Strona główna » Polak mistrzem Japonii. „Byliśmy pod wodą, ale stanęliśmy na wysokości zadania”

Polak mistrzem Japonii. „Byliśmy pod wodą, ale stanęliśmy na wysokości zadania”

inf. własna

fot. archiwum prywatne

O tym, że Aleksander Śliwka został mistrzem Japonii wiedzą wszyscy. O tym, że Michał Mieszko Gogol zdobył srebrny medal też wiadomo. Czy jednak wszyscy wiedzą, że jeszcze jeden Polak zawiesił w tym sezonie na szyi złoty medal mistrzostw Japonii? Marcin Widera jako asystent trenera żeńskiego klubu z Osaki stanął na najwyższym stopniu podium, a nam opowiedział o realiach tej ligi i życiu codziennym w Kraju Kwitnącej Wiśni.

W tym roku w żeńskiej lidze japońskiej mieliśmy dwa akcenty. Natalia Lijewska grała jako zawodniczka w klubie Gunma Green Wings, a trener Marcin Widera był asystentem Daisuke Sakaiego w Osaka Marvelous. Wykonywał swoją pracę na tyle skutecznie, że wraz z całym zespołem sięgnął po tytuł mistrza Japonii.

Rozgrywki w tym sezonie były mordercze – 44 mecze sezonu zasadniczego plus play-off. Stanowiło to duże wyzwanie, gdyż graliśmy systemem sobota-niedziela. Należy również pamiętać, że poziom pierwszych sześciu zespołów ligi był naprawdę zbliżony i czasem decydowała dyspozycja dnia. Muszę przyznać, że byliśmy „pod wodą” po pierwszym meczu półfinałowym, kiedy to przegraliśmy z Denso 0:3. W kolejnych meczach stanęliśmy jednak na wysokości zadania. Patrząc na powyższe, tym bardziej cieszę się z wyniku końcowego, po którym mogliśmy wznieść trofeum! – powiedział w wywiadzie dla Strefy Siatkówki Marcin Widera, trener w Osaka Marvelous.

Marcin, w żeńskiej siatkówce japoński kierunek nie jest jeszcze wielce popularny. Jak trafiłeś do Japonii?

Marcin Widera – Jak to zwykle w życiu bywa, trochę szczęścia, któremu należy czasem dopomóc. Po zakończonej współpracy z ENERGA MKS Kalisz szukałem możliwości dokształcenia się, jak również kierunku dla siebie na kolejny sezon. Jednym z telefonów które wykonałem był ten do Mieszka Gogola, który opowiedział mi o realiach siatkówki w Japonii. Właściwie nasza rozmowa zakończyła się zupełnie niezobowiązująco, ale po czasie Mieszko napisał wiadomość z zapytaniem, czy mam już klub na przyszły sezon, bo w Osace szukają trenera. Od tego momentu sprawy potoczyły się już bardzo szybko i po kontakcie z klubem zaakceptowałem propozycję Osaka Marvelous na ten sezon. Mam spory dług wdzięczności wobec Mieszka

Jak wygląda codzienna praca w japońskim klubie i jak bardzo sportowo i organizacyjnie się od siebie różnią?

Praca, z tego co się orientowałem, różni się w zależności od klubu, dlatego że na jej planowanie składa się wiele zmiennych. Mogę wypowiedzieć się jak wyglądało to u nas, gdzie pierwszy trening rozpoczynaliśmy o 9.30-10 natomiast ewentualny drugi o 14 -14.30. Pomiędzy treningami w klubie dziennie mogliśmy skorzystać z lunchu, a po treningu popołudniowym z kolacji. Poza tym oczywiście praca „biurowa” czyli analizy, planowanie, spotkania codzienne w sztabie itd.

Osobnym tematem jest organizacja, dlatego że od pierwszego dnia zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Planowanie wyjazdów, czy różnego rodzaju eventów najczęściej było zapięte na ostatni guzik parę tygodni wcześniej. Najlepszym przykładem są mecze wyjazdowe. Parę tygodni wcześniej w dropboxie mogłem znaleźć nie tylko, w którym hotelu będziemy gościć, ale również w jakich pokojach będziemy rozlokowani… Nasz autobus pakowany był np. w środę lub czwartek, a my podróżowaliśmy pociągami kolejnego dnia. Na stacji końcowej wspomniany autobus już czekał, tak aby zawieźć nas do hotelu. Całość bardzo sprawnie i punktualnie.

Warto wspomnieć również o rozgrywkach, które w tym sezonie były mordercze – 44 mecze sezonu zasadniczego plus play-off. Stanowiło to duże wyzwanie, gdyż graliśmy systemem sobota-niedziela. Należy również pamiętać, że poziom pierwszych sześciu zespołów ligi był naprawdę zbliżony i czasem decydowała dyspozycja dnia. Muszę przyznać, że byliśmy „pod wodą” po pierwszym meczu półfinałowym kiedy to przegraliśmy z Denso 0:3. W kolejnych meczach stanęliśmy jednak na wysokości zadania. Patrząc na powyższe, tym bardziej cieszę się z wyniku końcowego, po którym mogliśmy wznieść trofeum!

