E.Leclerc Moya Radomka Radom wygrała 3:1 drugi mecz ćwierćfinałowy z DPD IłCapital Legionovią Legionowo. Tym samym radomianki przedłużyły rywalizację i decydujący o awansie do półfinału mecz rozegrają we własnej hali. – To jest spotkanie u nas o życie i myślę, że ani legionowianki, ani my się nie poddamy i to na pewno będzie zacięty mecz, pełen walki. Emocji na pewno nie zabraknie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, zobaczymy. Wygra lepszy – powiedziała Kornelia Moskwa.
W drugie spotkanie ćwierćfinałowe znacznie lepiej weszły legionowianki. Prowadziły już 19:10, ale ostatecznie przeciwniczki doprowadziły do walki na przewagi. Radomka wygrała tę odsłonę 31:29. – Mimo wszystko źle zaczęłyśmy ten mecz. Może myślałyśmy, że Legionovia trochę odpuści, poczuje się za pewnie. Może my trochę zestresowałyśmy się, albo też za bardzo chciałyśmy. Już w szatni przez cały ten tydzień po ostatnim meczu mówiłyśmy sobie w szatni, że chciałybyśmy udowodnić, że zasługujemy na wygraną i na szczęście tak się stało – przyznała Kornelia Moskwa.
Po dwóch partiach przyjezdne prowadziły 2:0. Co prawda Legionovia przedłużyła spotkanie, wygrywając trzecią odsłonę 25:20, ale w czwartej ponownie do głosu doszły Radomianki, przedłużając rywalizację ćwierćfinałową. – Na pewno te dwa sety podbudowały nas tym, że można. Później się rozluźniłyśmy, ale w czwartym secie to już była nasza dominacja. Musimy bardzo dużo pracować, żeby ta forma wróciła. Mamy też nową zawodniczkę (Ana Bjelica – przyp. red.), miała tylko kilka treningów. Kasia (Skorupa – przyp. red.) wróciła i też miała dwa treningi. Ten zespół był jakby nowobudowany w tym meczu – powiedziała Agata Witkowska. – Gra zespół, a nie pojedyncze jednostki. Mieliśmy dużo problemów zdrowotnych. Wypadła nam Janisa, teraz przyszła Ana, więc każda się wymienia. Mam nadzieję, że w tym składzie trochę potrenujemy i lepiej przygotujemy się do następnego meczu – dodała libero.
Radomianki po bardzo dobrej grze w fazie zasadniczej dość niespodziewanie przegrały pierwszy ćwierćfinał. Radomka musiała jednak walczyć nie tylko z przeciwniczkami, ale również z kontuzjami we własnym zespole. Teraz o tym, kto awansuje do półfinału zdecyduje trzeci mecz, którego termin nie został jeszcze potwierdzony. – One miały swoją szanse w tym meczu, nie wykorzystały jej, troszkę się pogubiły. My powoli, powoli łapałyśmy ten rytm. W drugim secie też mogły wygrać. To nie jest tak, że ten mecz był łatwy. My się cieszymy, miałyśmy nóż na gardle. Myślę, że każda byłaby bardzo rozczarowana, gdybyśmy przegrały. A teraz wracamy do Radomia i na pewno nie złożymy broni, będziemy walczyć. A jaki będzie wynik? To już żeńska siatkówka i los pokaże – skomentowała Witkowska. – Już czekamy na ten następny mecz. Teraz trzeba się jak najszybciej zregenerować, zacząć przygotowania do bardzo ważnego meczu. To jest spotkanie u nas o życie i myślę, że ani legionowianki, ani my się nie poddamy i to na pewno będzie zacięty mecz, pełen walki. Emocji na pewno nie zabraknie. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, zobaczymy. Wygra lepszy – podkreśliła środkowa zespołu z Radomia.
źródło: opr. własne, PLS TV