– Staramy się przełamać hegemonię najlepszych drużyn. Nie ukrywamy, że chcielibyśmy znaleźć się w piątce, a nawet powalczyć o czołową czwórkę. Ale faktycznie zaskoczenia nie ma. Są kluby, które niezmiennie, nawet po stracie podstawowych zawodników, jak ZAKSA, wyglądają świetnie – powiedział Kryspin Baran prezes Aluronu CMC Warty Zawiercie
Od początku sezonu błyszczy Uros Kovacević. Transfer już się spłaca?
Kryspin Baran: – Oczywiście, że jestem bardzo zadowolony z jego postawy. Jego nieszablonowość, charyzma, „koloryt” bardzo pasują do charakteru naszego klubu. Błyskawicznie stał się ulubieńcem kibiców. Jego dobra postawa nie jest zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się, że od początku sezonu będzie dobrze grał. Dotarł do klubu tydzień po mistrzostwach Europy i utrzymuje jeszcze formę wypracowaną na ten turniej. Ale przyjdzie moment, gdy zacznie grać słabiej. To jest nieuchronne. Dlatego nie możemy opierać naszej gry tylko na jednym zawodniku. Pozostali też muszą spisywać się na miarę swoich możliwości i oczekiwań.
Trudno było przekonać takiego gracza jak Kovacević do przyjścia do Zawiercia?
– Uros miał w Chinach podpisany kontrakt na kolejny sezon, ale sytuacja pandemiczna zmusiła go do zmiany planów. Gdy nadarzyła się okazja na jego zakontraktowanie, wykorzystaliśmy ją. Ale przy kontraktowaniu takich zawodników wcale nie argumenty finansowe są najważniejsze. Gdyby tak było, to organizowane byłyby aukcje internetowe i zawodnik szedłby tam, gdzie dostałby najwięcej. Decydują chęć gry zawodnika w danym klubie oraz możliwość współpracy z odpowiednimi osobami. W naszym wypadku dużą rolę w ściągnięciu Urosa odegrał Igor Kolaković, który zna go doskonale. Wiem, że Uros miał z rynku polskiego jeszcze jedną ofertę, wyższą do naszej o dwadzieścia procent, ale mimo to ją odrzucił.
Skąd tak duże rozbieżności w formie zawodników. Kovacević i Piotr Orczyk błyszczą, a np. Facundo Conte dołuje?
– To normalne. Nie wszyscy równo przepracowali okres przygotowawczy, niektórzy całe lato grali w reprezentacjach i teraz dopiero muszą dojść do odpowiedniej dyspozycji. Cześć zawodników, jak Szalacha, zmaga się z kolei z problemami zdrowotnymi. Teraz musimy złapać odpowiedni balans, by wszyscy zawodnicy byli w optymalnej dyspozycji. Jak już mówiłem wcześniej, choć Uros jest teraz najlepszy w lidze, to trudno liczyć, że cały sezon będzie tak grał. Gdy będzie w dołku inni muszą przejąć odpowiedzialność za wynik.
A co z nową halą? Jest szansa, że w najbliższych latach drużyna zagra w nowym, większym obiekcie?
– Dobrą wiadomością jest to, że miasto pozyskało środki z funduszy norweskich na przygotowanie projektu budowlanego. To pierwszy krok. Dobrze taki projekt na biurku mieć. Dopiero po jego przygotowaniu zaczną się rozmowy na temat realizacji inwestycji. Widać, że miasto stara się znaleźć środki na budowę hali. Jest zainteresowane jej budową.
Obok Asseco Resovii, Aluron jest jedynym klubem utrzymywanym ze środków prywatnych. Nie może liczyć na wsparcie spółek Skarbu Państwa, jak Cuprum Lubin, Jastrzębski Węgiel czy PGE Skra Bełchatów, a na miasto możecie?
– Dostajemy dotację z miasta i cieszymy się, że ona jest. To jednak kropla w morzu potrzeb. To jest kilkukrotnie mniejsza kwota niż otrzymują inne kluby. Rozmawiamy o tym z władzami samorządowymi. Wskazujemy, że wizerunek miasta, który kreuje nasza drużyna jest wyceniana na kilkanaście milionów złotych. Mam nadzieję, że długofalowo uda się wypracować taki model współpracy, z którego będą zadowolone wszystkie strony.
źródło: Katowicki Sport