Dość nietypowo, bo od wewnętrznego sparingu, siatkarze Jastrzębskiego Węgla rozpoczęli kolejny etap przygotowań. Szkoleniowiec jastrzębian dodał tej rywalizacji smaczku. – Mamy konkurencję, trwa walka o miejsce w składzie na sezon. W taki sposób chciałem zmotywować zawodników do jeszcze większej rywalizacji, nie tylko z przeciwnikiem, ale również wewnątrz drużyny – mówił Luke Reynolds.
Jastrzębski Węgiel ma za sobą kolejny tydzień przygotowań. Ten został zwieńczony wewnętrznym sparingiem, w którym pomarańczowi mierzyli się z czarnymi.
Pomarańczowych tworzyli: Al Hachdadi, Tervaportti, Gladyr, Szalacha, Fornal, Gierżot, Biniek (l) – Wawrzyńczyk. Na ławce trenerskiej tego teamu zasiedli: pierwszy szkoleniowiec – Reynolds, Bogdan Szczebak i fizjoterapeuta Bartosz Celadyn. Drugą ekipę stanowili: Bucki, Kampa, Wiśniewski, Cichosz, Louati, Szymura, Popiwczak (l) – Gil, Kraj, z trenerami: Leszkiem Dejewskim, Dariuszem Luksem z Akademii Talentów oraz fizjoterapeutą Korneliuszem Osmanem.
– Gra wewnętrzna jest dobrym sposobem na rozpoczęcie gier kontrolnych w okresie przygotowawczym. Wchodzimy w format normalnego meczu, z sędziami i powszechnymi regułami gry. Taki cel nam przyświecał. Dzięki tej wewnętrznej grze mogłem sprawdzić wszystkich zawodników, co nie jest zwykle możliwe w springach z innym rywalem. Dla mnie i dla całego sztabu to dobra okazja do tego, aby zrobić przegląd kadry. Mamy konkurencję, trwa walka o miejsce w składzie na sezon. W taki sposób chciałem zmotywować zawodników do jeszcze większej rywalizacji, nie tylko z przeciwnikiem, ale również wewnątrz drużyny – ocenił Luke Reynolds i dodał: – Chciałem, by było to coś więcej, niż tylko zwykła jednostka treningowa. Coś wyjątkowego, co może uda się kontynuować w klubie w następnych latach. Zależało nam na unikatowych strojach, czymś do odróżni to wydarzenie od zwykłej sesji treningowej. Czasem takie detale są w stanie wykrzesać w zawodnikach większą chęć rywalizacji – podsumował szkoleniowiec jastrzębian.
Zespół pomarańczowych pokonał zespół czarnych 3:2 (25:14, 23:25, 25:18, 23:25, 16:14). – Zważywszy na to, że był to sparing wewnętrzny, to można było zobaczyć w grze zawodników ogień, a wiele akcji stało na naprawdę wysokim poziomie. Forma jeszcze oczywiście falowała i wciąż mamy nad czym pracować. Generalnie jednak poziom był dobry i miło było zaobserwować, że praca, którą dotychczas wykonaliśmy, idzie w kierunku, który sobie założyliśmy. Przez następne pięć tygodni będziemy ją kontynuować, tak aby być dobrze przygotowanym na start sezonu – zapewnił trener Jastrzębskiego Węgla.
Chociaż była to jedynie wewnętrzna rywalizacja, to nie brakowało meczowych emocji. – Bardzo fajnie nam się grało, nawet przeciwko sobie, co nie jest takie łatwe. Musieliśmy jakoś wykrzesać z siebie emocje meczowe, będąc po przeciwnych stronach siatki z kolegami z drużyny. Jak na pierwszy sparing w tym sezonie, to poziom był momentami naprawdę bardzo wysoki, wiadomo, że dopiero ruszamy i będzie coraz lepiej. Bardzo pozytywnie oceniam to spotkanie – ocenił środkowy Jurij Gladyr, a przyjmujący Rafał Szymura dodał: – Na pewno wyglądało to bardzo fajnie, było bardzo dużo walki, ale przed nami jeszcze pięć tygodni ciężkiej pracy, żeby dopracować niuanse, dotrzeć się i zgrać się.
W ten weekend przed sześcioma zawodnikami Jastrzębskiego Węgla rywalizacja w PreZero Grand Prix PLS. Skład pozostaje taki sam, jak ten, który wywalczył awans do turnieju finałowego. – Szóstka, którą desygnowałem na Grand Prix w Krakowie, wykonała świetną robotę i swoją postawą zasłużyła, aby pojechać w takim samym składzie na turniej finałowy. Nie ma potrzeby dokonywać w tym zestawieniu żadnych korekt – wyjaśnił Luke Reynolds. – Do Gdańska jedziemy wygrać, takie mamy założenie i będziemy robić wszystko, żeby tak się stało. Trenowaliśmy już przed turniejem finałowym, więc mam nadzieję, że będzie dobrze i pokażemy taką samą grę, jaką pokazaliśmy w Krakowie – zapowiedział jeden z zawodników, którzy będą walczyć w Gdańsku, Rafał Szymura.
Pomimo tego, że siatkówka wraca już do życia, to cały czas jest obawa przed pandemią, którą zwiększyły przypadki Trefla Gdańsk i Aluronu CMC Warta Zawiercie. – Żyjemy w tej rzeczywistości i musimy sobie z nią radzić. Robimy testy, za każdym razem wyniki były ujemne. Mam nadzieję, że w zespołach z Gdańska i Zawiercia wszyscy szybko wrócą do zdrowia, aby ten sezon się odbył i trwał normalnie. Uważam, że ciężko będzie, aby odbył się on z udziałem kibiców, bo coraz częściej pojawiają się przypadki zachorowań. Bardzo byśmy chcieli, żeby kibice dopingowali nas w hali, ale musimy zadbać o zdrowie, bo ono jest najważniejsze. Miejmy po prostu nadzieje, że będzie lepiej. Podchodzę do tego pesymistycznie, ale dbając o swoje zdrowie, nie chodząc na imprezy, uważając na to, żeby nie narażać siebie, zespołu i całej ligi – przyznał Jurij Gladyr.
źródło: jastrzebskiwegiel.pl, opr. własne