Belgijki były jednym z zespołów w grupie, które miały włączyć się do walki o awans, ale po czterech meczach raczej wątpliwe jest, aby udało im się to osiągnąć. W nocy z wtorku na środę rozbiły reprezentację Peru, ale to było do przewidzenia. Z kolei Turcja odniosła czwarte zwycięstwo, tym razem przeciwko Argentynie.
Już pierwsze piłki w meczu pokazały, że to Belgia będzie rozdawać karty. Zaczęło się od 5:0, a dalej Belgijki tylko powiększały przewagę. Peruwianki były bezradne i w zasadzie mogły się tylko przyglądać, jak dystans rośnie do ponad dziesięciu punktów (16:5). Set był kompletnie bez historii, a Belgijki wygrały go 25:12.
W drugim secie Peruwianki przez chwilę miały kontakt, ale Belgia szybko zyskała przewagę i znów uciekła na dystans, przy którym spokojnie mogła kontrolować grę (15:8). Belgijki seriami zdobywały punkty i ponownie bardzo wysoko wygrały. Tym razem Peru zdołało zdobyć jedynie 13 punktów i musiało szybko zmienić coś w swojej grze, jeżeli chciało utrzymać się w meczu.
W trzeciej partii gra toczyła się spokojniej. Belgia trzymała niewielką przewagę i zmierzała do końca tego spotkania. Peruwianki wykorzystały to rozluźnienie w szeregach rywalek i w pewnym momencie nawet wyrównały na 15:15, a później niespodziewanie wyszły na prowadzenie 19:17. To był jednak pojedynczy zryw. Belgijki opanowały sytuację i ostatecznie wygrały 25:21.
Belgia – Peru 3:0
(25:12, 25:13, 25:21)
Składy zespołów:
Belgia: Van Gestel (7), Martin (14), Krenicky (3), Janssens (8), Van Avermaet (8), Stragier (14), Rampelberg (libero) oraz Van De Vyver i Lemmens (4)
Peru: Haurachy (7), Guerrero (7), Vigil (3), Rojas Ecker, Montes (1), Y. Sanchez (6), E. Sanchez (libero), Patino (libero) oraz De La Pena (1), Yabar (1), Munoz, Almeida (1) i Ortiz (1)
Turcja w turnieju kwalifikacyjnym w Tokio nie odniosła jeszcze porażki, ale zdarzają jej się drobne potknięcia w meczach z teoretycznie słabszymi drużynami. Mecz z Argentyną był dla Turczynek z gatunku do odhaczenia. W pierwszym secie tak to właśnie wyglądało. Podopieczne Daniele Santarelliego szybko odskoczyły na 10:4 i kontrolowały przebieg tej partii. Nic złego nie mogło się im przydarzyć, bo Argentynki nie miały żadnych argumentów po swojej stronie. Turcja pewnie wygrała 25:16.
Za to w drugim secie powróciła Turcja, która męczy się przeciwko słabszym ekipom i zacina się z niewiadomych przyczyn. Początek partii był wyrównany, ale w pewnym momencie Argentyna wykorzystała zastój Turczynek i odskoczyła na cztery punkty (17:13). Turczynki wyglądały, jakby miały czas na odrabianie strat, ale wzięły się za to zbyt późno. Przy 16:23 popisały się fantastyczną serią sześciu wygranych akcji z rzędu, ale co z tego, kiedy ostatnie dwie piłki należały do rywalek i cały set skończył się wygraną Argentyny 25:22.
To był sygnał dla Turcji, że nie może lekceważyć rywala. W trzecim secie Turczynki od razu przystąpiły do ataku i rozpoczęły od 5:0. Set wyglądał niemal identycznie jak ten pierwszy. Argentynki wyglądały jakby wystarczyło im zwycięstwo w jednej partii, uznały to za sukces i dalej już tylko chciały dograć mecz. Turczynki pewnie wygrały do 15 i z takim samym nastawieniem chciały wyjść na czwartego seta.
Tym razem Argentynki nie dały się zaskoczyć na początku, ale za plecami Turczynek trzymały się równo tylko do 8:9. Później siatkarki Santarelliego zaatakowały i po serii wygranych akcji odskoczyły na 16:10. Argentyna nie dała rady skontrować tego ataku i w konsekwencji nie podjęła już walki o zwycięstwo w tej partii. Skończyło się tak samo jak w secie czwartym i Turczynki wygrały cały mecz 3:1.
Turcja – Argentyna 3:1
(25:16, 22:25, 25:15, 25:15)
Składy zespołów:
Turcja: Ozbay (5), Vargas (17), Baladin (12), Erdem (15), Gunes (11), Karakurt (17), Orge (libero) oraz Aykac i Sahin (2)
Argentyna: Nizetich (3), Cugno (2), Simian (4), Farriol (6), Mayer (2), Rodriguez (12), Rizzo (libero), Pelozo (libero) oraz Salinas (6), Mercado (9) i Graff (1)
Zobacz również:
Wyniki turnieju kwalifikacyjnego do IO – Tokio
źródło: inf. własna
