Siatkarze Sir Safety Perugii z Kędzierzyna-Koźla wyjechali bez zdobyczy punktowej. Przegrali oni 1:3 i nie potrafili znaleźć argumentów, aby pokonać ZAKSĘ. – Nie zaprezentowaliśmy się dobrze w żadnym z elementów w tym spotkaniu. ZAKSA nas zdominowała. Na szczęście jest to dwumecz i mam nadzieję, że w rewanżu zagramy zdecydowanie lepiej – przyznał przyjmujący włoskiej ekipy, Kamil Semeniuk.
Pierwsze półfinałowe spotkanie było szczególne zwłaszcza dla Kamila Semeniuka. W poprzednich latach bronił on barw ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, klubu, w którym się wychował, a teraz przyjechał tutaj w barwach jednego z najmocniejszych włoskich zespołów.
– Zawsze dobrze wrócić do domu. Nie byłem w nim przez 6 miesięcy i dopiero pierwszy raz tu jestem od wyjazdu do Włoch – przyznał Semeniuk. Nie był to jednak pierwszy raz, kiedy przyjmujący w hali Azoty grał jako gość. – Kiedyś, grając w Zawierciu, przyjeżdżałem tutaj do Kędzierzyna-Koźla, choć ranga tego półfinałowego spotkania była wyższa niż tych poprzednich. Specjalnych odczuć nie miałem, chciałem dać drużynie to, co potrafię. Niestety się nie udało, zaprezentowaliśmy się słabo. Nie mieliśmy argumentów, by pokonać ZAKSĘ – gorzko przyznał przyjmujący.
Perugia była w stanie wygrać zaledwie jedną partię, ale pozostałe padły dość wyraźnym łupem kędzierzynian. – Nie zaprezentowaliśmy się dobrze w żadnym z elementów w tym spotkaniu. ZAKSA nas zdominowała. Na szczęście jest to dwumecz i mam nadzieję, że w rewanżu zagramy zdecydowanie lepiej – zapewnił Kamil Semeniuk i dodał: – Wszyscy myśleliśmy, że odpalimy, ale to się nie stało. Nie ma się co nastawiać na to w rewanżu, że odpalimy ze wszystkich armat na raz – podkreślił przyjmujący.
Chociaż był to dopiero pierwszy mecz półfinałowy, to teraz Perugia będzie stała pod ścianą. – Musimy grać od samego początku skoncentrowani. Musimy grać razem i pomagać sobie, nie tylko jako drużyna, ale też sztab trenerski musi być z nami. Tym charakteryzuje się zespół. Mam nadzieję, że w rewanżu będzie to widoczne – zapowiedział przyjmujący włoskiego zespołu. On sam zdaje sobie sprawę, że aktualnie nie jest w swojej najlepszej formie, a trener Andrea Anastasi ma do dyspozycji zawodników na światowym poziomie, między innymi Wilfredo Leona czy Olega Płotnickiego. – Jestem świadomy, że w mojej drużynie jest kilku zawodników topowych na świecie, więc ta rywalizacja cały czas jest i nie zawsze udaje się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Nie ukrywam, że ostatnimi czasy moja forma nie jest rewelacyjna, więc nie jestem obrażony na nikogo. Jeżeli się słabo prezentuję, to po prostu nie gram – krótka piłka. Robię jednak wszystko, by znaleźć się na boisku – zapewnił Kamil Semeniuk. Przed jego zespołem najpierw kolejny mecz ćwierćfinałowy Serie A, a 6 kwietnia rewanżowe starcie z ZAKSĄ.
źródło: inf. własna