Aluron CMC Warta Zawiercie jest blisko historycznego awansu do półfinałów Klubowych Mistrzostw Świata. Martwić muszą się natomiast obrońcy tytułu. Sada Cruzeiro na otwarcie przegrała z Osaka Bluteon, a przed Canarinhos jeszcze starcie z Perugią Kamila Semeniuka.
Bój do samego końca
Wymagające otwarcie Klubowych Mistrzostw Świata mają za sobą siatkarze Aluron CMC Warty Zawiercie. Choć było to spotkanie kończące pierwszy dzień zmagań, to na taki hit warto było poczekać. Siatkarze Volei Renata początkowo byli dość gościnni dla przybyszy z Europy, odstając w pierwszym secie. Z czasem mecz zaczął się rozkręcać, a obie strony wzajemnie się kąsały.
Ostatecznie o wygranej zawiercian zadecydował dopiero tie-break, gdzie podopiecznym Michała Winiarskiego udało się wrócić ze sportowych zaświatów, zwyciężając 3:2 (25:19, 27:25, 25:19, 20:25, 16:14). Łatwo nie było, ale potencjalnie najcięższym mecz już za Jurajskimi Rycerzami.

Doskonałe zawody rozegrała dwójka Aaron Russell oraz Mateusz Bieniek. Swoje zrobił Bartłomiej Bołądź, choć w pierwszym secie reprezentant Polski został pokarany paroma czapami. Rewelacyjnie spisał się również Miguel Tavares, mierząc się po drugiej stronie z Bruno Rezende. Rozgrywający Jurajskich nie miał sobie równych zdobywając 6 punktów (5 asów i 1 blok). Po drugiej stronie ciężar gry dźwigał Adriano. Na wysokości zadania stanęła także para zmienników, odmieniając grę gospodarzy – Judson i Newton. Teraz na Polaków czeka katarski Al-Rayyan, który ma na koncie już jedną porażkę.
Bycie gospodarzem zobowiązuje
Dobre wejście w turniej odnotowała też Praia Clube, a więc ostatni grupowy rywal Aluron CMC Warty Zawiercie. Jednemu z trzech reprezentantów gospodarzy udało się bez problemu pokonać outsidera z Kataru. Rosnącym w siłę z sezonu na sezon graczom Prai udało się zdemolować Al-Rayyan Sports Club – 3:0 (25:17, 25:21, 25:21). To nieco ułatwiło drogę do półfinału reprezentantom PlusLigi. Canarinhos natomiast świetnie spisywali się w polu serwisowym.
Najwięcej do powiedzenia miał Franco, punktując 18 razy. Nie był on jednak osamotniony na placu boju. Sporo dobrego zrobiła para środkowych Pietro i Isac, który jest nie tylko kapitanem, ale też największą gwiazdą zespołu.
Grupa „śmierci”?
Grupa B od początku wydawała się być cięższa i pierwszy dzień dobitnie to pokazał. Lokalny gigant i obrońca tytułu ma duży problem. Już w pierwszym meczu Sada Cruzeiro przegrała z gośćmi z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jednym z faworytów do tytułu nogę podłożyła Osaka Bluteon, odnotowując pewne zwycięstwo – 3:0 (25:14, 25:18, 25:14). W meczu otwarcia Japończykom udało się dominować w każdym elemencie. Tylko zagrywkom i blokiem azjatycki pretendent punktował 18 razy. Mocnych nie było natomiast na rewelacyjnego Shomę Tomite.
Dobry start ma za sobą też Sir Sicoma Monini Perugia. Drużyna Kamila Semeniuka nie pozostawiła na graczach Swehly Sports Club suchej nitki, zwyciężając – 3:0 (25:10, 25:14, 25:18). Z czasem podopieczni Angelo Lorenzetti’ego zaczęli spuszczać z tonu, co nie zmienia faktu, że gigant otworzył turniej w najlepszy sposób. Wydaje się, że o rozstawieniu zadecyduje starcie Włochów z Japończykami. W meczu otwarcia Kamil Semeniuk zapunktował 3 razy, najwięcej 'oczek’ upolował zaś Wassim Ben Tara.
Zobacz również:
Wyniki i terminarz Klubowych Mistrzostw Świata siatkarzy 2025









