Strona główna » Kamil Semeniuk już w Polsce! Perugia nie składa broni i celuje w tytuł

Kamil Semeniuk już w Polsce! Perugia nie składa broni i celuje w tytuł

Polsat Sport

fot. Independent Photo Agency Srl / Alamy Stock Photo

Już w piątek – 16 maja, startuje Final Four Ligi Mistrzów. Tym razem organizatorem jest Łódź, a bić się o tytuł będą: Sir Susa Vim Perugia, Halkbank Ankara, Aluron CMC Warta Zawiercie oraz JSW Jastrzębski Węgiel. Perugia w składzie z Łukaszem Usowiczem i Kamilem Semeniukiem zameldowała się już w Polsce.

Cel jest jeden

Siatkarze Sir Susa Vim Perugia już są w Polsce. W mediach społecznościowych udostępniono zdjęcia na których widać, że podrażnieni niepowodzeniem ligowym Włosi meldują się w Łodzi i gotowi są rozpocząć ostatnie przygotowania do piątkowego starcia z Halkbankiem Ankara. Przed rokiem triumfował Itas Trentino, ale aktualnych mistrzów serie A zabrakło tym razem w gronie ścisłych finalistów. O sukcesie marzy natomiast zespół Kamila Semeniuka i Łukasza Usowicza, choć łatwo z pewnością nie będzie.

Musimy pozostać drużyną od pierwszego do ostatniego punktu, niezależnie od wyniku. Pokazaliśmy, że umiemy wracić do gry i naciskać jeszcze mocniej. Skupiamy się na naszym boisku i naszej grze, ale jesteśmy gotowi zareagować, jeśli zajdzie taka potrzeba. Serwis będzie kluczowy, aby zdobyć punkty przy swojej zagrywce. Będziemy walczyć do ostatniego punktu – zaznaczył Ołeh Płotnycki.

W półfinale Perugia zmierzy się z tureckim pretendentem. W sobotę natomiast na kibiców czeka prawdziwa gratka w postaci polskiego półfinału. Drugiego finalistę wyłoni bowiem pojedynek JSW Jastrzębskiego Węgla i Aluron CMC Warty Zawiercie. Faworyta ciężko wskazać, gdyż wszystkie te drużyny są na zupełnie innym etapie. Polskie ekipy dopiero co skończyły sezon PlusLigi. Więcej czasu na regenerację miała Perugia, a już kompletnie długa przerwa czekała siatkarzy z Ankary, którym nie udało się awansować do finałów tureckiej ekstraklasy.

Nagroda pocieszenia?

Sir Susa Vim Perugia w tym roku nie obroniła mistrzostwa Włoch. Podopieczni Angelo Lorenzettiego finał mieli jak na dłoni, lecz wówczas nastąpił całkowity zwrot akcji. Ze stanu 2:0 w meczach, zrobiło się 3:2, a rzutem na taśmę o złoto walczył Cucine Lube Civitanova. Dla siatkarzy Lube finał był spełnieniem marzeń, zaś po tytuł sięgnął Itas Trentino. Zespół Polaków natomiast zakończył zmagania z brązem, ale dobrą wiadomością było to, że najniższy stopień na podium daję przepustkę do grania w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów.

Żadne z czterech półfinalistów nie zdołał podbić krajowego podwórka. Podobnie sprawa wygląda z polskimi drużynami. Zawiercianie znów skończyli ze srebrem, a JSW Jastrzębski Węgiel zaszokował wszystkich, kończąc rozgrywki dopiero na 4. miejscu, bowiem w pojedynku o medale lepszy okazał się PGE Projekt Warszawa. Do tej sprawy odniósł się ostatnio także prezes PZPS, Sebastian Świderski, który przyznał, że tegoroczne Final Four będzie turniejem pocieszenia dla piekielnie mocnych ekip, którym na finiszu podwinęła się noga. W takim wypadku, wszystko się może zdarzyć, a już w niedzielę poznamy tegorocznych triumfatorów.

Dla niektórych sezon jeszcze się nie skończył. Jeszcze tydzień przygotowań i bardzo ważny mecz w sobotę, gdzie obie drużyny się spotkają i będą walczyć o awans do wielkiego finału. To jest chyba taki finał trochę przegranych tego sezonu. Oczywiście jastrzębianie wygrali Puchar Polski i to trzeba też im oddać, ale ani Perugia, ani Halkbank w tym sezonie wielkich rzeczy nie zrobiły. To będzie taki turniej… Śmiesznie to zabrzmi, ale turniej pocieszenia dla wielkich drużyn. Taka jest prawda. Turniej, który zwycięży tylko jeden, jeden wzniesie puchar i jeden uratuje ten sezon, który się kończy – powiedział prezes PZPS.

Zobacz również:

Kubiak, Drzyzga i Śliwka dalej w grze! Startują półfinały azjatyckiego czempionatu

PlusLiga