Gracze Grupy Azoty ZAKSA przegrali swoje pierwsze spotkanie w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Ich pogromcami okazali się siatkarze Cucine Lube, którzy zwyciężyli 3:2. Spotkanie momentami stało na bardzo wysokim poziomie sportowym, niemniej gospodarzy stać jest na jeszcze lepszą grę. Nie pokazali bowiem siatkówki do jakiej przyzwyczaili. Muszą po tym meczu wyciągnąć wnioski, bo przed nimi rewanże w tej bardzo trudnej grupie. O samym meczu oraz wyborze Nikoli Grbicia na szkoleniowca reprezentacji Polski opowiedział Kamil Semeniuk.
Wicemistrzowie Polski nie zaprezentowali pełni swoich możliwości i nie grali siatkówki, do jakiej przyzwyczaili swoich fanów. – W spotkanie z Cucine Lube daliśmy z siebie maksimum, na tyle na ile potrafiliśmy. Może to nie była ta ZAKSA, do której przyzwyczailiśmy przez ostatnie spotkania ligowe. Mimo porażki punkt urwany takiej drużynie i tak dla nas dużo znaczy, patrząc też na sytuację w tabeli i na to, żeby wyjść choć z drugiego miejsca do kolejnej fazy w Lidze Mistrzów – ocenił Kamil Semeniuk. Być może miała na to wpływ hala, w której odbywało się spotkanie. Mecz rozgrywany był bowiem w Arenie Gliwice, czyli obiekcie znacznie większym niż hala Azoty w Kędzierzynie-Koźlu. – Początkowo też nie czuliśmy się tak pewnie, jak to bywa w lidze. W spotkaniach ligowych w większości przypadków jesteśmy faworytem i dodaje nam to pewności siebie na parkiecie. Myślę, że grając też u siebie w Kędzierzynie-Koźlu mamy też tę pewność, gdyż znamy już każdy kąt tej hali. Obiekt w Gliwicach jest fajny, bardzo dużo kibiców przyszło, ale gdybyśmy grali u siebie, to spotkanie mogłoby troszeczkę inaczej wyglądać. Myślę, że powinniśmy mieć głowy podniesione do góry, bo wywalczyliśmy punkt z drużyną naprawdę topową – dodał reprezentant Polski.
Kędzierzynianie są do tej pory niepokonani w PlusLidze oraz byli w Lidze Mistrzów. Czasami porażka, a zwłaszcza po walce potrafi przynieść wiele pozytywów. Nie powoduje takiego uśpienia i utraty czujności tylko ciągle motywuje do pracy. – Takie spotkanie może być także plusem dla nas. Wyciągniemy wnioski z tego pojedynku, co nie funkcjonowało i będzie to dobra nauczka na przyszłość na kolejne spotkania. W PlusLidze zaczną się poważniejsi rywale i te punkty będzie ciężko wywalczyć – stwierdził Semeniuk. Co ciekawe sety były wygrywane naprzemiennie, tak że cały czas wygrywała jedna strona boiska. – Tak czasem bywa, że dwa wyrównane zespoły potrafią bardzo szybko przełamać rywala i kontrolować przebieg całego seta. Tak było w pierwszej partii, gdzie Włosi grali swoją siatkówkę, a my byliśmy lekko zestresowani i chcieliśmy wszystko kończyć, popełniając przy tym głupie błędy. Czasami łatwe piłki wpadały nam w boisko. Na drugiego seta wyszliśmy jeszcze bardziej zmotywowani, ale bardziej spokojni i z chłodną głową podeszliśmy do niego, wygrywając zdecydowanie. Później zmiana stron i ponownie gra drużyna, która znajduje się po tej wygrywającej stronie boiska (śmiech) – powiedział przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA.
Po stronie gospodarzy było widać dużą lukę na prawym skrzydle. Na usprawiedliwienie Łukasza Kaczmarka pozostaje choroba, gdyż do końca nie było wiadomo, czy zawodnik wystąpi w tym spotkaniu. – Byliśmy na bieżąco informowani, jak wygląda sytuacja z Łukaszem. Czy będzie grał, czy też nie. Byliśmy przygotowani na każdy wariant i możliwą sytuację, która nas może czekać. Szacunek dla Łukasza, że mimo tych problemów zdrowotnych wyszedł i dał z siebie maksimum. On pewnie nie jest zadowolony z tego spotkania, ale dla nas jest ważne, żeby dać mu wsparcie. Dał maksa, na tyle na ile organizm mu pozwolił. Nie zawsze wychodzi. Głowa do góry i jedziemy dalej – wspierał kolegę Semeniuk. Sam Kaczmarek po spotkaniu był mocno niepocieszony.
Chwilę przed rozpoczęciem tego hitowego starcia ogłoszono następcę Vitala Heynena. Został nim dobrze znany Semeniukowi Nikola Grbić. Jak skomentował ten wybór? – Kandydatów było kilku, ale do ostatniej chwili pewności nie było. Myślę, że jest to bardzo dobry trener i osoba do naszej reprezentacji. Najlepszym opisaniem tego jakim jest trenerem, to poprzedni nasz sezon klubowy. Potrafił z nas zawodników zrobić dobrych graczy i za jego pośrednictwem wygraliśmy Ligę Mistrzów. Ma bardzo duże doświadczenie jako zawodnik. Jest pracowity, uparcie dąży do celu i jest takim siódmym zawodnikiem na boisku. Potrafi w trudnych momentach, gdy drużyna gra źle i nie ma pewności, powiedzieć takie rzeczy, że wiara wraca. Najlepszym przykładem jest mecz ubiegłoroczny w Kazaniu, gdzie przegrywaliśmy 0:2, mieliśmy ręce rozłożone bez wiary, a on cały czas wierzył i był to taki bodziec do odwrócenia spotkania – zakończył.
źródło: inf. własna