Strona główna » Huber i spółka z nożem na gardłach. Bolesny blamaż stołecznych Niedźwiedzi

Huber i spółka z nożem na gardłach. Bolesny blamaż stołecznych Niedźwiedzi

inf. własna

fot. Klaudia Piwowarczyk

Dzień rewanżu w japońskie V League ponownie nie sprzyjał wszystkim. Obronną ręką wyszedł Norbert Huber i jego Wolfdogs Nagoya, ponownie pokonując VC Nagano – 3:2. Osłabione absencją Bartosza Kurka Tokyo Great Bears nie ugrało natomiast w niedzielnym meczu ani seta.

Rzutem na taśmę

Po sobotniej trzysetówce zespół Norberta Hubera nie miał już tak łatwo. VC Nagano postawiło się na własnym terenie, w meczu rewanżowym doprowadzając aż do tie-breaka. Mimo wszystko przyjezdni z reprezentantem Polski na pokładzie nie dali się zwieść, zwyciężając – 3:2. Po raz kolejny sprawdziło się też stare siatkarskie porzekadło – nie wygrasz 3:0, to przegrasz 2:3, bowiem gospodarze zawodów mieli podane punkty jak na tacy.

Początek spotkania nie należał do Wolfdogs Nagano. Zespół, choć poczynał sobie odważnie, ucierając nosa rywalom, to w końcówkach nie miał szans. Gospodarzom udało się wysoko zawiesić poprzeczkę, wygrywając obie pierwsze partie do 23 i 24. Do wygranej za 3 'oczka’ siatkarzom VC Nagano brakowało już jednego seta. Wówczas przyszło przełamanie, a podrażnieni goście stanęli na wysokości zadania, zwyciężając w kolejnej odsłonie – 25:19. Tak łatwo nie było w czwartym secie, gdzie ważyły się losy meczu. Rzutem na taśmę znów lepsza okazała się ekipa przyjezdnych – 25:23. Tie-break, to w dużej mierze loteria, jednak tutaj ponownie udało się siatkarzom z Nagoi wypracować przewagę, stawiając kropkę nad 'i’ – 15:11.

Wolfdogs do wygranej poprowadził Timothee Carle. Francuzowi wtórował m.in. Kento Miyaura, choć w całym meczu nie brakowało bohaterów, gdyż szkoleniowiec mocno rotował składem. Od trzeciego seta na dobre na parkiecie pojawił się Huber. Reprezentant Polski w ataku skończył 9 na 13 piłek – prawie 63% skuteczności. Do tego dołożył 1 'oczko’ blokiem. Po drugiej stronie prym wiodła para Kudo – Sato.

VC Nagano – Wolfdogs Nagoya 2:3
(25:23, 26:24, 19:25, 23:25, 11:15)

Bez frontmena, to jak bez ręki

Po ofiarnym boju w sobotę sił nie starczyło siatkarzom Tokyo Great Bears. Stołeczni muszą sobie radzić bez Bartosza Kurka, który ponownie był poza kadrą meczową. Tak słabych 'niedźwiedzi’ natomiast kibice dawno nie oglądali. Nawet przed rokiem, gdy w skutek zawieszenia, drużyny nie wspierał Maciej Muzaj, to i tak gra zespołu była mniej narażona na tak duże zapaście. Sprawy nie ułatwiał fakt, że w obecny weekend zespół mierzył się z mistrzem kraju. Suntory Sunbirds Osaka ponownie stanęło na wysokości zadania, punktując przyjezdnych do zera – 3:0. Sety przegrane 25:20 i dwukrotnie do 15 mówią same za siebie, była to sportowa katastrofa, która należy jak najszybciej zostawić za sobą. Pod znakiem zapytania pozostaje zaś wciąż dyspozycja kapitana polskiej kadry w kolejnych spotkaniach.

W obozie drużyny z Osaki karty rozdawała dwójka Rosjan – Dimitrij Muserski, oraz debiutujący w rozgrywkach Egor Kliuka. Najlepsze spotkanie w trwającym sezonie rozegrał też Ran Takahashi. U stołecznych ciężar gry ponownie spadł na barki momentami osamotnionego Luciano Vincetina.

Suntory Sunbirds Osaka – Tokyo Great Bears 3:0
(25:20, 25:15, 25:15)

Zobacz również:

Wyniki i terminarz ligi japońskiej siatkarzy 2025/2026

PlusLiga