Strona główna » Liga japońska rośnie w siłę, ale męczy zawodników? Amerykanin grzmi

Liga japońska rośnie w siłę, ale męczy zawodników? Amerykanin grzmi

nikkansports.com

fot. PressFocus

Z dnia na dzień coraz większą uwagę poświęca się rozwojowi ligi japońskiej. W przyszłości tamtejsza ekstraklasa może stać się najsilniejszą ze wszystkich na świecie, a wiele wskazuje na to, że nastąpi to bardzo szybko. Tyle że, jak w każdym przypadku, medal ma dwie strony. Thomas Jaeschke, zawodnik Osaki Blueton zwrócił uwagę na bardzo duży problem w systemie rozgrywek.

Osaka Blueton w fazie zasadniczej długo nie miała sobie równych. Wicemistrz Japonii z zeszłego sezonu dzięki najlepszemu ratio, zakończyła ten etap rozgrywek na pozycji lidera tabeli. W fazie play-off jednak zaliczyła kilka potknięć. W półfinale dwukrotnie przegrała z JTEKT Stings prowadzonym przez Michała Gogola i odpadła z walki o medale.

Thomas Jaeschke głośno o minusach ligi japońskiej

Po ostatnim meczu głos zabrał Thomas Jaeschke, który w szeregach zespołu z Osaki występuje od 2023 roku. Amerykanin jednak nie skupił się jednak na porażce, a zamiast tego zaapelował o wprowadzenie pewnych zmian w rozgrywkach.

– Chciałbym, aby liga przede wszystkim przyjrzała się zdrowiu zawodników. Szczerze mówiąc, uważam, że aktualnie władze SV League bardziej skupiają się na zarabianiu pieniędzy, niż na zdrowiu zawodników – nie owijał w bawełnę przyjmujący.

Były siatkarz Asseco Resovii Rzeszów jest bardzo doświadczonym graczem. Poza PlusLigą, grał także w w ligach włoskiej, tureckiej czy chińskiej. Ma więc odpowiednie porównanie, bo zaliczył wszystkie najmocniejsze ligi w Europie. Japońska ekstraklasa rzeczywiście znacząco odbiega systemem chociażby od tych na Starym Kontynencie.

Niesprawiedliwy i męczący terminarz

W Kraju Kwitnącej Wiśni terminarz jest bardzo napięty. Sama runda zasadnicza to 44 spotkania, a do tego gra się tam weekendowo – dwa mecze dzień po dniu. Do tego dochodzi play-off, a także rozgrywki Pucharu Cesarza.

Co więcej, nie zawsze system jest taki sam dla wszystkich drużyn. Na to również zwrócił uwagę Amerykanin. – Nie rozumiem, dlaczego system meczów ułożony jest w taki sposób, że niektórzy grają sześć meczów, a inni cztery z tym samym rywalem. To jest bardzo zły pomysł.

Efekt? Rekordowe kontuzje

Prawdą jest, że dla tych najsilniejszych drużyn w ligach terminarze zawsze będą bardziej wymagające, niż dla ekip niszowych – faza play-off to dodatkowe tygodnie gry, a w międzyczasie gra się przecież takie turnieje jak Liga Mistrzów czy Klubowe Mistrzostwa Świata. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że zdrowie zawodników zawsze jest wystawiane na próbę. Polskie kluby niejednokrotnie rezygnowały z udziału w różnych turniejach ze względu na koszty oraz zbyt duże obciążenie dla zawodników.

W lidze japońskiej ten sezon był rekordowym pod względem kontuzji. Z gry wypadali kluczowi zawodnicy, tacy jak Ricardo Lucarelli, Kentaro Takahashi, Kento Miyaura czy Masahiro Sekita. Między innymi z powodu kontuzji ogromny problem w trakcie sezonu miał właśnie zespół prowadzony przez trenera Gogola.

Liga japońska chce być najlepszą na świecie. Natomiast przy takim systemie rozgrywek może być o to ciężko. Choć pieniądze za kontrakty są imponujące to pewne wartości stawia się ponad wynagrodzenie. Wielu zawodników będzie w stanie na takich warunkach przetrwać rok, ale czy na dłuższą metę podejmą się takiego wyzwania? – Myślę, że japońskie środowisko jest najlepsze na świecie. Moim zdaniem, jeśli zostaną zmienione te najważniejsze kwestie podejścia do zdrowia graczy, to SV League może zostać najlepszą ligą na świecie – podsumował swoją wypowiedź Jaeschke.

Można powiedzieć, że reprezentant USA powiedział co myśli „na odchodne”. Według informacji w mediach, Amerykanin ma w przyszłym sezonie obrać turecki kierunek. Jego nowym klubem miałby być Galatasaray Stambuł.

Zobacz również:
W Asseco Resovii Rzeszów nie zostanie. Podpisał kontrakt na 4 lata!

PlusLiga