Jastrzębski Węgiel już w sobotę będzie miał szansę zrewanżować się u siebie Indykpolowi AZS za niespodziewaną porażkę w Olsztynie. Będzie to pierwsze spotkanie jastrzębian po zwolnieniu Luke’a Reynoldsa z funkcji pierwszego trenera. Drużynę poprowadzi wcześniejszy asystent Reynoldsa Leszek Dejewski. – Zespół na pewno będzie chciał udowodnić, że te przegrane mecze to był wypadek przy pracy – zapowiedział szkoleniowiec.
Dla jastrzębian porażka 1:3 z niżej notowanymi Akademikami była już trzecią na cztery spotkania rozegrane od początku 2021 roku. Włodarze klubu zdecydowali się więc szybko interweniować. – Trzeba po prostu wygrać mecz. Po tej sytuacji z Lukiem Reynoldsem zespół na pewno będzie chciał udowodnić, że te przegrane mecze to był wypadek przy pracy, chociaż nie powinno nam się to przydarzyć, bo mamy bardzo doświadczoną drużynę – powiedział pierwszy obecnie trener Jastrzębskiego Węgla, Leszek Dejewski.
Jastrzębianie nie mają zbyt dużo czasu na regenerację i analizę środowego meczu, bowiem już w sobotę ponownie zmierzą się z olsztynianami. – Wydaje mi się, że jesteśmy przygotowani do tego spotkania, fizycznie czujemy się dobrze, ale liga jest mocna i takie starcia, jak z zespołem z Olsztyna, pokazują skalę tego zjawiska. Każdy może wygrać z każdym, trzeba się pilnować i być skoncentrowanym. Ja mogę tylko obiecać, że w tym meczu będziemy właśnie skoncentrowani, będziemy walczyć od pierwszej do ostatniej piłki. Mam nadzieję, że przeciwnicy nie zagrają już tak dobrze, jak zagrali u siebie i liczę na zwycięstwo – przyznał trener.
Sytuacja, w której teraz znalazł się wraz z zespołem, nie jest jednak dla niego nowością. – Przeżyłem w Jastrzębiu-Zdroju całą sportową karierę i zdarzały się takie sytuacje, że po zmianie trenera ktoś musiał przez kilka kolejnych dni poprowadzić zespół, ogarnąć zajęcia i teraz wychodzi na to, że ja jestem tym człowiekiem w tym klubie. Pierwszy raz coś takiego się zdarzyło w 2005 roku, kiedy Igor Prieložný nie poleciał z nami na mecz Ligi Mistrzów w Maaseiku i tam poprowadziłem drużynę. Drugi raz w 2018, kiedy graliśmy z zespołem z Kędzierzyna-Koźla i później w Kazaniu. Te spotkania były przegrane, więc mam nadzieję, że teraz zanotuję pierwszą wygraną w karierze – dodał Dejewski.
Chęci do zmazania plamy z poprzedniego spotkania nie ukrywają również sami zawodnicy. – Na pewno czekamy na ten mecz z niecierpliwością, żeby się zrewanżować za to, co się stało w środę. Wiadomo, że gdybyśmy wygrali i olsztynianie jechaliby prawie sześćset kilometrów do Jastrzębia-Zdroju po porażce, to inaczej byśmy patrzyli na to spotkanie. Teraz to my mamy za sobą ponad tysiąc kilometrów, w tym część po przegranej i na pewno chcemy się zrewanżować. Na ten mecz wyjdziemy dwa razy bardziej skoncentrowani i lepiej przygotowani i będziemy chcieli dwa razy mocniej zwyciężyć, niż miałoby to miejsce, gdybyśmy w środę wygrali – zapowiedział przyjmujący Michał Gierżot.
Zwraca on również uwagę na atut własnej hali. – Uważam, że na własnej hali czujemy się bardzo dobrze, na pewno lepiej, niż czuliśmy się w Uranii. Każdy element będzie miał duże znaczenie, bo nie chodzi o to, żeby wygrywać tylko zagrywką, czy przyjęciem, ale żeby być troszeczkę lepszym od przeciwnika na każdej płaszczyźnie i to w zupełności wystarczy – dodał przyjmujący.
Młody siatkarz nie ma zbyt wielu okazji do gry, chociaż pojawił się na chwilę w spotkaniu z olsztynianami. – Cieszę się z każdej sekundy, którą spędzam na boisku. Wiadomo, że konkurencja jest duża, klub ma wysokie cele i ja, jako młody zawodnik, nie miałem jeszcze okazji pokazać się na dłuższym dystansie, dlatego cieszę się z każdej chwili na parkiecie. Mam nadzieję, że będzie ich tylko więcej – powiedział Michał Gierżot.
źródło: Jastrzębski Węgiel - YouTube, opr. własne