Strona główna » Powołanie za potencjał? Kajetan Kubicki o swojej drodze do reprezentacji Polski 

Powołanie za potencjał? Kajetan Kubicki o swojej drodze do reprezentacji Polski 

inf. własna

fot. Klaudia Piwowarczyk

Reprezentacja Polski siatkarzy rozpoczęła już zgrupowanie. Na razie w okrojonym składzie. W Spale brakuje jeszcze największych gwiazd, ale jest kilku młodych zawodników. Wśród nich jest też nadzieja polskiego rozegrania – Kajetan Kubicki. W rozmowie ze Strefą Siatkówki młody siatkarz zdradził, co dał mu sezon spędzony w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle i jak odbiera swoje powołanie od Nikoli Grbicia. 

Korespondencja ze Spały

Nie tylko potencjał

Nie ma co ukrywać, że nie grałeś dużo w klubie, a pomimo tego dostałeś swoje pierwsze poważne powołanie do kadry. Jaki, twoim zdaniem, to jest sygnał dla ciebie?

Kajetan Kubicki: – Jest to dla mnie sygnał, że ktoś widzi we mnie duży potencjał i chce dać mi szansę. Zobaczyć, co prezentuję, ale też pomóc mi w tym, żeby rozwinąć ten potencjał. Mam świadomość tego, że moje powołanie nie do końca wynikało z mojej dyspozycji w sezonie. 

Wiem, że moja postawa na treningach w ZAKSIE pomogła mi w rozwoju. Wiele osób mi tam pomogło i z pewnością z nimi trener Nikola Grbić również rozmawiał. Nie chcę powiedzieć, że zasłużyłem, bo to byłoby za duże słowo, ale cieszę się, że tu jestem i chcę wyciągnąć jak najwięcej.

Co dała ci ZAKSA w tym sezonie? Wiadomo, że to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w PlusLidze, ale wybór był dość nieoczywisty jak na młodego rozgrywającego.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dała mi przede wszystkim możliwość przesiąknięcia profesjonalizmem w każdym możliwym aspekcie. Zaczynając od kolegów z drużyny, którzy w swojej karierze wygrali wszystkie możliwe medale, przez zarząd, do tego, co mogłem poczuć poza sportowo. Mogłem się do tego zaadaptować, bo wcześniej nie miałem takich możliwości. Czysto sportowo ZAKSA dała mi możliwość rozwinięcia się, dała mi czas i cierpliwość jako młodemu zawodnikowi. Ja nie jestem łagodnym charakterem, więc jak coś się dzieje, to nie jestem wycofany. Uważam, że w Kędzierzynie-Koźlu zrobiłem dwa kroki do przodu.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dobrą decyzją

Czyli z perspektywy czasu nie żałujesz, że przyszedłeś jako dwójka do Marcina Janusza?

Nie, nie żałuję. Ja nie żałowałem tej decyzji w momencie, kiedy ją podjąłem. To nie była decyzja podjęta z dnia na dzień. Była przemyślana pod mój rozwój. Rozmawiałem z trenerami, z menadżerem, co byłoby dla mnie najlepsze i podjąłem taką, a nie inną decyzję. Chciałem w młodym wieku czerpać garściami od zawodników, którzy już w swojej karierze dużo wygrali i zobaczyć, jak powinno się funkcjonować, żeby dojść na szczyt. Zrobiłem krok w tył, żeby w przyszłości zrobić dwa do przodu.

Jak było grać z Marcinem Januszem, który swoje już osiągnął?

Marcin i ja mieliśmy bardzo bliską relację, gramy na tej samej pozycji, więc spędzałem z nim więcej czasu niż z innymi chłopakami, chociażby na treningach indywidualnych. Może Marcin tak nie powie, ale ja wiem, że dał mi bardzo dużo. Może nie rozmawialiśmy dużo o siatkówce, ale samo obserwowanie go, jego pomoc wobec mojej osoby i chęć do tego – bo to nie zawsze się zdarza, dużo mi dało. Marcin od samego początku był chętny, żeby w każdy możliwy sposób mnie wesprzeć. To mi dało przede wszystkim dużo pewności siebie, a na mojej pozycji to kluczowe.

Zobacz również: Marcin Janusz potwierdził plotki

Nikola Grbić ze wskazówkami

Wspomniałeś też o swoim charakterze, który jest mniej spokojny od chociażby Marcina Janusza. Czy twój charakter może być twoim atutem?

I tak, i nie. Jestem osobą, która w trakcie treningu potrafi krzyknąć, zmotywować, ochrzanić, ale jednocześnie jestem na tyle ambitny, że moje błędy są dla mnie bardzo frustrujące. Czasem ta frustracja może nie dominuje, ale jest widoczna dla innych. Współpraca z Marcinem nauczyła mnie balansu między emocjami. On tym zarządza bardzo dobrze. Po nim nie widać, kiedy popełnia błędy, kiedy jest sfrustrowany. Ma swój poker face, ale kiedy trzeba się unieść, pobudzić zespół, to również to potrafi. W tym sezonie chciałem wyciągnąć od niego jak najwięcej.

Nikola Grbić był rozgrywającym. Dawał ci już jakieś wskazówki?

Tak, dał mi parę szybkich wskazówek stricte dla rozgrywającego. Myślę jednak, że trener uczy się też nas wszystkich. Najpierw musi zobaczyć, kto jaki jest, czym się charakteryzuje, a potem pewnie tego czasu będzie poświęcał trochę więcej. Na razie jest rozdzielony na 18 zawodników.

Zdążył już przekazać swoją filozofię?

Tak, przekazał nam, czego on oczekuje, jakiego mindsetu i jak chciałby, żeby nasza praca wyglądała. Jedyne, co nam pozostało, to przychodzić na trening i to egzekwować.

Bez etatowych rozgrywających

Nie ma w kadrze Marcina Janusza, nie ma Grzegorza Łomacza. Czy brak “etatowej” dwójki stawia cię bliżej imprezy docelowej?

Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Skupiam się na tym, że jestem tutaj, gdzie jestem, mam szansę trenować z najlepszymi zawodnikami w Polsce i każdego dnia chcę robić mały krok do przodu. Czy to będzie 1% czy 2%, chcę powoli iść do przodu. Jeżeli tak będzie, to wierzę, że w przyszłości to zaprocentuje. Jest trzech rozgrywających, którzy są bardziej doświadczeni ode mnie i ja nie mam zamiaru tutaj zapowiadać czegoś wielkiego. Chcę się uczyć od każdego i to wykorzystać. A co przyniesie przyszłość, to zobaczymy.

Czujesz się częścią zmiany pokoleniowej, biorąc pod uwagę średnią wieku aktualnie na zgrupowaniu?

Na pewno jest to coś nowego, ale nie ukrywam, że jest to trochę na moją korzyść. Wielu zawodników to moi rówieśnicy, albo zawodnicy, z którymi grałem i miałem styczność, więc moje wejście do kadry nie było tak ciężkie. Na pewno z czasem zaczną przyjeżdżać siatkarze bardziej doświadczeni, więc i dynamika trochę się zmieni. Pierwszy tydzień był naprawdę przyjemny, bo nie musieliśmy przechodzić przez proces poznawania się.

PlusLiga