Hospel Płomień Sosnowiec wygrał drugi mecz z rzędu w I lidze kobiet. Ekipa z Zagłębia Dąbrowskiego wygrała przed własną publicznością z Enea Energetykiem Poznań 3:1. Nie tylko o meczu opowiadał Strefie Siatkówki trener sosnowieckich Płomyczków Krzysztof Zabielny, ale także o poziomie I ligi i Płomieniu-trampolinie.
- Hospel Płomień Sosnowiec wygrał z Enea Energetykiem Poznań 3:1 w drugiej kolejce I ligi.
- Sosnowiczanki po dwóch seriach gier gromadzą komplet punktów.
- Trener Krzysztof Zabielny podsumował zwycięstwo oraz odniósł się do dyspozycji MVP meczu.
- Szkoleniowiec Płomienia opowiedział także o poziomach w TAURON Lidze i I lidze.
UDANE WEJŚCIE W SEZON
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Zaliczacie udane wejście w sezon, odnosząc drugie zwycięstwo i posiadając komplet punktów. Czy jest trener zadowolony z tego, co prezentujecie na ten moment?
Krzysztof Zabielny: – Jestem bardzo zadowolony, że tworzymy naprawdę fajną grupę i zespół. Nie ukrywam, że w drużynie jest doskonała atmosfera. To jest na najwyższym poziomie. Natomiast jeśli chodzi o jakość naszej gry – mamy swoje mankamenty. Wiemy o nich i pracujemy nad nimi. Myślę, że możemy grać jeszcze lepiej. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie wejść na wyższy poziom. Na pierwsze dwa mecze to wystarczyło. Mamy sześć punktów. To wymarzony start nowego sezonu.
Czy pana zdaniem młodość wybacza błędy?
– Myślę, że tak, bo to trochę szalone dziewczyny. Wnoszą do drużyny bardzo dużo pozytywnej atmosfery. To nie tak, że tylko podczas domowego meczu przy kibicach, ale na każdym treningu tak jest. Jest wesoło. Widać, że dziewczyny są bardzo chętne do pracy. Tak naprawdę dla połowy z nich to debiut na pierwszoligowych parkietach. Widać, że chłoną jak gąbka. Chcą się uczyć i rozwijać. Rozmawiamy ze sztabem i przyjeżdżamy na każdy trening z wielką ochotą. To nie jest tak, że to tylko nasza praca. Przyjeżdżamy, bo chcemy spotkać się z dziewczynami, trenować i razem przebywać.
Co pan sobie myśli, kiedy patrzy na 19-letnią Emilię Malkiewicz, która w tym sezonie debiutuje w I lidze i już w drugim meczu sięga po statuetkę MVP?
– Emilka zagrała jak profesorka. Gdyby ktoś nie wiedział i nie znał jej dotychczasowej historii, to by pomyślał, że to stara wyjadaczka z parkietów I ligi. Potrafi w trudnych sytuacjach zrobić coś z niczego. Nie ukrywam, że momentami zachowuje się jak bardzo doświadczona zawodniczka, a to przecież jej debiut. Jestem bardzo zadowolony z tego transferu i tego, że udało nam się ją ściągnąć do drużyny. Jak na razie spłaca nam się z nawiązką.
Muszę jednak stonować dużą radość. W pierwszym secie doszło do wielkiej niemocy w waszych szeregach. Prowadziliście 23:19 i 24:22. Zapewne teoretycznie mocniejsi rywale nie wybaczą takich przestojów.
