Jak już informowaliśmy również w lidze rosyjskiej kluby zmagają się z koronawirusem. Mocno poturbowany w tej kwestii został zespół Uralu Ufa, który do swoich dwóch ostatnich spotkań przystąpił w 10-osobowym, dość młodzieżowym składzie. W protokole meczowym zabrakło Macieja Muzaja, który – jak informuje Przegląd Sportowy, niestety również walczy z zakażeniem. – Nie wiem, od kogo się zaraziłem i skąd wirus wziął się w naszym klubie – powiedział portalowi.
Dwa mecze przegrane 0:3, z Kuzbassem Kemerowo oraz Zenitem Sankt Petersburg, to ostatni bilans Uralu Ufa. Klub co prawda nie wydał oficjalnego komunikatu, ale patrząc na listę zawodników, nietrudno się domyślić, że zespół walczy z koronawirusem.
Wśród zakażonych znalazł się również Maciej Muzaj. – Przed tygodniem dostałem informację, że mam koronawirusa i muszę zostać w domu. Nie wiem, od kogo się zaraziłem i skąd wirus wziął się w naszym klubie – powiedział Przeglądowi Sportowemu polski atakujący. – Nie miałem gorączki, ale pojawił się spory ból mięśni i stawów, jak przy grypie. Straciłem też węch i smak. Ale nie narzekam, wiem, że wiele osób przechodziło COVID-19 znacznie gorzej niż ja. Ludzie cierpią znacznie bardziej – zdradził Muzaj, który kwarantannę spędza w swoim mieszkaniu w Ufie i jak podaje Przegląd Sportowy, jest już po drugim teście, jednak jeszcze nie wrócił do treningów. Na razie Maciej Muzaj otrzymał jeden negatywny wynik testu i czeka na kolejny, a przed powrotem na parkiet będzie musiał przejść jeszcze szereg badań, aby wykluczyć inne negatywne konsekwencje zakażenia.
Przypomnijmy, że w lidze rosyjskiej Superlidze nie ma jednoznacznych zasad w kwestii koronawirusa. O sytuacji, w której znalazł ASK Niżnyj Nowgorod po wykryciu i zgłoszeniu zakażenia informowaliśmy szerzej tutaj.
źródło: opr. własne, przegladsportowy.pl