Coraz mniej czasu dzieli nas od mistrzostw świata siatkarzy. W turnieju zabraknie ostatecznie Wilfredo Leona. – Ciężko jest znaleźć złoty środek. Leon powinien dostać szansę dojścia do możliwie najlepszej dyspozycji, według mnie można było czekać do ostatniej chwili z ogłoszeniem czternastki. To się należy najlepszym graczom. Leon jednak równa się fizyczność. Jeśli ona u niego nie jest stuprocentowa, trudno się spodziewać, by zrobił różnicę. Z tego punktu widzenia rozumiem argumentację Grbicia – przyznał Krzysztof Ignaczak.
W sobotę reprezentacja Polski zmierzyła się w meczu kontrolnym z Ukrainą. Biało-czerwoni triumfowali, ale dopiero po tie-breaku. – Różnica poziomów tych zespołów jest kolosalna i spodziewałem się, że będzie łatwiejsza wygrana. Na ten moment nie napawa to optymizmem, ale rozumiem, że trwa okres przygotowawczy, była ciężka praca w siłowni i zawodników czeka w najbliższym czasie schodzenie z obciążeń. Inna kwestia to fakt, że trener każdemu dał pograć i każdego chciał sprawdzić. Motywacja w grach kontrolnych też jest zupełnie inna – analizował w rozmowie z „Super Expressem” Krzysztof Ignaczak.
Już w czwartek rozpoczną się zmagania w ramach Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Rywalami biało-czerwonych będą Iran, Serbia i Argentyna. – Chcę widzieć progres. Musi być widać znaczną różnicę w formie fizycznej. Ma być lepiej, dokładniej, z mniejszą liczbą błędów własnych. Jak nie ma zmęczenia, koncentracja idzie do góry. Nasza gra powinna być o wiele bardziej efektywna – skomentował libero. – Gdybyśmy w Memoriale Wagnera widzieli nadal sporo niedociągnięć w grze, może nie należałoby się poważnie martwić, ale zacząłbym się już zastanawiać nad pewnymi elementami, bo przecież niespełna tydzień po memoriale gramy pierwszy mecz mistrzostw świata. Nie wiem, czy pięć sparingów przed mundialem to nie za mało – powiedział.
Spore zamieszanie wywołała informacja, że Nikola Grbić zdecydował się ostatecznie skreślić Wilfredo Leona z listy siatkarzy, którzy wezmą udział w mistrzostwach świata. Co o tej decyzji sądzi Krzysztof Ignaczak? – Ciężko jest znaleźć złoty środek. Leon powinien dostać szansę dojścia do możliwie najlepszej dyspozycji, według mnie można było czekać do ostatniej chwili z ogłoszeniem czternastki. To się należy najlepszym graczom. Na poziomie reprezentacyjnym bez grania przez całe lato oczywiście trudno oczekiwać, by zawodnik mógł wrócić w idealnej formie, ale w przypadku Wilfredo dochodzi kwestia wrodzonego talentu, on mógłby na nim bazować. Grbić mógłby powołać Leona za czwartego środkowego Mateusza Porębę, ale może obawiał się, że w przypadku wypadnięcia gracza na tej pozycji miałby kłopot na treningach. To można było rozwiązać w inny sposób, trzymając Mateusza w odwodzie przy drużynie – przyznał.
Przyjmujący nie poddawał się i do ostatniej chwili starał się przekonać Grbicia, że jest na dobrej drodze do powrotu do właściwej dyspozycji. – Leon jasno dał do zrozumienia, że walczy i że robi postępy, publikując rozmaite filmy w internecie. Nie mnie oceniać to zachowanie. Generalnie jednak uważam, że obecność Leona nie zaszkodziłaby. Turniej jest długi, byłaby jeszcze szansa na ewentualne dojście do siebie. Grbić już w Perugii miał do czynienia z sytuacją, w której Wilfredo grał z kontuzją. I wiedział, że wówczas on przestaje być graczem, którego określamy mianem money time player. Może to był element, który zadecydował o niepowołaniu. Leon równa się fizyczność. Jeśli ona u niego nie jest stuprocentowa, trudno się spodziewać, by zrobił różnicę. Z tego punktu widzenia rozumiem argumentację Grbicia – dodał były reprezentant Polski.
źródło: opr. własne, Super Express