Przed rozpoczęciem 8 kolejki PlusLigi starcie Aluronu CMC Warty Zawiercie z Bogdanką LUK Lublin można było uznać za jedno z najciekawszych. Obie drużyny miały tyle samo punktów i sąsiadowały ze sobą w tabeli. Mecz mimo że zakończył się po trzech setach mógł się podobać. Najwięcej emocji dostarczyła piąta partia, która rozstrzygnęła się dopiero w trakcie gry na przewagi. Podopieczni Michała Winiarskiego w okolicach połowy setów zawsze wyraźnie przyspieszali i ostatecznie to oni zapisywali je na swoje konto. Teraz przed nimi rewanżowe starcie w Pucharze CEV oraz dwa bardzo ważne zawody z Treflem Gdańsk oraz Projektem Warszawa.
KOŃCÓWKI DLA GOSPODARZY
Początek dwóch pierwszych partii miał wyrównany przebieg. Dopiero w okolicach 14 punktu zawiercianie przyspieszali i rozstrzygali je na swoją korzyść. Nieco inaczej wyglądała sytuacja w trzeciej odsłonie meczu, gdzie długo goście prowadzili kilkoma punktami, by właśnie w końcówce miejscowi ich doszli i po grze na przewagi rozstrzygnęli ją na swoją korzyść.
Jak to wyglądało z perspektywy boiska? – Dwa pierwsze sety mieliśmy pod kontrolą. Dochodziliśmy do momentów stykowych i graliśmy dwie, trzy akcje, które sprawiały, że mieliśmy dwa czy trzy punkty z przodu. Przy takiej przewadze dużo łatwiej się grało. Trzecią partię zaczęliśmy za nerwowo. Ciężko jest taki sam poziom grania przez cały mecz. Lublinianie zaczęli lepiej przyjmować. Moim zdaniem w pewnym momencie zaczęli sobie lepiej dogrywać piłki do siatki i ciężko ich było odczytać oraz zatrzymać. W tym secie to my cały czas goniliśmy. Cieszymy się, że udało się nam dogonić i te najważniejsze akcje były już po naszej stronie – podsumował Bartosz Kwolek.
Obie drużyny dobrze w tym sezonie spisują się w polu serwisowym i wydawało się, że dużo będzie zależało od tego elementu. Choć patrząc w statystyki wypadł on porównywalnie to jednak odnosi się wrażenie, że gospodarze lepiej nim zagrali w tych ważnych momentach. – To jest atut swojej hali. Każda drużyna czuje się pewniej w swojej hali. Gdzieś w ważnych momentach może zaryzykować, bo czuje się po prostu pewniej. Tak się gra w swojej hali i trzeba to wykorzystywać – dodał.
Zdrowie
W drugiej części meczu po jednej z akcji Bartosz Kwolek złapał się za nogę i musiał opuścić boisko. Na szczęście nie okazała się ona poważna. Po interwencji fizjoterapeutów od początku trzeciej partii mógł powrócić na boisko. Czy wszystko z nogą u przyjmującego zawiercian jest w porządku? – Wszystko w porządku. Podkręciła mi się noga, ale to nic wielkiego. Kiedyś już te więzadła miałem pozrywane, więc nic się już tam nie może gorszego stać niż tam jest – stwierdził.
Kolejni rywale
W poniedziałek podopieczni Michała Winiarskiego lecą już do Sofii skąd udadzą się do Pazardżika. Ich kolejnym rywalem będzie tamtejszy Hebar, z którym przyjdzie im rywalizować w rewanżowym spotkaniu Pucharu CEV. Zwycięstwo w pierwszym meczu 3:0 plus kłopoty personalne gospodarzy stawiają ich w roli zdecydowanego faworyta. – Lecimy dwa dni wcześniej. Byliśmy przygotowani na pewno na inny i znacznie mocniejszy skład. Nie jest tajemnicą, że problemy finansowe trochę im ten skład rozbiły. Tam będzie okazja potrenować, zregenerować się i odpocząć. Mam nadzieję, że zagramy dobry i szybki mecz, gdyż po powrocie czekają nas równie ważne starcia, których nie możemy się doczekać – powiedział Kwolek.
Starciem z lublinianami rozpoczęli serię gier z zespołami z ,,czuba” tabeli. Po Bogdance LUK przyjdzie czas na Trefl Gdańsk, czy Projekt Warszawę. Takie pojedynki sprawią, że będą mogli skonfrontować się z bezpośrednimi rywalami w walce o medale i zobaczyć jak prezentują się na ich tle. – Lublinianie tak jak i my mieli na swoim koncie tylko dwie porażki. W tym sezonie trzeba ich zaliczyć do mocnych zespołów. Może nie najmocniejszych, ale na pewno jest dużym pretendentem do walki o play-off. Wydaje mi się, że wypadliśmy na ich tle całkiem nieźle, ale dla nas najważniejsze jest to, żeby jeszcze się zgrywać. To nie wygląda jeszcze tak jakbyśmy chcieli. Cały czas te piłki sobie dogadujemy, to zgranie zwłaszcza nowych zawodników z Miguelem Tavaresem jeszcze trzeba dograć, a czasami małe niuanse decydują o zwycięstwie zwłaszcza z tymi najmocniejszymi w Polsce. My jeszcze nad tym musimy popracować. Każdy mecz jest dla nas ważny – zakończył przyjmujący zawiercian.
źródło: inf. własna