Z pewnością cały czas śledzisz też TAURON Ligę, jak porównałbyś poziom ligi polskiej i japońskiej?

Tak, starałem się śledzić rozgrywki rodzimej ligi jak również występy naszych zespołów w europejskich pucharach. Bardzo trudno porównać poziom, dlatego, że niewątpliwie te ligi różnią się swoją specyfiką. Polska liga z uwagi na parametry zawodniczek wydaje się być ligą bardziej fizyczną i – choć wiem jak to zabrzmi – akcje kończą się szybciej. W Japonii zawodniczki są predysponowane do bardzo dobrego przyjęcia oraz obrony – co nie oznacza, że nie radzą sobie ofensywnie. Myślę, że dobrym wyznacznikiem były mecze reprezentacji, a w szczególności ten na igrzyskach, gdzie po bardzo zaciętym i wyrównanym spotkaniu wygraliśmy 3:1. Należy też przyznać, że liga japońska przechodzi zmiany. Otwarta jest na zawodniczki o uznanym poziomie w siatkówce światowej, jak również toczy się rozmowa o zwiększeniu ilości obcokrajowców.

Japonia wydaje się być coraz bardziej atrakcyjnym kierunkiem dla zawodniczek zagranicznych. Może nie są to jeszcze nazwiska ze ścisłego topu, ale Lisa Van Hecke, Rosamaria, Amanda Coneo czy Sara Lozo to już chyba całkiem niezła reklama tej ligi?

Tak jak wspomniałem wcześniej, poziom stał się naprawdę atrakcyjny dla zagranicznych zawodniczek, więc dziewczyny tym chętniej wybierają ten kierunek. Myślę, że siatkarki spoza Japoni, które  zatrudniane są w lidze, zdecydowanie dodają wartość do zespołów. Tak jak wspomniałeś stanowią niezłą reklamę, jak również magnes dla kolejnych chętnych. Myślę, że w przyszłym sezonie znowu usłyszymy ciekawe nazwiska, które podążyły w tym kierunku.

Nie jesteś jedynym polskim trenerem pracującym w Japonii. Czy masz stały kontakt z Michałem Mieszko Gogolem?

Bardzo cenię sobie kontakt z Mieszkiem. Staraliśmy się wymieniać uwagi i doświadczenia niemal po każdej kolejce. Co więcej, rozgrywki o Puchar Cesarza, jak i same finały początkowo rozgrywaliśmy w tej samej hali, więc była okazja porozmawiać nie tylko telefonicznie. W tym miejscu chciałbym pogratulować jeszcze raz zarówno Olkowi Śliwce – mistrzostwa, jak i trenerowi Gogolowi, bo jego JTEKT był absolutną rewelacją tych play-off, co świadczy o bardzo dobrym przygotowaniu zespołu. W sumie w tym sezonie chyba pierwszy raz w historii była taka sytuacja, że aż trzech Polaków uczestniczyło w „japońskich finałach”.  

Jak odnalazłeś się w japońskiej kulturze i codzienności? Za czym najbardziej tęskniłeś, jeżeli chodzi o Polskę i czy miałeś okazję w trakcie sezonu chociażby na krótki pobyt w kraju?

Wydaje mi się, że moja adaptacja przebiegła dosyć sprawnie, choć uczciwie przyznaję, że niektóre zwyczaje poznawałem aż do ostatniego dnia pobytu. Japończycy są niezwykle uprzejmi i przejawiają bardzo duży szacunek wobec drugiej osoby, co można było zauważyć na co dzień. Coś, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie, to etyka pracy oraz codzienne podejmowane małe kroki, aby być choć trochę lepszym, aby swoją postawą i działaniem zbliżać się do wyznaczonych celów osobistych i zespołowych. Z mojej perspektywy było to niezwykle inspirujące.

W trakcie sezonu nie było zbyt wielu przerw, w związku z tym ciężko było „wyskoczyć” do kraju. Mi udało się to raz i dosłownie na „moment”, ale było to tylko podyktowane rodzinną sytuacją. Jeśli chodzi o moje odczucia na miejscu, to szczerze mówiąc najbardziej tęskniłem za bliskimi oraz spotkaniami ze znajomymi. O te było ciężko kiedy pracowałem w kraju, a w tym wypadku stały się niemożliwe. Dodatkową trudnością była różnica czasu pomiędzy krajami, która też nie sprzyjała kontaktom z krajem.

PlusLiga

  • Pozycja libero na kolejny sezon w Treflu Gdańsk obsadzona

    Pozycja libero na kolejny sezon w Treflu Gdańsk obsadzona

  • PlusLiga. Popiwczak odchodzi, ale drzwi w Jastrzębiu ma zawsze otwarte

    PlusLiga. Popiwczak odchodzi, ale drzwi w Jastrzębiu ma zawsze otwarte

  • PlusLiga. Kolejny mistrz zostaje w Lublinie!

    PlusLiga. Kolejny mistrz zostaje w Lublinie!