– Tak. Muszę przyznać, że powtarza nam się to drugi raz. W Gdańsku w trzecim secie prowadziliśmy 24:17 i zrobiło się 24:23. Skończyliśmy mecz dopiero w ostatniej piłce. W meczu z Energetykiem doszło do podobnej sytuacji. Mamy przewagę i dochodzi do rozkojarzenia i dekoncentracji. Zamiast ją dowieźć, to oddajemy seta w prezencie na tacy. Takie sytuacje nie powinny się zdarzyć. Pracujemy nad tym. Na treningach gramy wiele końcówek. Po meczu z Gedanią Gdańsk jeszcze więcej, żeby dziewczyny potrafiły zachować chłodną głowę i zimną krew do samego końca, do ostatniego punktu. Nawet na jednej z przerw powiedziałem zawodniczkom: “Dobrze gramy przez 2/3 seta. Dlaczego teraz mamy podarować im tego seta w prezencie?” Przekazałem, że musimy po prostu docisnąć w końcówce. Fajnie, że dziewczyny dały radę i udało nam się wygrać w ważnych momentach trzeciego i czwartego seta.
PRZETASOWANIA I POZIOM I LIGI
Jak na przestrzeni ostatnich kilku lat zmieniła się I liga kobiet, kiedy jeszcze 3-4 lata temu do Sosnowca przyjeżdżał Energetyk Poznań z Klaudią Świstek-Nowakowską i Emilią Oktabą w składzie? Teraz drużynę z Poznania tworzą praktycznie same młodzieżowe zawodniczki, których u was również nie brakuje.
– Ogólnie trzeba powiedzieć, że poziom I ligi się obniżył. Gramy w niej piąty sezon, więc mogę powiedzieć to przez obserwację, a nie takie sobie mówienie. Obserwuję tę ligę. Kiedy zaczynaliśmy pięć lat temu, poziom był o wiele wyższy. Grały wówczas zawodniczki z ekstraklasową przeszłością i to nie jedna czy dwie. W każdym zespole było ich po kilka. Trzeba by jednak spojrzeć na to zagadnienie trochę szerzej.
Uważam, że to idzie od góry, od TAURON Ligi. Moim zdaniem poziom w elicie również się obniżył. Zobaczmy, jak mało jest klasowych zawodniczek z zagranicy, które jeszcze kilka lat temu zasilały chociażby zespoły z Polic i Sopotu. Ekipy z ekstraklasy zabierają do siebie najlepsze zawodniczki z I ligi, a my w tym momencie uzupełniamy nasze składy siatkarkami z II ligi, a czasami nawet z III ligi.
Drugą kwestią jest spore odmłodzenie. Jest wiele drużyn, które grają głównie juniorkami, a nawet wprowadzają kadetki, tak jak chociażby Energetyk Poznań. Problem polega na tym, że młode dziewczyny nie mają za bardzo się od kogo uczyć. To, że one grają, to w mojej opinii dobry kierunek dla całej żeńskiej siatkówki. Potrzebują jednak czerpać wzorce. W momencie, kiedy są same młodzieżowe siatkarki, wówczas nasuwa mi się pytanie: “Od kogo mają zbierać doświadczenie?”.
Moim zdaniem reorganizacja, która nastąpi, a więc dwanaście drużyn od przyszłego sezonu, a nie trzynaście bądź czternaście jest bardzo dobrym kierunkiem. Myślę, że wtedy poziom I ligi z powrotem zacznie się podnosić. Na zapleczu będą grały lepsze zawodniczki, ponieważ nie będzie tylu wolnych miejsc pracy, jak ma to miejsce aktualnie. To bardzo dobra decyzja. Oczywiście nie chcielibyśmy w tym sezonie być w grupie spadkowej, bo spadają aż trzy drużyny. O to walczymy. To nasz cel.
Nie ukrywam, że w tym roku nie patrzymy daleko do przodu. Cel numer jeden to zachowanie statusu pierwszoligowca. Między sobą i dziewczynami zawiesiliśmy sobie poprzeczkę, że chcemy awansować do fazy play-off. To nasz cel. Nie mówimy, że chcemy być na pierwszym, drugim lub trzecim miejscu. Chcemy być w pierwszej ósemce. A tam? Patrząc na to, co dzieje się w naszej drużynie i chęć gry ze strony zawodniczek – myślę, że możemy być nie tyle objawieniem, co czarnym koniem rozgrywek. Słyszałem różne wypowiedzi zespołów, które nas skreślają, że nie utrzymamy się w tym roku. Myślę, że zaczną nas szanować i doceniać, a kiedy przyjadą do Sosnowca, to nie będzie kwestia podniesienia łatwych trzech punktów z parkietu, tylko będą musiały naprawdę dobrze zagrać, żeby wywieźć te punkty. Jestem zdania, że możemy być miłą niespodzianką.
