PGE Skra Bełchatów z Jastrzębia-Zdroju wywiozła jeden punkt. Podopieczni Michała Mieszko Gogola mogli w tym pojedynku zostać z zerowym dorobkiem, ale rewelacyjnie spisali się w końcówce czwartego seta. – Myślę, że cały ten mecz to była taka PGE Skra, jaką chcemy być, ale przede wszystkim chcemy wygrywać. Tego jeszcze nam brakuje. Myślę, że to było dobre spotkanie i trzeba doszukiwać się pozytywów. Graliśmy męską grę, nawet na moment nie odpuszczaliśmy, bo gdybyśmy odpuścili, to pewnie przegralibyśmy 1:3 i dawno byli pod prysznicem. Nie odpuściliśmy, graliśmy do samego końca – powiedział Strefie Siatkówki Karol Kłos.
Niewiele brakowało, żeby i z Jastrzębia-Zdroju wyjechać bez zdobyczy punktowej. W czwartym secie było gorąco, ale się nie poddaliście. Ta PGE Skra z końcówki czwartej partii, to jest taka Skra jaką chcielibyście być?
Karol Kłos: – Myślę, że cały ten mecz to była taka PGE Skra, jaką chcemy być, ale przede wszystkim chcemy wygrywać. Tego jeszcze nam brakuje. Myślę, że to było dobre spotkanie i trzeba doszukiwać się pozytywów. Graliśmy męską grę, nawet na moment nie odpuszczaliśmy, bo gdybyśmy odpuścili, to pewnie przegralibyśmy 1:3 i dawno byli pod prysznicem. Nie odpuściliśmy, graliśmy do samego końca. Szkoda tego tie-breaka, ale rywale bardzo dobrze zagrywali i tak naprawdę czasami trzeba po prostu się ukłonić i powiedzieć, że to była bardzo dobra zagrywka. One latały 115 km/h i wcale się nie dziwię naszym przyjmującym. Nie raz tutaj kolega Bucki nam napsuł krew i w naszych meczach z Jastrzębskim Węglem potrafił odwracać losy spotkania. Nie tylko z resztą w naszych pojedynkach, bo pamiętam mecz z Zenitem Kazań. Jest to świetnie zagrywający chłopak i moje uszanowanie.
Nie szukacie usprawiedliwień? Najpierw długo czekaliście na Taylora Sandera, teraz ze składu wypadł Bartosz Filipiak i Milan Katić.
– „Jaki rok, taki sezon” można powiedzieć. Na szczęście ten rok się kończy i mam nadzieję, że nowy rozpoczniemy już w innych nastrojach. Jeszcze w tym roku czeka nas mecz z Czarnymi Radom we własnej hali. Liczę na to, że zagramy fajne spotkanie i że nasza gra się ustabilizuje, bo na razie ona faluje. Gramy bardzo słaby mecz ze Stalą Nysa, a kilka dni później wychodzimy i potrafimy się tłuc pięć setów z Jastrzębskim Węglem. To trochę boli, ale mam nadzieję, że z czasem już będzie dużo lepiej. Trzeba też podkreślić, że to trzeci, czwarty mecz Taylora Sandera w naszych barwach. Na pewno nie jest mu łatwo i lekko, dopiero dochodzi do siebie z tym barkiem. Nie usprawiedliwiamy się, bo każda drużyna ma jakieś swoje problemy, kontuzje, koronawirusa i w ogóle nie ma sensu na to zrzucać winy. Trzeba przetrwać, wejść do fazy play-off, a na pewno do czołowej szóstki po pierwszej rundzie i zagrać w Pucharze Polski, bo to też jest nasze kolejne wyzwanie.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo
źródło: inf. własna