– W pierwszych dwóch setach dostaliśmy takie gongi, że do tej pory trudno mi jest w to uwierzyć. Przeciwnik w pierwszym secie zrobił trzy, a w drugim – jeden błąd. Jest to niespotykany wynik. My tak naprawdę zaczęliśmy grać od trzeciego seta – powiedział po porażce z Avią szkoleniowiec MCKiS-u Jaworzno Mariusz Syguła.
Siatkarze MCKiS-u Jaworzno inauguracji rozgrywek w sezonie 2020/2021 nie zaliczą do najbardziej udanych. Przegrali bowiem u siebie 0:3 z beniaminkiem ze Świdnika. Szczególnie w dwóch pierwszych odsłonach nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. – W pierwszych dwóch setach dostaliśmy takie gongi, że do tej pory trudno mi jest w to uwierzyć. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Przeciwnik w pierwszym secie zrobił trzy, a w drugim – jeden błąd. Jest to niespotykany wynik. My tak naprawdę zaczęliśmy grać od trzeciego seta. Nie wiem dlaczego tak późno. Nie spodziewałem się takiego rozpoczęcia ligi – powiedział Mariusz Syguła.
W trzeciej partii gospodarze zerwali się do walki. Mieli w niej nawet trzy piłki setowe, ale żadnej z nich nie zdołali wykorzystać, co się na nich zemściło, bowiem świdniczanie zamknęli mecz w trzech setach. – W trzecim secie rywale odpuścili, a my zaczęliśmy grać solidniej. Jednak mimo prowadzenia 24:22 przegraliśmy seta. Tak być nie może. Trzeba zrobić analizę i zastanowić się nad tym, dlaczego tak się stało – podkreślił szkoleniowiec drużyny z Jaworzna, który nie ukrywa, że MCKiS musi poprawić swoją grę, jeśli myśli o zdobywaniu punktów i wygrywaniu meczów. – Musimy poprawić swoją grę w ataku, szczególnie na wysokiej piłce, bo przyjęcie było bardzo dobre, a mieliśmy problem, żeby skończyć atak. Przeciwnik nie ułatwiał nam zadania, bo zagrał koncertowo. Liczymy, że Bydgoszcz będzie dla nas bardziej szczęśliwa – zaznaczył Syguła.
Jaworznianie nie ukrywali rozczarowania po pierwszym meczu, tym bardziej, że liczyli w nim na zwycięstwo. – Czujemy bardzo duży niedosyt. Porażka u siebie 0:3 boli podwójnie, a styl gry boli jeszcze bardziej. W pierwszych dwóch setach był siatkarski nokaut. Na boisku było nerwowo. Dopiero w trzecim secie zaczęliśmy walczyć serduchem. W końcówce wisiało nad nami jakieś fatum. Mieliśmy piłkę setową w górze. Gdybyśmy ją skończyli, to może mecz by się inaczej potoczył. Może jakiś punkt zostałby wywalczony, co byłoby dla nas czymś ekstra – podsumował kapitan jaworznickiej ekipy Karol Borończyk.
Według niego gospodarzy sparaliżowała trema, która sprawiła, że nie pokazali w pełni swoich możliwości. – Sądzę, że nie byliśmy gorszym zespołem, ale graliśmy bardzo nerwowo. Było to widać na boisku. Przez dwa pierwsze sety byliśmy sparaliżowani. Nie mogliśmy wykonać poprawnie żadnej akcji, a Avia rozegrała bardzo dobre sety – zakończył atakujący MCKiS-u, który o pierwsze ligowe punkty w sobotę powalczy w Bydgoszczy, gdzie zmierzy się z miejscową Visłą.
źródło: inf. własna, MCKiS Jaworzno - Facebook