PGE Skra Bełchatów ambitnie i ofiarnie walczyła z Aluronem CMC Wartą Zawiercie o brązowy medal na zakończenie sezonu 2021/2022 w PlusLidze, jednak ostatecznie przegrała rywalizację w czterech meczach. – Rywale zasłużyli na to, żeby zwyciężyć, grali lepiej, mądrzej – ocenił Karol Kłos.
Rywalizacja PGE Skry Bełchatów i Aluronu CMC Warty Zawiercie była niezwykle zacięta, o czym świadczy chociażby fakt, że trzy z czterech spotkań zakończyły się dopiero w tie-breaku. Po dwóch z nich obie ekipy miały na koncie po jednej wygranej. Trzecie starcie zdominowali zawiercianie, którzy zdołali przypieczętować triumf w czwartym meczu.
Bełchatowianie nie ukrywali ogromnego rozczarowania po zakończonym czwartym spotkaniu. – Oczywiście, że jest żal, bo gramy cały sezon, cały sezon jest w nogach, po to się ciężko pracuje, żeby coś na koniec otrzymać, nawet nagrodę pocieszenia, jaką jest brązowy medal i też Liga Mistrzów w kolejnej edycji rozgrywek – przyznał gorzko Karol Kłos. – Warta Zawiercie zasłużyła na to, wygrała po trzech ciężkich meczach, jeden był bardzo łatwy w Bełchatowie, ale to też już historia. Całościowo myślę, że rywale zasłużyli na to, żeby zwyciężyć, grali lepiej, mądrzej i tyle. Jest smutno, bo drugi rok z rzędu mamy czwarte miejsce, nie jest to nic przyjemnego. Szczególnie, że tracimy miejsce w Lidze Mistrzów, co zawsze jest prestiżem dla każdego klubu – dodał środkowy.
Tuż po przegranym przez Skrę półfinale, włodarze klubu zdecydowali się na zakończenie współpracy z trenerem Slobodanem Kovacem. W meczach o brąz zespół poprowadził wcześniejszy asystentem Serba. – Tak naprawdę brak mi słów, jak opisać to uczucie, jest okropne. Kluczowe było to, co wydarzyło się w tie-breaku. Zespół z Zawiercia przycisnął nas zagrywką i Dawid Konarski zrobił różnicę po raz kolejny. Nam może zabrakło zagrywki w tym piątym secie, tak mi się wydaje na gorąco. Wiadomo, że to nie jest najważniejszy element, ale ten pierwszy do zdobywania punktów. Zawiercianie od początku ułożyli sobie tie-breaka serwisem – podsumował czwarte spotkanie Radosław Kolanek. – Biliśmy się do samego końca, wróciliśmy do gry i zniwelowaliśmy nieco straty, naprawdę było blisko, żebyśmy wyszli na prostą. To już jest historia – zakończył szkoleniowiec.
źródło: opr. własne, PGE Skra Bełchatów - informacja prasowa