PŁOMIEŃ TRAMPOLINĄ?
Na pewno transfery z Płomienia do TAURON Ligi takich zawodniczek jak Nikola Abramajtys, Katarzyna Bagrowska czy Wiktoria Paluszkiewicz to również dla pana spora nobilitacja?
– Tak. Nie ukrywam, że biorąc pod uwagę, że nasz budżet nie jest duży, jesteśmy zespołem, którego ideą i filozofią jest bycie trampoliną dla perspektywicznych zawodniczek, które mają potencjał. Takie właśnie były Kasia Bagrowska i Nikola Abramajtys. Monika Głodzińska, która grała u nas przez dwa lata, teraz gra w Stali Mielec. Także Wiktoria Paluszkiewicz, która była u nas przez sezon, teraz gra w Pałacu Bydgoszcz. Nas to cieszy. Jesteśmy z tego bardzo dumni i chwalimy się tym, gdzie tylko się da. Dzięki swojej dobrej grze pomogły nam w osiągnięciu dobrego wyniku, a także poszły wyżej. To bardzo dobry sygnał dla innych młodych i perspektywicznych dziewczyn, które kończą wiek juniorki, a potrzebują ogrania się na dobrym poziomie w I lidze przez sezon lub dwa, by odpalić wyżej.
Jestem zdania, że dziewczyna, która kończy wiek juniorki nie powinna od razu trafiać do TAURON Ligowego zespołu i stać w kwadracie. Uważam, że lepiej, żeby zagrała sezon bądź dwa chociażby w takim zespole jak nasz, pokazała się z dobrej strony i w tym momencie na pewno ktoś ją dostrzeże. To nie jest tak, że menedżerowie do nas nie zaglądają i nie obserwują młodych zawodniczek. Tak jest. To jest właściwa ścieżka.
Pewnie, jeżeli są reprezentantki kraju, które od razu wskoczą na poziom ekstraklasy, jak Martyna Czyrniańska to w porządku. Były takie roczniki w SMS-ie Szczyrk, które od razu przechodziły do TAURON Ligi, jak Martyna Borowczak czy Julita Piasecka, a także inne dziewczyny. W porządku. Jest mnóstwo fajnych i utalentowanych dziewczyn.
Moim zdaniem bardzo dobrym przykładem jest Julia Stancelewska z Energetyka Poznań, która rok temu grała w Volleyu Wrocław, będąc rezerwową atakującą. Nie grała praktycznie w ogóle. Podjęła decyzję o dołączeniu do pierwszoligowego zespołu. Wiekowo jest już seniorką, więc nie będzie grała w młodzieżowej drużynie. Jednak gra i widać, że ma ogromny potencjał. Sądzę, że za rok lub dwa będzie dziewczyną, która wróci do ekstraklasy. Uważam, że przyjście na ogranie przez rok lub dwa do I ligi jest doskonałym krokiem z jej strony. Chciałbym, żeby tak to wyglądało. My jesteśmy od tego, żeby pracować z młodymi dziewczynami, dawać im szansę i możliwość rozwoju. Robimy to każdego dnia.
