– Uraz Piotra Nowakowskiego na ten moment nie wymaga interwencji chirurgicznej, ale w tym sezonie już nie zagra. Prawdopodobnie czeka go od czterech do sześciu tygodni rehabilitacji – mówi Sport.pl trener Projektu Warszawa Piotr Graban. I dodaje, że kontuzja tego siatkarza była ważnym momentem ostatniego meczu w hitowym ćwierćfinale PlusLigi, który pozostawił jego drużynę z mieszanymi uczuciami. – ZAKSA poczuła wtedy krew – ocenia.
Wiosenne kłopoty z barkiem u Piotra Nowakowskiego to niestety nie nowość. W poprzednim sezonie też je miał w końcówce sezonu, ale mimo to dokończył rywalizację w PlusLidze.
Przyznał zaś wtedy, że miało to duże znaczenie przy podejmowaniu decyzji o pożegnaniu z reprezentacją Polski. Teraz zaś zwichnięcie barku wymusiło na nim przedwcześnie zakończenie udziału w rozgrywkach 2022/23.
– Graliśmy bardzo dobrą siatkówkę, wyrównaną przez pierwsze dwa sety. Strata Piotrka nas troszkę wybiła z uderzenia. Mieliśmy – przynajmniej przez pewien czas – takie zwątpienie w nogach i rękach, a ZAKSA poczuła wtedy krew. Było widać, że dostrzegli swoją szansę, że to ten moment, by coś zmienić. Poszli na maksa. Wiedzieli, że to jest pewnie ich jedyna szansa, żeby nie grać tego piątego meczu. Z piłki na piłkę i z seta na set grali coraz lepiej. Czapki z głów, są świetną drużyną – podkreśla Piotr Graban.
Tuż po pierwszym secie sobotniego spotkania Nowakowski udał się do szatni z fizjoterapeutą i klubowym lekarzem. Wrócił w połowie kolejnej odsłony i do końca obserwował z boku walczących na boisku kolegów, przykładając do barku chłodzący okład. W kolejnych dniach dwukrotny mistrz świata przeszedł zaś badania, by sprawdzić, jakie konsekwencje będzie miało to zwichnięcie.
– Niestety, będą potrzebne delikatne zabiegi i prawdopodobnie od czterech do sześciu tygodni rehabilitacji. Być może trzeba będzie zastosować ostrzykiwanie pod kątem stanu zapalnego. Na tę chwilę nie ma konieczności interwencji chirurgicznej, ale na pewno już w tym sezonie Piotrka na boisku nie zobaczymy – relacjonuje szkoleniowiec Projektu.
*Autorką tekstu jest Agnieszka Niedziałek, więcej w sport.pl
źródło: sport.pl