PGE Skra Bełchatów odniosła bardzo ważne zwycięstwo we własnej hali, pokonując Vervę Warszawa Orlen Paliwa 3:1. Na jedną kolejkę przed końcem fazy zasadniczej bełchatowianie wciąż mają więc szansę na zajęcie trzeciego miejsca w tabeli. – Bardzo się cieszymy, że pomimo słabego startu potrafiliśmy to przetrwać i wciąż być pozytywnie nastawieni – powiedział po meczu Kacper Piechocki.
Bełchatowianie bardzo słabo rozpoczęli mecz i przegrali pierwszą partię do 17, później jednak zaczęli lepiej grać zagrywką, na co warszawianie nie znaleźli recepty. – Bardzo się cieszymy, że pomimo słabego startu potrafiliśmy to przetrwać i wciąż być pozytywnie nastawieni. Chcieliśmy walczyć i wiedzieliśmy, że grając dobrze, jesteśmy w stanie wygrać z Vervą. Bardzo tego potrzebowaliśmy i cieszymy się, że trzy punkty zostają w Bełchatowie – powiedział libero Skry Kacper Piechocki.
Zwrócił on uwagę właśnie na zagrywkę Mateusza Bieńka, który zrobił różnicę w drugiej partii, czym natchnął swój zespół do lepszej gry (w sumie w całym meczu zanotował osiem z dziewięciu asów Skry). – Mateusz w ostatnim czasie pokazuje, że jest w dobrej dyspozycji, czy to w ataku, czy na zagrywce i dzisiaj po raz kolejny to udowodnił. Cieszymy się, że mamy go w swojej drużynie i nie musimy przyjmować jego serwisów na meczach – dodał libero. Zwycięstwo nieco poprawiło sytuację bełchatowian w tabeli, jednak nie jest dla nich ważne to, z kim zmierzą się w play-offach. – Nie patrzymy na to, bo co by nie było, to czeka nas na pewno ciężki ćwierćfinał. Obojętne z kim zagramy, my musimy skupić się na sobie, na tym, żeby ustabilizować naszą formę, bo pokazujemy, że potrafimy grać naprawdę dobrą siatkówkę, ale niestety to wszystko jest przeplatane słabymi spotkaniami. Jeżeli my będziemy grać dobrze, to bez różnicy z kim zagramy, jesteśmy w stanie wygrać – zapowiedział Kacper Piechocki.
Radości po zwycięstwie oraz licznych asach serwisowych nie ukrywał również sam Mateusz Bieniek. – To chyba mój rekord, jeśli chodzi o moje występy w PlusLidze. Generalnie dzisiaj dobrze wyglądaliśmy w polu serwisowym. Jeśli chodzi o nasz zespół, to jeśli trafiamy zagrywką, to wygrywamy mecze, są one dużo lepsze i w tym spotkaniu tak to właśnie wyglądało. Każdy, kto wchodził w pole serwisowe, robił spore spustoszenie w szeregach warszawian. Cieszy to, że po słabym początku potrafiliśmy się podnieść i wrócić do gry, bo w tym sezonie bywało różnie. Jest to pierwsze zwycięstwo z dość mocnym zespołem i mam nadzieję, że będzie to przełom. Wierzę w to głęboko i mam nadzieję, że w czwartek w Kazaniu też tak będzie – powiedział środkowy Skry. – Na pewno nie będziemy się ustawiać, z kim chcemy grać. W tym sezonie z zespołami wyżej notowanymi przegrywaliśmy, więc mamy rachunki do wyrównania. Na mecz z MKS-em Będzin wyjdziemy po zwycięstwo, ale zobaczymy jak będziemy też wyglądać fizycznie, bo przed play-offami na pewno zaczniemy ciężej ćwiczyć na siłowni – przyznał Bieniek.
Atakujący zespołu z Bełchatowa Dušan Petković zwrócił natomiast uwagę na inny element, który w znacznym stopniu przyczynił się do wygranej Skry. – Zagraliśmy dobre spotkanie, szczególnie w obronie, myślę, że podbiliśmy więcej piłek niż zazwyczaj. Przez większość czasu też zagrywaliśmy bardzo dobrze. W drugim secie Bieniu (Mateusz Bieniek – przyp. red.) wykonał znakomitą pracę i pozwolił nam wrócić do gry. Cieszę się, że wygraliśmy z mocnym przeciwnikiem – podsumował siatkarz, który zdobył w całym meczu 21 punktów i został nagrodzony statuetką MVP.
Teraz przed bełchatowianami rewanżowe starcie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Czeka ich trudne zadanie, bowiem aby awansować do półfinału, muszą pokonać Zenit za trzy punkty i dodatkowo wygrać również złotego seta. – Musimy myśleć pozytywnie, nie mamy czasu na negatywne myśli. Pojedziemy do Kazania i damy z siebie sto procent, ale zobaczymy, co to da, bo gramy z bardzo trudnym rywalem – zakończył Petković.
źródło: inf. prasowa, opr. własne