– Fajnie walczy się z tymi najmocniejszymi. Z nimi zawsze gra się trochę lepiej, bo pojawia się więcej radości po udanych akcjach, adrenaliny, energii – powiedział przed meczem z ZAKSĄ środkowy PGE Skry, Karol Kłos. – Spotkają się dwie mocne drużyny, nikt się nikogo nie boi. Obie podejdą do siebie z szacunkiem. Pewnie zadecyduje dyspozycja dnia – ocenia Kacper Piechocki.
W sobotę dojdzie do starcia PGE Skry Bełchatów z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Mimo że obie drużyny miały pewne problemy na początku sezonu, to wydaje się, że są one już za nimi. Siatkarski klasyk zapowiada się więc bardzo ciekawie. – Czeka nas mecz z przeciwnikiem z najwyższej półki, ale jesteśmy na to gotowi. Wróciliśmy już po małym kryzysie, a teraz sprawdzimy się na tle naprawdę wymagających rywali. Zobaczymy, w którym miejscu jesteśmy. Cieszymy się, że zagramy przed własną publicznością – powiedział libero PGE Skry, Kacper Piechocki.
Obie drużyny miały już w tym sezonie wzloty i upadki. W głębszym kryzysie była PGE Skra, która pogubiła sporo punktów w potyczkach z niżej notowanymi przeciwnikami, a obecnie traci pięć oczek do najbliższego rywala, czyli ZAKSY. Nie stoi jednak na straconej pozycji. – PlusLiga jest nieprzewidywalna. Spotkają się dwie mocne drużyny, nikt się nikogo nie boi. Obie podejdą do siebie z szacunkiem. Pewnie zadecyduje dyspozycja dnia – ocenił defensywny zawodnik zespołu z Bełchatowa.
Podopieczni Joela Banksa nie ukrywają, że spotkaniom z najsilniejszymi przeciwnikami towarzyszy dodatkowy smaczek. – W takich meczach są dodatkowe emocje. Fajnie walczy się z tymi najmocniejszymi. Z nimi zawsze gra się trochę lepiej, bo pojawia się więcej radości po udanych akcjach, adrenaliny, energii. Będą to dla nas ciężkie dni, bo czeka nas jeszcze wyjazd do Francji, ale cieszę się na samą myśl o graniu. Myślę, że hala się wypełni, a miło zawsze jest grać przy komplecie publiczności – zaznaczył środkowy PGE Skry, Karol Kłos.
źródło: opr. własne, PGE Skra Bełchatów - informacja prasowa