Kamil Semeniuk może poszczycić się dwukrotnym wygraniem Ligi Mistrzów z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Teraz może zdobyć to trofeum po raz trzeci, tym razem z Sir Susa Vim Perugia. Siatkarz nie ukrywa, że celem klubu od początku było zwycięstwo w tych rozgrywkach. Polski przyjmujący jest spokojny o samą organizację i oprawę turnieju. W końcu organizowany jest w naszym kraju, a więc wszystko będzie zapewne na najwyższym poziomie.
Semeniuk wywalczył podium, ale medalu nie dostał
W zakończonym sezonie ligowym Perugia musiała się zadowolić brązowym medalem, choć apetyty pewnie były większe. Kamil Semeniuk podkreślił jednak, że walczyli o najwyższe możliwe miejsce – wystarczyło na najniższy stopień podium, choć jak sam siatkarz podkreśla, fizycznie medalu nie otrzymał. – Niestety tutaj, we Włoszech, są takie dziwne, niecodzienne zasady, że za drugie i trzecie miejsce nie otrzymuje się medalu. Tylko zwycięzca ligi dostaje złoty krążek na szyję, a reszta zostaje bez medalu – powiedział w wywiadzie dla Interii.
Medale to oczywiście rzecz drugorzędna. Semeniuk bardziej żałuje, że nie udało się awansować do finału ligi. Jak sam twierdzi zabrakło trochę w każdym elemencie, a zespół fizycznie nie wyglądał już najlepiej w meczach półfinałowych. Do tego Lube wzniosło się w piątym meczu na wyżyny i potrafiło odwrócić losy całego półfinału z 0:2 do 3:2.
Liga Mistrzów bez mistrzów – każdy klub chce uratować sezon
Na tym sezon jednak się nie skończył. Siatkarzy z Perugii czeka jeszcze Final Four Ligi Mistrzów, w którym włoski zespół ma jeden cel – zwycięstwo. Semeniuk zdaje sobie sprawę, że nie będzie to łatwe. Siatkarze czują dużą presję, ale wiedzą, że każdy klub będzie chciał wznieść trofeum. – Mieliśmy swoje potknięcia w tym sezonie, więc wszyscy są świadomi dwóch stron medalu: można wygrać, można przegrać. Mam nadzieję, że to się nie wydarzy, ale jeśli nie uda się wznieść pucharu, świat się nie skończy.
Półfinałowym przeciwnikiem Perugii będzie Halkbank Ankara. Nasz przyjmujący ma świadomość, że turecki zespół nie ma nic do stracenia. Wynik ligowy rozczarował Turków, a triumf w Lidze Mistrzów na pewno zmazałby tę plamę. Sprawa według Semeniuka jest prosta – oba zespoły wyjdą na wojnę, a lepszy tego dnia wejdzie do finału. Zresztą trzeba przypomnieć, że w obecnym sezonie żaden z zespołów, który zagra w Final Four nie zdobył mistrzostwa. Halkbank był dopiero ósmy, Perugia trzecia, Aluron CMC Warta Zawiercie został wicemistrzem, a JSW Jastrzębski Węgiel uplasował się tuż za podium PlusLigi.
Perugia w dobrej sytuacji, drugi półfinał ma wiele niewiadomych
Zespół z Perugii jest w dobrej sytuacji. Trzech przyjmujących (Semeniuk, Ishikawa, Płotnicki) jest w dobrej formie fizycznej i siatkarskiej. Trener rotował nimi w sezonie, więc żaden z nich nie jest maksymalnie wyeksploatowany. – Nawet kiedy sytuacja wymaga zmiany, jeden z nas wchodzi i zawsze dodaje jakości, potrafi przywrócić drużynę do gry, pociągnąć do zwycięstwa. To na pewno nasz atut.
Reprezentacyjny przyjmujący ocenił także szanse w drugim półfinale. Według niego ważną rolę odegra mental Jastrzębskiego Węgla, który trudno będzie odbudować po rozczarowaniu w lidze. Do tego dochodzi kontuzja Jakuba Popiwczaka. Z drugiej zaś strony Semeniuk podkreśla, że Zawiercie też boryka się z kontuzjami. Najważniejszą kwestią jest kto zagra w ataku Aluronu. Nie wiadomo czy Karol Butryn dojdzie do zdrowia. Z kolei wiadomo, że zagrać nie będzie mógł Grozer.
Semeniuk dołączy do kadry, ale najpierw przygotuje wesele
Kamil Semeniuk odniósł się także do sytuacji w kadrze. Nie będzie w niej kilku etatowych reprezentantów, dojdzie sporo młodych graczy – Mam nadzieję, że nikomu z nowej gwardii za szybko sodówka nie uderzy do głowy. Dalej kilku z grupy na igrzyska pojawi się na zgrupowaniu: będziemy kontrolować, by wszystko dalej funkcjonowało tak, jak do tej pory.
Sam przyjmujący pojawi się na zgrupowaniu 2 czerwca. Przyjmujący musi najpierw zakończyć sezon klubowy. Później czekają go przygotowania do ślubu i wesela, w które chce włożyć maksimum energii, bo kiedy wyjedzie na kadrę, będzie mógł pomagać w tej kwestii już tylko telefonicznie.