Grzegorz Łomacz w najbliższym meczu 4. kolejki PlusLigi z Bogdanką LUK-iem Lublin rozegra swój okrągły, 500. mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. W ekskluzywnym wywiadzie z portalem plusliga.pl opowiedział o przebiegu swojej kariery i ostatnich latach w reprezentacji Polski.
nie zawsze było kolorowo
Mimo że Grzegorz Łomacz w PGE GiEK Skrze Bełchatów występuje nieprzerwanie od sezonu 2017/2018, tak jego kariera do obecnego momentu nie była wcale usłana różami. Kreator gry zabawił w Jastrzębskim Węglu przez cztery lata, po czym przyszło mu grać po trzy lata w Treflu Gdańsk oraz ówczesnym Cuprum Lubin. Zarówno w sezonie 2011/2012 i sezonie 2014/2015, kiedy Łomacz debiutował w tych klubach – te były beniaminkami PlusLigi, co czysto teoretycznie oznaczało zwolnienie lotów po grze w klubie z województwa Śląskiego. Reprezentant Polski przyznał w rozmowie z portalem plusliga.pl, iż miasto Gdańsk go pochłonęło, a sport zszedł na dalszy plan. Po kadrowym epizodzie twierdził, że wyjście do „knajpy bądź na plażę nie zaszkodzi”.
– Na ziemię sprowadził mnie brak kontraktu. Jak kończyłem swoją przygodę z Treflem Gdańsk, nie miałem w ogóle ofert. Żadnej. Dosłownie. Łączyli mnie już z pierwszą ligą, ale nie chciałem w niej grać. Pojawiła się jednak opcja z Cuprum Lubin, zresztą też beniaminka. Do tego projektu też w ogóle nie byłem przekonany. Słabe pieniądze w porównaniu do tego, co miałem wcześniej, znów beniaminek… Ale porozmawiałem z ówczesnym trenerem, z którym dziś spotkałem się znów w Bełchatowie, czyli Gheorghem Cretu. Powiedział wprost: “chcę cię w drużynie”. Obok oferty ze Szwajcarii, czyli egzotycznego jak na siatkówkę kierunku, to była moja jedyna opcja. Dziś dziękuję Bogu za to, że trafiłem do tego trenera i… zacząłem zasuwać. Odrzuciłem wszystko, co złe – mówił portalowi plusliga.pl Grzegorz Łomacz, rozgrywający reprezentacji Polski oraz PGE GiEK Skry Bełchatów.
URATOWAŁ FINAŁ?
Grzegorz Łomacz bez wątpienia był jednym z największych, o ile nie największym wręcz bohaterem półfinałowego starcia z USA na igrzyskach olimpijskich. Z uwagi na problem z plecami Marcina Janusza na boisko w czwartym secie zawitał 37-latek, który 1 października święcił swoje urodziny. Biało-czerwoni przegrywali 1;2 w meczu, jednak wejście Łomacza całkowicie odmieniło losy spotkania. Jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi opinia kwestionowała i podważała powołanie tego gracza do olimpijskiej 'trzynastki’.
– Tych głosów było multum i o nich wiem, bo mimo że człowiek próbuje się od tego odciąć, to i tak do niego to dotrze. Ale naprawdę się na tym nie koncentrowałem i… absolutnie udowodniłem coś tylko i wyłącznie sobie! Pojechałem tam, potrafiłem zagrać w ważnym meczu na wysokim poziomie. Nie mam do nikogo żalu, każdy może mieć swoje zdanie. Ja się tym nie przejmuję, dla mnie najważniejsza jest grupa ludzi, z którą pracuję – oznajmił Grzegorz Łomacz.
Zobacz również:
Trener zapomniał dokonać powrotnej zmiany? Czerwona kartka w niezwykle ważnym momencie
źródło: plusliga.pl