Zabłysnęła jako pierwsza rozgrywająca reprezentacji Polski, gdy biało-czerwone zdobywały historyczny brąz Ligi Narodów. Rok później zagrała na igrzyskach olimpijskich, przy okazji będąc częścią ekipy, która na ten turniej powróciła po 16 latach. Długo jednak czekała na taką szansę. W rozmowie z Damianem Gołąbem dla serwisu Interia Sport o planach na najbliższe lata opowiedziała Katarzyna Wenerska. Wśród nich pojawił się temat rywalizacji o pozycję numer jeden w reprezentacji po odejściu liderki rozegrania.
MISTRZOSTWA ŚWIATA NA HORYZONCIE
Choć na ten moment zawodniczki są myślami na podwórkach ligowych to ostatnie dni uświadomiły, że do sezonu reprezentacyjnego coraz bliżej. Polki poznały swoje rywalki w mistrzostwach świata. Do grupy trafiły razem z Niemkami, Kenią oraz Wietnamem. Według Katarzyny Wenerskiej ta ostatnia reprezentacja to dość niespodziewany rywal. – Nawet nie wiedziałam, że będzie brać udział w losowaniu – przyznała. W takim zestawieniu cel jest jeden: – Będziemy celować w pierwsze miejsce. Z Niemkami zawsze jest ciężko, ale ważne mecze zawsze z nimi wygrywałyśmy. Mam więc nadzieję, że to podtrzymamy.
KTO JAKO „JEDYNKA”? TRUDNY WYBÓR DLA TRENERA
Tuż po igrzyskach olimpijskich w Paryżu decyzję o zakończeniu kariery reprezentacyjnej podjęła Joanna Wołosz. Wszystko wskazuje na to, że decyzja nominalnej rozgrywającej polskiej kadry była ostateczna. Wobec tego Stefano Lavarini będzie miał spory ból głowy, bo kandydatek na jej godną następczynię jest kilka.
Również sama reprezentantka przyznaje, że rywalizacja o miejsce w kadrze będzie bardzo zacięta. – Konkurencja w tym roku po odejściu Aśki będzie ogromna. Wszystkie rozgrywające – czy Julka Nowicka, czy Marlena Kowalewska, czy Ala Grabka, która wróciła po kontuzji – notują bardzo dobry sezon. Po prostu będzie duża rywalizacja. Nie nastawiam się na to, że ktoś z góry będzie na mnie stawiał. Nastawiam się na walkę – wyjaśniła 31-latka.
Katarzyna Wenerska już udowodniła, że świetnie potrafi wypełnić pustkę po multimedalistce klubowej gdy ta walczyła z urazem. Późno zaczęła przygodę z reprezentacją narodową, ale w 2023 roku dała jasny sygnał do walki o „jedynkę”. Wówczas zastąpiła Wołosz w Lidze Narodów i prowadziła grę Polek przez cały turniej. – Z tyłu głowy zawsze było, że jednak Aśka wraca. Czułam się trochę bezpieczniej. Wiedziałam, że jakby co, cały czas za plecami jest Aśka. Kiedy już do nas dołączyła, wiedziałam, że jest ktoś bardzo doświadczony. Ale myślę, że ten rok pokazał, że jeśli trener na mnie postawi, to dam z siebie wszystko i mam nadzieję, że podołam – przyznała siatkarka.
POLSKA LIGA NA STAŁE?
Reprezentantka Polski dość późno zadebiutowała w kadrze. Miała wówczas 28 lat. Zapytana o ewentualny wyjazd do poważniejszych lig zagranicznych odpowiedziała, że może być o to ciężko. – Uważam, że moje poważne granie zaczęło się za późno, w sumie cztery lata temu – pierwsza reprezentacja, potem Rzeszów. I już nie czuję się na tyle na siłach, by wyjeżdżać za granicę. Zostanie chyba polskie podwórko.
Zobacz również:
TAURON Liga: 18-latka jest liderką mistrzyń Polski. Wcześniej nawet o tym nie śniła [wywiad]
źródło: sport.interia.pl