Kibice polskich zespołów, które występują w rozgrywkach Ligi Mistrzów, mogą mieć powody do zadowolenia. W hali Energia w Bełchatowie goszczą zespoły z grupy A. W drugim meczu pierwszego dnia zmierzyły się dwie polskie ekipy – PGE Skra Bełchatów i Grupa Azoty ZAKSA Kedzierzyn-Koźle, które zaprezentowały pięciosetowe show. Ostatecznie triumfowali kędzierzynianie.
– Myślę, że to była taka totalna siatkarska wojna, bo w każdym polu walczyliśmy niesamowicie. Czy to w zagrywce, w obronie, czy w bloku bardzo ciężko się grało nam i im. Myślę, że ten poziom mógł się podobać kibicom. Całe szczęście my wygraliśmy – podsumował spotkanie Krzysztof Rejno.
– To była próba charakteru, takiej siatkarskiej cierpliwości i takiej wytrzymałości psychicznej. Nie da się ukryć, że jeśli ktoś zagrywa w ciebie tak znakomicie, to troszeczkę ręce opadają, głowa siada i wiara w zwycięstwo jest trochę mniejsza. Ale potrafiliśmy to przetrzymać, schować gdzieś na bok, skupić się na każdej akcji i to się udało – dodał środkowy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Nikola Grbić, szkoleniowiec kędzierzynian, podkreślił, że PGE Skra w rywalizacji przeciwko jego drużynie po raz pierwszy zagrała takim składem, który zbudowała w okresie przygotowawczym. – Nie wiem, na którym miejscu w lidze byliby, gdyby grali tym składem od początku ligi. Taylor Sander jest graczem znanym na cały świecie, wnosi do zespołu dużo jakości i było oczywiście dużo trudniej dziś grać z nimi – ocenił rywala trener ZAKSY.
– Dla nas było bardzo ważne, że zwyciężyliśmy ze Skrą ponownie. Wiedzieliśmy, że to będzie kompletnie inny mecz. Uważam, że wygraliśmy, ponieważ zagraliśmy lepiej w kluczowych momentach – dodał Nikola Grbić, wyrażając nadzieję, że jego zespół utrzyma wysoki poziom w dwóch kolejnych spotkaniach turnieju Ligi Mistrzów.
źródło: opr. własne, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - materiały prasowe