W Tokio trwa turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. W pierwszych spotkaniach nie doszło do niespodzianek. Reprezentacja Turcji pokonała Finów, ale dopiero w tie-breaku. W kolejnym starciu zmierzyli się outsiderzy: Tunezja oraz Egipt i to tym drugim udało się odwrócić losy meczu. Zaraz po nich na boisko wybiegły dwie niepokonane ekipy w Tokio: USA i Słowenia. Lepsi okazali się Amerykanie. Dzień zakończył pojedynek Japonii z Serbią, w którym lepsi okazali się Azjaci.
KTO NIE WYGRYWA 2:0…
Emocji nie brakowało w starciu Turcji z Finlandią. Co prawda to ekipa znad Bosforu triumfowała w dwóch pierwszych setach, ale rywale z północy Europy nie byli daleko. Role odwróciły się w dwóch kolejnych partiach i tym razem to Finowie wygrali 25:23. O wszystkim miał decydować tie-break, w nim od początku do końca warunki gry dyktowali podopieczni Alberto Giulianiego, pewnie triumfując 15:8.
Na przestrzeni całego spotkania Turcy zagrali lepiej w ofensywie oraz w bloku, aż 16 razy zatrzymywali ataki rywali. W szeregach Finów liderem był Joonas Jokela, zdobywca 21 oczek. Tradycyjnie już po tureckiej stornie siatki najwięcej punktów zdobył Adis Lagumdzija – 24, wspierany rzez swojego brata – Mirzę. Do tego doszła dobra dyspozycja Bedirhana Bulbula, który miał na sowim koncie 16 oczek, z czego 6 blokiem.
Turcja – Finlandia 3:2
(25:22, 25:23, 23:25, 23:25, 15:8)
Składy zespołów:
Turcja: Bulbul (16), Lagumdzija M. (20), Eksi (2), Gulmezoglu (8), Lagumdzija A. (24), Matić (9), Bayraktar (libero) oraz Done (libero), Gurbuz, Aydin i Bostan
Finlandia: Tervaportti (2), Zhbankov (8), Suihkonnen (15), Marttila (17), Haapaniemi (2), Jokela (21), Koykka (libero) raz Hanninen, Nikula (1), Iwanow (1),Breilin (libero) oraz Niinvaara (2)
… ten przegrywa 2:3
W starciu na dole tabeli wydawało się, że Tunezja kroczy po swoje. Pewnie wygrała dwie pierwsze partie pojedynku z Egiptem, nie pozwalając mu na dobrnięcie do granicy 20 oczek. W kolejnej role się odwróciły i kiedy Egipcjanom udało się wyszarpać czwartą część meczu, o wszystkim decydować miał tie-break. W nim Egipt poszedł za ciosem i zapisał na swoim koncie drugie zwycięstwo w tym turnieju.
Żadna z drużyn nie imponowała w ofensywie, choć obie miały naprawdę niezłe przyjęcie. Liderem Egiptu był Reda Haikal, który zapisał na swoim koncie 14 oczek. Po stronie Tunezji najwięcej, 12 oczek zdobył Oussama Ben Romdhane. Po 11 mieli natomiast Mohamed Ali Ben Othmen i Hamza Nagga.
Tunezja – Egipt 2:3
(25:15, 25:13, 21:25, 27:29, 9:15)
Składy zespołów:
Tunezja: Kadhi (7), Slimene (4), Othmen (11), Romdhane (12), Agrebi (4), Nagga (11), Hmissi (libero) oraz Karamosli, Lashgher (5), Bouguerra
Egipt: Masoud (9), Afifi (4), Abdalla (1), Seoudy (8), Haikal (14), Issa, Hassan (libero) oraz Ellakany, Eissa (3), Aly, Omar, Sayedin (3) i Khater (1)
ZRYW SŁOWEŃCÓW STARCZYŁ TYLKO NA SETA
Słoweńcy w meczu niepokonanych musieli radzić sobie bez swojego kapitana. Tinę Uranut zmaga się z choroba i nie mógł pomóc swojej drużynie. Ta w pierwszym secie kompletnie nie była w stanie przeciwstawić się rywalom z Ameryki Północnej. Zdecydowanie inaczej wyglądała druga odsłona, choć nic tego nie zapowiadało. Amerykanie pewnie szli po swoje, ale w końcówce całkowicie się zacięli. Trudne zagrywki Mujanovicia i udane ataki Zigi Sterna przechyliły szalę na korzyść Słowenii.
W dwóch kolejnych odsłonach to znów Amerykanie dominowali i zainkasowali komplet punktów, znacznie przybliżając się do awansu do igrzysk olimpijskich. Lepiej od Słowenii zagrali w każdym elemencie. Tym razem liderem USA był Matthew Anderson, który skończył spotkanie z 16 oczkami na swoim koncie. Nie zawiódł również Torey DeFalco. W szeregach Słowenii pod nieobecność Urnauta ciężar gry na swoje barki starał się brać Klemen Cebulj, ale to Nik Mujanović z 12 oczkami był najlepiej punktującym graczem swojego zespołu.
USA – Słowenia 3:1
(25:21, 21:25, 25:20, 25:18)
Składy zespołów:
USA: Anderson (16), Russell (6), DeFalco (13), Christenson (4), Holt (3), Smith (10), Shoji (libero) oraz Ma’a, Jaeschke (4), Muagututia i Jendryk (10)
Słowenia: Pajenk (11), Vincić, Kozamernik (6), Stern (8), Cebulj (11), Mozić (4), Kovacić (libero) oraz Planinsić (1), Stalekar i Mujanović (12)
Serbowie bez szans przeciwko Japonii
W dwóch pierwszych setach Serbowie kompletnie nie istnieli. Dominacja gospodarzy była niepodważalna. Co prawda w trzeciej odsłonie podopieczni Igora Kolakovicia się przebudzili i przez jej większość mieli kilka oczek przewagi. W końcówce świetnie zagrali jednak Japończycy, którzy odwrócili losy tej partii i nadal bardzo liczą się w grze o olimpijską kwalifikację. Swoją sytuację jeszcze bardziej skomplikowali Serbowie, przed którymi starcia z USA i Słowenią.
Na przestrzeni całego spotkania to Japonia zdecydowanie lepiej prezentowała się w ataku i mogła liczyć na dobrą grę swoich trzech liderów: Yujiego Nishidę (16 punktów), Rana Takahashiego (15) oraz Yukiego Ishikawę. To między innymi serwisy Takahashiego pozwoliły odwrócić losy trzeciej odsłony.
Po serbskiej stronie siatki takiego lidera zabrakło. Nawet Aleksander Atanasijević, który zanotował 58% skuteczności w ofensywie, miał na swoim koncie jedynie 7 oczek. Nie pomogły też zmiany dokonywane przez Igora Kolakovicia, bowiem boisko w drugim secie opuścili Marko Ivović i Uros Kovacević.
Japonia – Serbia 3:0
(25:17, 25:14, 25:22)
Składy zespołów:
Japonia: Nishida (16), Onodera (4), Sekita (1), Takahashi K. (3), Takahashi R. (15), Ishikawa (14), Yamamoto (libero) oraz Kai i Miyaura (1)
Serbia: Kovacević (4), Krsmanović (4), Ivović (5), Luburić (4), Todorović, Nedeljković (5), Kapuer (libero) oraz Atanasijević (7), Kujundzić (6), Batak, Podrascanin (3) i Perić (3)
Zobacz również:
Wyniki i tabela turnieju w Tokio
źródło: inf. własna