Weekend w I lidze kobiet upłynął pod znakiem przewidywalnych rozstrzygnięć. Jedynym meczem, po którym spodziewaliśmy się bardziej zaciętego przebiegu, było spotkanie w Jarosławiu. Najciekawszym jednak wydarzeniem minionego tygodnia w tej klasie rozgrywkowej była rezygnacja Przemysława Michalczyka z funkcji pierwszego trenera ITA TOOLS Stali Mielec.
Dymisja Michalczyka miała podłoże osobiste i mimo, że jest to częsty powód podawany w oficjalnych komunikatach, to w tym przypadku rzeczywiście trudno byłoby się doszukać innych przyczyn. Wynik sportowy klubu jest póki co zgodny z oczekiwaniami, a sam trener nie odszedł z klubu, tylko przeniósł się do szkolenia młodzieży. Obowiązki Michalczyka przejął Michał Betleja i zaliczył udany start w roli opiekuna zespołu.
Stal pod wodzą Betlei podejmowała Energetyk Poznań, który jest jedną z drużyn czołówki ligi. Przed meczem gospodynie zajmowały drugie miejsce w tabeli, a poznanianki plasowały się na czwartej pozycji. Pierwsze dwa sety to wyprowadzenie po jednym ciosie z każdej strony i finalnie remis 1:1. W trzecim secie sytuacja się zmieniała, ale lepiej w końcówce poradziły sobie mielczanki, natomiast w czwartej partii zwycięstwo Stali nie podlegało dyskusji. Duży udział w sukcesie swojej drużyny miała MVP spotkania Katarzyna Bryda, na którą poznanianki nie potrafiły znaleźć recepty, szczególnie w dwóch ostatnich partiach.
Wygrane Stali z pewnością nie cieszą siatkarek Roleskiego PWSZ Tarnów. Tarnowianki wciąż są liderkami tabeli, ale mają o dwa rozegrane mecze więcej na swoim koncie, a przewaga nad wiceliderkami to cztery oczka, więc teoretycznie po wyrównaniu dystansu meczowego może się okazać, że to mielczanki będą z przodu. Siatkarki Marcina Wojtowicza muszą więc dokładać zwycięstwa do swojej puli i to robią. W miniony weekend pokonały młode zawodniczki SMS-u PZPS Szczyrk. Ich dominacja na boisku nie podlegała dyskusji. Co prawda w drugim secie nieco przysnęły, oddając rywalkom seta, jednak pozostałe padły ich łupem, a uczennice Szkoły Mistrzostwa Sportowego zdobyły w nich odpowiednio tylko 17, 16 i 9 punktów.
Ciekawie zapowiadało się spotkanie w Stężycy. Beniaminek chyba już zadomowił się w lidze i bez kompleksów podchodzi do rywali. Krośnianki z kolei coraz bardziej nerwowo podchodzą do kolejnych spotkań, bo dorobek sześciu punktów jest na pewno rozczarowaniem dla klubu. Tym bardziej, że siatkarki z Krosna pokazały, że potrafią wygrywać z teoretycznie mocniejszymi ekipami jak LOS czy Solna. Tym razem jednak Karpaty nie sprostały Wieżycy, która tylko w drugim secie musiała mocniej podkręcić tempo, żeby wygrać na przewagi. W pozostałych partiach ich przewaga była dość wyraźna. Tym samym podopieczne Dawida Michora mają już dość bezpieczne miejsce w środku tabeli z solidnym buforem punktowym nad rywalkami za plecami. Z kolei w Krośnie sytuacja wygląda dość kiepsko, bo Karpaty Krosno Glass – KPU w Krośnie wyprzedzają tylko beniaminków z Białegostoku i Aleksandrowa Łódzkiego.
We wspomnianym Aleksandrowie sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Dwa punkty w ośmiu meczach i cztery z rzędu porażki „za zero” nie dają powodów do optymizmu i wydaje się, że w zespole Libero VIP potrzebny jest jakiś wstrząs, bo jak na razie gra tej drużyny wskazuje, że aleksandrowianki są w tunelu, ale światełka w nim póki co nie widać. W miniony weekend Libero podejmowało na własnym terenie Częstochowiankę i w żadnym z setów nie przekroczyło granicy 20 punktów, a w drugiej partii po swojej stronie zapisało jedynie 10 oczek. Częstochowianka po tym zwycięstwie jest w gronie drużyn z 12 punktami i jak na razie wygląda na solidną ekipę środka tabeli.
Tylko jeden punkt więcej niż czerwona latarnia ligi mają siatkarki KS BAS Kombinat Budowlany Białystok. One również dość gładko w sobotę poległy na własnym boisku LOS-owi Nowy Dwór Mazowiecki. Jedynie w drugim secie gra toczyła się na przewagi. Partie numer jeden i trzy z pewnością siatkarki Sebastiana Grzegorka będą chciały dość szybko zapomnieć. Wygląda jednak na to, że białostoczanki muszą odnaleźć po prostu potencjał w nich drzemiący, bo już dzień później z tym samym LOS-em w ramach Pucharu Polski BAS toczył zaciętą bitwę, przegraną dopiero w tie-breaku.
Wydawało się, że Solna Wieliczka jedzie do Jarosławia bić się o punkty, tymczasem okazało się, że na boisku miała raczej opuszczoną gardę. Zespół SAN-Pajda Jarosław pokazał swoje możliwości i kilku słabszych meczach w końcu pewnie rozbił rywala. Mecz zakończył się po trzech setach, a obraz tego meczu byłby jeszcze bardziej krajobrazem po bitwie, gdyby siatkarki Piotra Pajdy zakończyły trzecią partię bez przestoju, w którym straciły dziesięć punktów z rzędu. Przy stanie 24:12 gospodynie chyba były już myślami w szatni, bo zawodniczki Solnej wygrywały akcję za akcją. W końcu jednak miejscowe zdołały wygrać wymianę i zamknąć mecz wynikiem 25:22 w ostatniej odsłonie.
Niespodzianki nie było w Warszawie, gdzie Asotra Płomień Sosnowiec uporał się z miejscowym AZS AWF w trzech setach. Stołeczna ekipa momentami nawiązywała równą walkę z rywalkami, ale finalnie za każdym razem to sosnowiczanki okazywały się lepsze. Najbliżej wygrania seta podopieczne Piotra Najmowicza były w trzecim secie, którego przegrały tylko dwoma punktami. Płomień wykorzystał zatem porażkę Energetyka i przeskoczył go w tabeli, meldując się na czwartek lokacie.
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi kobiet
źródło: inf. własna