To, że mamy w swoich szeregach Kamilę Kobusińską z domu Colik stanowi ogromny autorytet. Dziewczyny czerpią od niej wskazówki i podpowiedzi. Młode dziewczyny, które przyszły, mają u nas od kogo zbierać doświadczenie. Mamy kilka dziewczyn z obyciem, jak Amelia Bogdanowicz, która gra przez 5-6 lat na poziomie I ligi. Siatkarki wymieniają pomiędzy sobą spostrzeżenia. Podoba mi się w naszej drużynie, że dziewczyny ze sobą rozmawiają, pytają się jedna drugiej i proszą wzajemnie o doradzenie. To jest budujące. Nawet nie my trenerzy, tylko one rozmawiają sobie z boku. Ja tylko się przysłuchuję i kiwam głową z aprobatą, że tak to ma wyglądać.
WIETRZENIE SZATNI
Z ostatniego sezonu nikt nie pozostał w szatni. Czy trudno było zebrać wszystko ‘do kupy’?
– Już w lutym czy marcu wiedziałem, że będziemy mieli skromny budżet. Było wiadome, że nie będziemy w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym niektórych zawodniczek. Ze składu z ostatniego sezonu chcieliśmy zachować trzy lub cztery dziewczyny, ale niestety otrzymały dużo bardziej intratne propozycje finansowe w klubie zza miedzy. Chcieliśmy, żeby dalej grały w Płomieniu. U nas na pewno byłyby jednymi z liderek. Widzę, że w drużynie, do której poszły, nie do końca wszystkie grają. To oczywiście ich decyzje.
Już na przełomie lutego i marca mieliśmy świadomość, że musimy zejść niżej. Zaczęliśmy przyglądać się czołowym zespołom z II ligi. Wybieraliśmy z nich ‘perełki’, czyli dziewczyny liderki tych ekip. Agata Sklepik – to dla niej pierwszy poważny sezon na poziomie I ligi po powrocie ze studiów w USA. Zagrała sezon w Silesii Częstochowa i była w niej kluczową zawodniczką. Wcale po niej nie widać, że zaczyna grać w I lidze. Jest bardzo dobra technicznie. To dla niej idealny moment, że do nas trafiła. O Emilce Malkiewicz już rozmawialiśmy. Były rozmowy z menedżerami, bo jest kilka zawodniczek z pierwszoligowym doświadczeniem. Negocjacje były raz bardziej, a raz mniej owocne. Już w kwietniu mieliśmy skompletowaną drużynę. Było wiadomo, kto będzie grał, ale nie ujawnialiśmy tego, bo sezon jeszcze trwał.
Biorąc pod uwagę nasze możliwości finansowe, jestem bardzo zadowolony ze składu, który mamy. Nie wiedziałem, że będzie taka atmosfera. To jest czymś ekstra, czymś, czego się nie spodziewałem. Zespół przy tym rośnie. Widać, że dziewczyny rosną jedna przy drugiej. Za tydzień zagramy z Nike Węgrów. Będzie to jeszcze bardziej wymagający przeciwnik. To piąta drużyna ubiegłego sezonu. Uważam, że ten mecz będzie jeszcze trudniejszy od starcia z Energetykiem. Wydaje mi się, że wyjdziemy na boisko i będziemy bili się jak równy z równym.
NADAL NIEPOKONANI?
Poniekąd uprzedził pan moje pytanie. Czy zatem po meczu z Nike Węgrów Płomień utrzyma status drużyny niepokonanej?
– Bardzo bym tego chciał. Nie ukrywam, że życzę tego sobie, dziewczynom, całej drużynie, klubowi, miastu i kibicom, żeby tak było. To jest siatkówka. Nie mogę teraz powiedzieć, że wygramy to spotkanie. Mogę jednak powiedzieć, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby wygrać najbliższe spotkanie. Czy się uda i będziemy mieli passę trzech wygranych? Byłoby to czymś wow, na co nikt z nas realnie nie liczył. Wiara jest ogromna. Dziewczyny bardzo w to wierzą. Po prostu wychodzimy i walczymy. Myślę, że mimo iż gramy u siebie, nie będziemy faworytem tego spotkania. Niech się dzieje.
Zobacz również:
Drugi mecz 19-latki w I lidze i już nagroda MVP! – Jestem niezmiernie zadowolona
źródło: inf. własna