Życie poukładało się tak, że nie dane mi było osobiście znaleźć się na meczu półfinałowym pomiędzy ŁKS-em a Developresem. Rodzina ma swoje prawa, bo jednak kiedy twój pradziadek obchodzi 97. urodziny, to chcesz z nim być, zdając sobie sprawę z tego, że wspólnego czasu zostało wam już niewiele. Klasycznie jeden z niewielu razów w sezonie nie pojawiłam się w hali, więc ominęło mnie coś ważnego…
Kibice ŁKS-u Commercecon Łódź ostro wyrazili oburzenie większości środowiska. Przed meczem półfinałowym na trybunach Sport Areny pojawił się transparent: „SmarZek wracaj do Rosji”.
Jego pisownia nawiązuje do kontrowersyjnej sytuacji, w której po jednym z meczów Lokomotiwu Kaliningrad, już po rosyjskiej napaści na Ukrainę, siatkarski internet obiegły zdjęcia, na których kibice z Kaliningradu ochoczo wymachują na trybunach kartonami z literą Z. Jest ona symbolem poparcia dla tej okropnej wojny. Kibice po tamtym meczu robili sobie zdjęcia z zawodniczkami, na których polska atakująca również była obecna. Siatkarskie środowisko w naszym kraju natychmiast zareagowało obrzydzeniem i oburzeniem.
Niektóry kibice byli tak wściekli, że nawet pojawiały się głosy zabraniające Malwinie Smarzek występów w reprezentacji. –Jest mnóstwo wiadomości krytyki, jak mogę być dalej w Rosji i grać tutaj. Mogłabym wrócić do domu, ale czy to rozwiąże cokolwiek? Czy granie meczu ligowego stawia mnie z góry po czyjejś stronie? – pytała atakująca we wpisie na jednym ze swoich profili społecznościowych, opublikowanym dość krótko po wybuchu wojny. Środowisko siatkarskie w kraju jawnie żądało od niej powrotu do Polski.
Nie był to łatwy proces, co menadżer reprezentantki kraju wyjaśniał w rozmowie ze sport.pl opublikowanej 18 marca. – Sytuacja się zmieniła diametralnie. Nie było argumentów prawnych, żeby rozwiązać kontrakt. Teraz je mamy, więc Malwina wraca do Polski. Do momentu publikacji tych zdjęć nie mieliśmy żadnych argumentów prawnych, żeby zerwać umowę i nasi prawnicy podkreślali, że chcąc to zrobić, musimy się obawiać procesów odszkodowawczych, spraw cywilnych w Rosji i w trybunale CAS– tłumaczył Jakub Dolata.
Jego podopieczna znalazła zatrudnienie w Developresie Bella Dolina Rzeszów. Gdy odchodziła z Kaliningradu środowisko po raz kolejny się zagotowało. – Nie odchodzę z Lokomotiwu, bo chcę. Myślę, że wszyscy rozumieją, dlaczego tak się dzieje. Jest mi bardzo przykro, że sytuacja potoczyła się w ten sposób. I jeszcze raz chcę powiedzieć: Dziękuję bardzo. Bardzo polubiłam Rosjan, którzy mnie tu otaczają – mówiła polska atakująca w filmiku opublikowanym na oficjalnych profilach Lokomotiwu Kaliningrad. Od tej pory unika jakichkolwiek komentarzy na temat swojej gry w Rosji, wojny na Ukrainie i całej sytuacji z powrotem do Polski.
Najpierw krytyka, a potem wielkie oburzenie. Czy to już hipokryzja?
Sama długo zastanawiałam się, co myśleć na temat całej tej sytuacji. Z jednej strony do końca nie wiemy, w jakich warunkach Smarzek odchodziła z Rosji. Czy nie czekały na nią jakieś dodatkowe kary, czy dało się w ogóle bezpiecznie wyjechać z kraju? Z drugiej zaś strony, będąc znanym sportowcem trzeba się liczyć z tym, że stajesz się osobą publiczną. Ludzie śledzą twoje poczynania i twoje wypowiedzi, oraz gdy „palniesz coś głupiego” spotkasz się z konsekwencjami swoich słów i krytyką równie ostrą, z jaką na przykład Barbara Kurdej-Szatan spotkała się po swoich pamiętnych słowach na temat strażników granicznych.
Podsumowując, Malwina swoimi wypowiedziami po rozpoczęciu wojny na Ukrainie oraz całym rozegraniem sytuacji ze swoim odejściem z Kaliningradu dokonała wizerunkowego strzału w kolano. Jestem w stanie zrozumieć działanie kibiców ŁKS-u. Cała ta afera w moim postrzeganiu wynika z tego, że siatkarskie środowisko nie jest przyzwyczajone do ostrzejszego wyrażania opinii przez kogokolwiek. Trochę śmieszne, a trochę irytujące jest to, że niektórzy, kiedy w internecie pojawiły się zdjęcia z kibicami trzymającymi litery Z chcieli wyrzucenia Malwiny Smarzek z reprezentacji. Gdy jednak ktoś głośniej powiedział to, co myśli wielu, to nagle podniosło się oburzenie i krzyk, jak to obrzydliwie zachowali się łódzcy kibice. Coś tu jest chyba nie tak…
Kończąc, pragnę jednak podkreślić, że z pewnością niedopuszczalne były i będą wyzwiska w stronę Malwiny Smarzek. Niezależnie od prywatnej opinii, ani zachowania nikt nie zasługuje na tego typu traktowanie. Ta sytuacja jest bardzo dobrym przykładem obrazującym to, że Polacy są narodem, który łatwo popada ze skrajności w skrajność. Środowisko siatkarskie albo głaszcze się po główkach, albo osądza kibiców od czci i wiary.
źródło: inf. własna