Kamil Semeniuk zagrał jak profesor w finale Ligi Mistrzów z Trentino Volley (3:0) i został wybrany MVP. Przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w wielkim stylu przyczynił się do obrony tytułu przez swoją drużynę, ale teraz czeka go pożegnanie z klubem. We włoskiej Perugii będzie tworzył duet przyjmujących razem z Wilfredo Leonem. – Czeka mnie duże wyzwanie i wiem, jak wysokie są i ambicje klubu, i oczekiwania wobec mnie – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Ten złoty medal to najlepszy z możliwych sposobów na pożegnanie z ZAKSĄ?
Kamil Semeniuk: Trudno o lepszy moment niż pożegnanie jako obrońca tytułu w Lidze Mistrzów. Tak bardzo tego pragnąłem, by zdobyć to złoto rok temu, a teraz jeszcze drugi raz z rzędu sięgamy po to trofeum. Teraz na trochę rozstanę się z drużyną.
W Perugii już na pana czekają?
– Mam nadzieję, że są szczęśliwi z tego powodu, że przyjdzie do nich taki zawodnik. Czeka mnie duże wyzwanie i wiem, jak wysokie są i ambicje klubu, i oczekiwania wobec mnie. Nie przejmuję się tą wysoko zawieszoną poprzeczką, bo to będzie mnie mobilizować do dobrego prezentowania się na boisku.
Bardziej cieszy obrona tytułu z Werony czy tytuł MVP finałowego spotkania?
– Ta nagroda MVP aż tak dużo dla mnie nie znaczy. Fajna sprawa ją dostać, ale pewnie wybór padł na mnie, jako na najlepiej punktującego zawodnika w tym meczu. W finale moja gra „żarła”. Wszystko, czego się dotknąłem, zamieniałem w punkt. Cieszę się, że w tak ważnym spotkaniu to wyszło, choć zawsze można coś poprawić, a tym elementem była zdecydowanie zagrywka. Pamiętajmy, że nie tylko ja byłem na boisku, każdy dołożył coś od siebie. Za nami ciężki sezon. Dobrze, że zakończyliśmy ten mecz w trzech setach, bo pod koniec ostatniej partii niektórych z nas łapały skurcze i dalej mogłoby być coraz trudniej.
Wie pan, że ZAKSA jest dopiero czwartym zespołem, który obronił tytuł w historii rozgrywek Ligi Mistrzów?
– Świetnie być w takiej elicie. Nie jest to łatwe osiągnięcie, by dostać się do finału, a co dopiero obronić tytuł. Życzę klubowi, żeby to nie był ostatni medal.
*cała rozmowa Edyty Kowalczyk w serwisie Przeglądu Sportowego
źródło: onet.pl, przegladsportowy.pl