Stal Nysa w swoim pierwszym meczu sezonu 2021/2022 przegrała z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:3. Gospodarze sobotniego spotkania mieli swoje szanse, ale więcej zimnej krwi zachowali wicemistrzowie Polski. – W pierwszym secie bardzo zaważyły dwie piłki przechodzące, których nie skończyliśmy. Gdyby to się udało, to może ta premierowa odsłona mogła się inaczej potoczyć. To był pierwszy mecz nowego sezonu i widać było napięcie i zestresowanie zespołu – ocenił trener Stali Krzysztof Stelmach.
Siatkarze z Nysy momentami byli w stanie nawiązać z ZAKSĄ wyrównaną walkę, ale gospodarze grali zrywami, nie byli w stanie przez dłuższy czas utrzymać solidnej dyspozycji. – Mieliśmy nadzieję, że ugramy coś więcej niż ugraliśmy. Przegraliśmy 0:3, zaważyły na tym przede wszystkim dwa elementy. Rywale mieli bardzo dobrą zagrywkę, my przez to mieliśmy trochę kłopotów w przyjęciu. Nawet jeśli ono było, to nie kończyliśmy ataku. Natomiast przy naszym dobrym serwisie, ZAKSA skutecznie grała na wysokiej piłce, robiła różnicę w ataku – analizował trener nyskiej Stali Krzysztof Stelmach.
W grze jego podopiecznych momentami było widać lekką „elektryczność”, co przekładało się czasem na dość proste błędy i sporo niedokładności. – Nie ma się co usprawiedliwiać, że graliśmy z wicemistrzem Polski i złotym medalistą Ligi Mistrzów. Na pewno w naszych głowach było odpowiednie nastawienie i myśleliśmy, że będziemy w stanie zrobić coś więcej. Nie udało się. To początek sezonu, trzeba zakasać rękawy, eliminować te rzeczy, które nam nie wychodzą – zapowiedział szkoleniowiec Stali Nysa.
Jego zespół ma czego żałować, bowiem zwłaszcza w pierwszym secie nie wykorzystał kilku swoich okazji, w tym między dwóch piłek przechodzących, które posłał w aut. – W pierwszym secie bardzo zaważyły dwie piłki przechodzące, których nie skończyliśmy. Gdyby to się udało, to może ta premierowa odsłona mogła się inaczej potoczyć. To był pierwszy mecz nowego sezonu i widać było napięcie i zestresowanie zespołu – przyznał Krzysztof Stelmach i dodał: – Na cztery przechodzące piłki, skończyliśmy tylko jedną. To są piłki jak rzut karny w piłce nożnej. Oczywiście, nie przegraliśmy meczu 0:3 przez te dwie niewykorzystane okazje, ale mogłoby się to potoczyć trochę inaczej – skwitował trener Stelmach. Jego zespół nie ma łatwego początku sezonu, bo po starciu z wicemistrzem Polski, w drugiej kolejce czeka już zdobywca złotego medalu poprzednich rozgrywek – Jastrzębski Węgiel.
źródło: inf. własna