– Miałyśmy większe problemy z Czeszkami. Może na początku ten pierwszy przegrany set, trochę bojaźni w ataku i nie poszło tak gładko jak w pierwszym meczu, bo we wtorek pierwsze trzy sety to było naprawdę dobre granie. W drugim spotkaniu tego zabrakło, ale wielkim pozytywem jest to, że podniosłyśmy się i wygrałyśmy to spotkanie – powiedziała po drugim spotkaniu z reprezentacją Czech Julia Twardowska.
Reprezentacja Polski dwoma meczami z Czeszkami zakończyła pierwszą część zgrupowania. – Myślę, że najtrudniejsze były te początkowe treningi, gdzie trzeba było znowu nauczyć się odbijać. Myślę, że każda z nas w warunkach domowych radziła sobie z utrzymaniem fizyczności. Ja miałam dużo gum do ćwiczeń, obciążeń, jak tylko otworzyli lasy to bieganie na świeżym powietrzu, radziłam sobie jak mogłam – powiedziała Julia Twardowska. – Fizycznie bardzo dobrze się czułyśmy, jesteśmy w takim okresie, że na siłowni przyciskamy, ale bardzo dobrze nam się grało – stwierdziła.
We wtorek biało-czerwone pokonały Czeszki 3:1, drugi mecz miał inny przebieg i dopiero po pięciu setach Polki cieszyły się ze zwycięstwa. – Miałyśmy większe problemy z Czeszkami. Może na początku ten pierwszy przegrany set, trochę bojaźni w ataku i nie poszło tak gładko jak w pierwszym meczu, bo we wtorek pierwsze trzy sety to było naprawdę dobre granie. W drugim spotkaniu tego zabrakło, ale wielkim pozytywem jest to, że podniosłyśmy się i wygrałyśmy to spotkanie – opowiedziała Twardowska. – Mecz nie był łatwy, przyjęcie starałyśmy się ćwiczyć na dwie tak, jak robimy to na treningu. Ewentualnie chować pierwszą przyjmującą. Nie funkcjonowało to do końca tak, jak byśmy tego chciały, ale myślę, że nie było tych błędów zbyt dużo – przyznała po meczu Monika Fedusio. Niezmiennie liderką reprezentacji pozostaje Magdalena Stysiak. – Nie ukrywajmy, Magda jest naszym motorem napędowym w ataku. Trzeba przyznać, że radzi sobie bardzo dobrze i jest obciążona w tym elemencie – dodała przyjmująca.
We wtorkowym meczu więcej szans na grę otrzymała Alicja Grabka, jednak przez słabą jakość przyjęcia nie miała łatwego zadania. – Jestem taką zawodniczką, która nie lubi się usprawiedliwiać, więc uważam, że to, co wychodziło z moich rąk, to moja wina. Było ciężko, bo nie mogłyśmy poradzić sobie na siatce tak, jak chciałybyśmy, żeby to wyglądało, ale cieszę się, że tak się skończył mecz i jednak odwróciło się to na naszą korzyść – stwierdziła rozgrywająca. – Uważam, że Czeszki warto pochwalić za grę w defensywie, bo wyciągały naprawdę niesamowite piłki. Uważam, że wykorzystały to, że nie miałyśmy dnia i nie wyglądało to tak jak dzień wcześniej, ale z drugiej strony one też zagrały dużo lepsze spotkanie – podkreśliła.
Reprezentantki Polski czeka jeszcze jedno zgrupowanie. Wciąż pod znakiem zapytania stoi to, czy uda się rozegrać kolejne mecze sparingowe. – My naprawdę byśmy chciały, czekamy na rywalki i nie możemy się doczekać. Trenowanie oczywiście daje nam radość, ale najważniejsze są te mecze i może jeszcze nie będzie to z kibicami, ale mamy nadzieję, że uda nam się znaleźć sparingpartnera i rozegrać te przyszłe spotkania – zakończyła Twardowska.
źródło: inf. własna, Polsat Sport