– Nie ustrzegłyśmy się kilku niepotrzebnych błędów w ważnych momentach, dotyczy to także mnie, bo miałam swoje słabe chwile w tym spotkaniu. Na pewno wyeliminowanie takich błędów pomogłoby nam w osiągnięciu korzystniejszego wyniku, ale jestem i tak dumna z tego jak się zaprezentowałyśmy, bo walczyłyśmy w każdym secie – mówiła po meczu z ŁKS-em Łódź przyjmująca Developresu Rzeszów Kara Bajema.
Mecz z ŁKS-em Commercecon Łódź był już waszym drugim tie-breakiem w tym sezonie, a emocji i zaciętych wymian było chyba jeszcze więcej niż na inaugurację z Bielskiem.
Kara Bajema: – To było dla nas cenne zwycięstwo. Oczywiście byłoby wspaniale, gdybyśmy zdobyły komplet punktów, a była na to szansa gdybyśmy nie zaprzepaściły swojej przewagi w końcówce czwartego seta. Wciąż mamy jednak pewne elementy do poprawy. Nie ustrzegłyśmy się kilku niepotrzebnych błędów w ważnych momentach, dotyczy to także mnie, bo miałam swoje słabe chwile w tym spotkaniu. Na pewno wyeliminowanie takich błędów pomogłoby nam w osiągnięciu korzystniejszego wyniku, ale jestem i tak dumna z tego jak się zaprezentowałyśmy, bo walczyłyśmy w każdym secie.
W tie-breaku była pani bohaterką Developresu i skończyła najważniejsze piłki w ataku.
– Jestem bardzo zadowolona, że koleżanki zaufały mi i że w piątym secie dostałam tyle piłek. Lubię takie sytuacje. Bardzo zależało mi żeby skutecznie kończyć ważne piłki w ataku i cieszę się, że nie zawiodłam zespołu.
Początek spotkania nie był udany w pani wykonaniu. Miała pani problemy zarówno w przyjęciu, jak i w ataku, ale potrafiła pani odbudować swoją dyspozycję w trakcie meczu.
– To prawda. Przez pierwszą część meczu nie mogłam sobie poradzić w przyjęciu, dużo było niedokładności z mojej strony w tym elemencie. To przełożyło się też na problemy w ataku. Na pewno ten mecz da mi dużo materiału do nauki. Przeanalizuję swoje błędy i postaram się wyciągnąć wnioski na przyszłość.
W drużynie ŁKS-u Commercecon szalała pani rodaczka – Veronica Jones-Perry, która była liderską łodzianek i przez większą część meczu nie mogłyście jej zatrzymać.
– „Roni” jest niesamowita – zarówno jako siatkarka, jak i koleżanka poza boiskiem. Miałam okazją z nią wspólnie grać w drużynie narodowej USA. Ona ma naprawdę dużą moc, a przy tym jest taką osobą, z którą przyjemnie jest wspólnie grać i przebywać. Przeciwko naszej drużynie zagrała wspaniale. Nie byłyśmy w stanie powstrzymać jej ataków. Mam nadzieję, że w następnym meczu przeciwko jej drużynie spiszemy się lepiej pod względem taktycznym i utrudnimy jej grę. Natomiast za postawę w Rzeszowie należą się jej słowa uznania.
Za wami trzy zwycięskie mecze, ale wszystkie rozegrane w hali na Podpromiu. Teraz zmierzycie się na wyjeździe z zespołem z Bydgoszczy, który jest niewygodnym rywalem.
– Mecze wyjazdowe zawsze są trochę trudniejsze niż te domowe, zwłaszcza gdy nie zna się jeszcze za dobrze rywalek i ich hali, jak jest np. w moim przypadku. Będzie nam też na pewno brakowało głośnego dopingu naszych kibiców, którzy w Rzeszowie mocno nas wspierają. Mam jednak nadzieję, że będziemy w stanie wydobyć z siebie dodatkową energię i że nie zabraknie nam pewności siebie.
Już niedługo czeka was również rywalizacja w Superpucharze z Grupą Azoty Chemikiem Police – najbardziej utytułowanym polskim zespołem w ostatnich latach.
– Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowane żeby w niewielkim odstępie czasowym rozegrać kilka spotkań i pokazać w nich swoją siatkówkę. Dużo pracujemy nad zgraniem i lepszą komunikacją na boisku. Jesteśmy podekscytowane, że zagramy o Superpuchar. Nie możemy się już doczekać tego spotkania.
Możecie już także liczyć na wsparcie atakującej Bruny Honorio Marques, która długo wchodziła w mecz z łodziankami, ale jak już odnalazła swój rytm gry to wspólnie z panią i Jelenę Blagojević zakończyła to spotkanie z dorobkiem 21 punktów.
– Bruna wykonała świetną robotę. Bardzo ciężko pracowała, żeby po przerwie w grze spowodowanej urazem odzyskać zdrowie i siłę w ataku. Uważam, że spisała się świetnie i przyczyniła się do naszego zwycięstwa.
źródło: tauronliga.pl