– Ciężko jest o motywację, bo meczów jest za dużo. Takie spotkania nie wzbudzają w nas adrenaliny od początku, ale trzeba jakoś ten silnik odpalić – powiedział po wygranej w Radomiu na łamach klubowych mediów Czarnych środkowy Jastrzębskiego Węgla, Jurij Gladyr.
Faworyt nie zawiódł
W miniony weekend na parkietach PlusLigi sypnęło niespodziankami. Takiej nie udało się sprawić Enea Czarnym Radom, którzy we własnej hali ulegli Jastrzębskiemu Węglowi 0:3. Trochę walki było jedynie w pierwszym secie, a w kolejnych goście dyktowali warunki gry. – Wiedzieliśmy jakie rywale mają mankamenty i w pełni je wykorzystaliśmy. W pierwszym secie był taki moment, w którym radomianie doszli nas po walce i po dobrej grze ze swojej strony. Musieliśmy na to zareagować. Od drugiej partii byliśmy bardziej skoncentrowani, co odzwierciedlił wynik – krótko skwitował środkowy mistrza Polski, Jurij Gladyr.
Doświadczony zawodnik nie ukrywa, że jastrzębianom trudno było o 100% koncentracji w meczu z zespołem, który plasuje się na ostatnim miejscu w tabeli. – Ciężko jest o motywację, bo meczów jest za dużo. Takie spotkania nie wzbudzają w nas adrenaliny od początku, ale trzeba jakoś ten silnik odpalić. Do tego jesteśmy w mikrocyklu, bowiem przygotowujemy się do najważniejszych meczów, które są przed nami. W środę zagramy w ćwierćfinale Pucharu Polski, a później będziemy walczyć o awans do półfinału Ligi Mistrzów – dodał zawodnik Jastrzębskiego Węgla.
Bezradni gospodarze
Gospodarze próbowali zaczepić się do meczu, ale zabrakło im siatkarskich argumentów. Kiedy tylko zbliżali się do rywali, to ci natychmiast odbudowywali swoją przewagę. – Pierwszy set był zacięty, ale tak naprawdę to drużyna z Jastrzębia-Zdroju miała cały czas ten mecz pod kontrolą. Ma takie atuty, że wystarczyło, że włączyła trzeci, czwarty bieg na zagrywce czy w bloku i na nas to wystarczyło – stwierdził Michał Ostrowski, środkowy gospodarzy.
Ich sytuacja w tabeli daleka jest od idealnej. Od dłuższego czasu zajmują ostatnie miejsce w stawce i w oczy zagląda im widmo spadku do I ligi. Wciąż jeszcze wierzą, że rzutem na taśmę uda im się awansować w tabeli, ale do tego potrzebne są zwycięstwa, a je trudno odnosić, kiedy ich gra nie jest do końca stabilna. – Bardzo mocno falujemy. Na początku setów tracimy punkty, później staramy się gonić rywala, ale właśnie brakuje nam tych punktów, które uciekają nam na początku poszczególnych setów. Musimy pracować nad tym, aby każdy element był na takim poziomie, który pozwoli nam na lepszą grę na dłuższym dystansie – zakończył środkowy Czarnych.
Zobacz również
Konrad Formela: Jedna jaskółka wiosny nie czyni
źródło: Czarni TV