznać ich wyższość dopiero podczas gry na przewagi. Ta sytuacja wyraźnie miała wpływ na ich dalszą dyspozycję i w trzeciej partii byli już tylko tłem dla swoich rywali, gdyż zdołali uzbierać tylko 13 ,,oczek”. Ich sytuacja stała się bardzo trudna, gdyż przy porażce 0:3 praktycznie pogrzebali swoje szanse na utrzymanie i przesądzili o swoim spadku. Inaczej wygląda sytuacja u ich rywali, którzy są wiceliderami i do lublinian tracą tylko punkt.
Na początku spotkania toczyła się wyrównana walka po obu stronach siatki. Dopiero skończona kontra przez Kamila Gutkowskiego dała pierwsze dwupunktowe prowadzenie przyjezdnym, ale Kacper Wnuk szybko doprowadził do wyrównania. Po raz kolejny bydgoszczanie uzyskali przewagę, kiedy w efektownej akcji Patryk Strzeżek trafił w sam narożnik boiska. Gospodarze mieli problemy w ofensywie, w której Wnuk pozostawał osamotniony, ale w pewnym momencie nawet ten zawodnik zaczął się mylić (12:16). Goście nie mieli tego problemu, gdyż Michał Masny dobrze dystrybuował piłki, a jego koledzy je kończyli. Zawodnicy BAS-u nawet jak mieli możliwość zbliżenia się do swoich rywali to pudłowali. W końcówce seta dali się dodatkowo zablokować i ich sytuacja stawała się bardzo trudna (17:22). Po czasie asa serwisowego dołożył jeszcze Jan Galobov i losy tego seta można było uznać za rozstrzygnięte. Wprawdzie w samej końcówce trzy punkty z rzędu zapisali na swoje konto miejscowi, ale na skuteczną pogoń było już za późno i po przestrzelonej zagrywce Michała Witkosia było 0:1.
Początek drugiej partii miał podobny przebieg jak poprzedniej. Podopieczni Piotra Łuki starali się cały czas utrzymywać wynik i dopiero w okolicy ósmego punktu zaczęli tracić dystans. Po bloku Patryka Strzeżka zrobiło się 10:7, a gdy przyjezdni ustawili kolejną ,,czapę” – 11:7. Wprawdzie po dobrej zagrywce Jana Lesiuka oraz autowym uderzeniu Jana Galabova dystans zmniejszył się do ,,oczka”. Coraz częściej z rękami blokujących nie mógł sobie poradzić lider BAS-u Kacper Wnuk, ale w porównaniu do pierwszego seta zaczęli punktować w ataku jego koledzy i udało im się doprowadzić do wyrównania. Od tego momentu rozpoczęła się gra punkt za punkt i bardzo emocjonująca końcówka, a wszystko rozstrzygnęło się podczas gry na przewagi. W decydującym momencie swój atak zerwał Lesiuk, który do tej pory nie zawodził w tej partii, a dodatkowo Mariusz Marcyniak ustawił skuteczny blok i zawodnicy BKS-u Visły prowadzili już 2:0.
Bydgoszczanie poszli za ciosem i cztery pierwsze akcje kolejnej części meczu zapisali na swoje konto. Po obu stronach siatki pojawiało się coraz więcej dyskusji, a miejscowi wyraźnie nie mogli się podnieść po przegranej poprzedniej partii. Tuż po wejściu na boisko spudłował Mateusz Laskowski, a dodatkowo Jan Golabov dołożył skuteczny blok i było już 6:0. Przyjezdnym wychodziło dosłownie wszystko, grali na luzie, a taka duża przewaga sprawiała, że nawet przy drobnym błędzie ich zwycięstwo nie było zagrożone. Świetnie spisywali się ich środkowi, którzy byli nie do zatrzymania. Sytuacja gospodarzy była zgoła odmienna. Po fatalnym początku powrócili do naprzemiennego zdobywania punktów, ale nie zmieniało to ich sytuacji, gdyż cały czas mieli stratę sześciu ,,oczek”. Po odgwizdaniu nieczystego odbicia Janowi Lesiuk było 9:16 i losy tego pojedynku zdawały się być przesądzone. Ostatecznie zrezygnowani gospodarze uzbierali tylko 13 punktów i choć momentami pokazali się z dobrej strony to było to zbyt mało, aby mogli dopisać sobie jakiekolwiek punkty do ligowej tabeli.
MVP: Michal Masny
BAS Białystok – BKS Visła Bydgoszcz 0:3
(22:25, 24:26, 13:25)
Składy zespołów:
BAS: Stanisławajtys (2), Lesiuk (10), Tokajuk (5), Abramowicz (4), Wnuk (13), Witkoś, Ostaszewski (libero) oraz Podborączyński (libero), Kudraszou (1), Jankiewicz (1), Laskowski (2), Kacperkiewicz (1) i Roszkowski
Visła: Gałązka (10), Marcyniak (9), Galabov (10), Gutkowski (6), Strzeżek (14), Masny, Bonisławski (libero) oraz Kaźmierczak i Karpińskii
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna