– Pod dużym znakiem zapytania stała budowa ekipy Saaremaa VK. Ta epidemia w Estonii właśnie zaczęła się od tego meczu Saaremaa-Milano. Ten klub spajał ludzi na tej wyspie i po tej historii z pandemią znowu społeczeństwo się podzieliło. Część osób była zła na siatkówkę i nie było pewności, że tamtejszy klub będzie kontynuował swoją działalność – powiedział rozgrywający reprezentacji Estonii, a także gracz Bigbank Tartu, Kert Toobal.
W tym sezonie nie zagraliście w żadnym ważnym turnieju. Jak wyglądały przygotowania?
Kert Toobal: – Dla nas najważniejszą rzeczą jest to, że mamy nowego trenera i to główny powód, dla którego federacja i sam nowy szkoleniowiec chcieli przeprowadzić długie zgrupowanie. Potrzebowaliśmy tego czasu, żeby poznać siebie nawzajem, a także zaznajomić się z systemem pracy Cedrica Enarda. Na początku mieliśmy zacząć miesiąc później, ale sezon klubowy w wielu krajach w tym roku zaczyna się trochę wcześniej i musieliśmy zmienić plany.
Jak podoba się panu sposób pracy nowego trenera?
– Byłem na zgrupowaniu jedynie przez pierwsze dwa tygodnie, a wtedy dopiero zaczynaliśmy proste treningi. Podobało mi się jednak to, jak był przygotowany, ma bardzo ciekawe pomysły. To pokazuje, że jest gotowy do trenowania naszej kadry.
Rozmawiał pan ze swoimi kolegami z drużyny o odwołaniu meczów z Polską?
– Tak właściwie to nie. Byłem kapitanem drużyny narodowej, ale tylko do momentu opuszczenia przeze mnie zgrupowania z powodów osobistych. Nie chciałem się wtrącać. Powiedziałem jednak pozostałym graczom, że jeśli ktoś ode mnie czegoś potrzebuje lub chce po prostu porozmawiać to jestem dostępny. Nie chcę jednak dzwonić teraz po ludziach i dopytywać kto co zrobił. To nie moja rola. Nie rozmawiałem z nikim, więc nie mam pojęcia co się stało.
To, co mogę powiedzieć to fakt, że koronawirus i siatkówka w Estonii są powiązane w dość nieprzyjemny sposób. Zawodnicy musieli sobie radzić z dużą ilością hejtu z tego powodu. Przez tę sytuację gracze mogą być bardziej ostrożni.
Dla reprezentacji Estonii najważniejsze są mistrzostwa Europy w 2021 roku, którego kraj jest współgospodarzem. Co chcielibyście osiągnąć na tym turnieju?
– Zawsze wychodzimy z tego założenia, że chcemy osiągnąć najlepszy rezultat w historii na tych mistrzostwach. Dotychczas naszym najlepszym wynikiem było 11. miejsce. Chcemy dokonać czegoś więcej i to powinno być czymś najważniejszym. Nie wiadomo jednak, kto będzie w drużynie za rok, być może trener zadecyduje ograć młodszych zawodników, żeby przygotować ich na przyszłe turnieje. Każdy przecież wie, że nasza pierwsza szóstka zaczyna być już trochę wiekowa i być może przyjdzie czas na zmiany. To zależy do szkoleniowca, przez rok wiele rzeczy może się zdarzyć i nie ma sensu przewidywać tego, co się stanie.
W Estonii dużo się mówi o tych przyszłorocznych mistrzostwach Europy?
– Tak, dla nas to bardzo ważne. To był też z jeden z powodów przyznania Estonii tego turnieju. W tym kraju każdy uwielbia siatkówkę, co przekłada się na duże zainteresowanie reprezentacją. To wielka sprawa dla całej Estonii. Drużyna chce osiągnąć coś dużego i wszyscy się przygotowują tak dobrze, jak tylko mogą. Te przygotowania do tego turnieju tak naprawdę zaczęły się już trzy tygodnie temu. To najlepsza droga, żeby poznać nowego trenera i dobrze, że robimy to wcześniej, bo nie zaczniemy w maju przyszłego roku od zera.
Czy liga estońska bardzo ucierpiała na pandemii koronawirusa?
– Być może pojawią się jakieś problemy z pieniędzmi, wiemy już, że budżety będą mniejsze. Jednak po transferach można dojść do wniosku, że poziom rozgrywek być może będzie lepszy niż w poprzednim sezonie. Część członków kadry wróciła do ligi estońskiej, ponieważ rynek w żadnym miejscu na świecie nie jest stabilny. Nie tak łatwo zdobyć dobry kontrakt. Jeśli ma się do wyboru ciekawy kontrakt zagraniczny i podobną umowę w Estoni,i to lepiej zostać w domu. Część graczy ma tutaj rodziny.
Pod dużym znakiem zapytania stała budowa ekipy Saaremaa VK. Ta epidemia w Estonii właśnie zaczęła się od tego meczu Saaremaa-Milano. Ten klub spajał ludzi na tej wyspie i po tej historii z pandemią znowu społeczeństwo się podzieliło. Część osób była zła na siatkówkę i nie było pewności, że tamtejszy klub będzie kontynuował swoją działalność. Teraz budują skład, który będzie na podobnym poziomie jak w zeszłym sezonie, a w nim przecież grali w europejskich pucharach.
Jak duży był hejt na graczy Saaremy?
– Dotknął on nie tylko siatkarzy, ale także zarząd klubu. Menadżer zespołu otrzymywał pogróżki, ponieważ ludzie byli wściekli. Wiele ludzi umarło przez tę pandemię, zwłaszcza na wyspie Saaremaa. Wszystko zaczęło się od tego meczu Saaremaa-Milano, ale nie można obwiniać siatkówki.
W przyszłym sezonie zostanie pan w Bigbank Tartu. W poprzednich rozgrywkach zdołaliście wygrać puchar kraju. Jakie będą cele na następny sezon?
– W pucharze Estonii nie uchodziliśmy za faworyta, a większa presja spoczywała na Saaremie. Byliśmy jednak w stanie ich zaskoczyć. W przyszłym sezonie podrażnieni siatkarze z tego klubu będą chcieli wygrać wszystko. W składzie Bigbank Tartu mamy wielu młodych zawodników, którzy się będą rozwijać. Nie widzę więc powodu, dla którego mamy się martwić, lecz powinniśmy zachować pewność siebie.
Także Parnu VK będzie lepszy niż w poprzednim roku, wzrośnie również poziom Selvera Tallinn. Będzie zacięta walka o każde trofeum. Szykuje się zdecydowanie bardziej wyrównany sezon.
źródło: inf. własna