Zaczynała od trenowania szermierki, ale nigdy nie miała szabli w ręce. Treningi był nudne i bardzo wymagające, a na początku dotyczyły tylko kroków. Stąd też poszukiwanie przez Julię Nowicką innego sportu. Kiedy więc pojawiła się sekcja siatkówki, zawodniczka postanowiła ją trenować i nigdy nie żałowała tego kroku. O swojej siatkarskiej przeszłości i teraźniejszości Julia Nowicka opowiedziała Sarze Kalisz w wywiadzie dla sport.tvp.pl.
– Sprzyjało mi też to, że mój tata trzymał rękę na pulsie i sam grał w siatkówkę. Ma licencję trenera. Na tym sporcie zna się bardzo dobrze od strony technicznej. Pamiętam, że spędzałam niezliczone godziny razem z nim w hali, kiedy prowadził drużynę amatorską. Obijałam wtedy piłkę o ścianę kilka tysięcy razy.
ceni autentyczność, ale najważniejsze jest dobro zespołu
Rozgrywająca bardzo ceni sobie w życiu autentyczność, choć czasem może nie współgrać z potrzebami drużyny, a to drużyna jest najważniejsza. Takim też stara się być kapitanem. – Staram się to wyczuć z całego serca i przede wszystkim rozumu. Pracuję nad tym, żeby moje rady były obiektywne i nieemocjonalne. Uważam, że fajnie się gra na pozytywnych emocjach, ale na negatywnych już bardzo źle.
Nowicka uważa, że właśnie obecny jej trener Bartłomiej Piekarczyk to szczera i autentyczna osoba, co przekłada się na świetne relacje. Zawodniczka ceni w swoim szkoleniowcu, że daje jej pole do podejmowania decyzji na boisku.
Nieżyjący trener był dla niej kluczową postacią
Podobne zdanie ma o nieżyjącym już Tore Alksandersenie, który był jej pierwszym trenerem po ukończeniu SMS-u. To właśnie osoba szkoleniowca decydowała o tym, że Nowicka zdecydowała się na granie w Allianz MTV Stuttgart.
– Miał bardzo podobne poczucie humoru do mojego, cięty żart. Poza tym nie patyczkował się, mówił wszystko prosto z mostu. Potrafił ściągać z nas presję, podkreślając, że w Chinach nikt nie wie, że gramy mecz (śmiech). Nigdy się nie certolił, miał duży dystans do siebie nawet w krytycznej zdrowotnie sytuacji, trudno nam było pozostać na to obojętnymi. Nie chciał litości i patrzenia na siebie jako na chorą osobę – wspomina siatkarka.
Julia Nowicka podkreśliła, że kiedy odchodziła z Budowlanych do niemieckiego klubu, potrzebowała zmiany i zdystansowania od pewnych rzeczy i emocji. Do dziś twierdzi, że to najlepsza decyzja w jej życiu, bo wcześniej chciała się rozstać z siatkówką.
Kadra kadrą, a w tym sezonie liczy się medal z BKS-em
Siatkarka na razie spokojnie ocenia swoją rolę i osiągnięcia w kadrze. Cieszy się z ostatnich sukcesów reprezentacji po latach posuchy, ale też twierdzi, że jeszcze więcej swojego potencjału musi pokazać w reprezentacji. O trenerze kadry wypowiada się w superlatywach, – Jego fenomen to przygotowanie taktyczne do meczów. Ma mnóstwo bardzo konkretnych rozwiązań. Jest niesłychanie konsekwentny w poświęcaniu się analizie wideo. Nie ukrywam, że uwielbiam takie rzeczy, więc czerpałam z tych spotkań garściami. Bardzo dużo można się od niego nauczyć pod kątem analitycznego podejścia do przeciwnika.
Jednocześnie Nowicka zdaje sobie sprawę, że na razie trudno jej będzie wskoczyć do podstawowej reprezentacji, gdzie dobrze sprawdza się duet Wołosz – Wenerska. Podkreśla, że gdyby była trenerem, to też by go nie zmieniła.
Na koniec rozgrywająca odniosła się do swoich dobrych występów w TAURON Lidze, które zauważają również komisarze PLS, chojnie obdarzając ją statuetkami MVP meczu. Zawodniczka przyznała, że to również wynika z chęci pojechania na igrzyska, ale w głównej mierze w celu, jaki ma jej ligowy zespół. Tym celem jest medal mistrzostw Polski. – Bardzo bym chciała, żeby był. Czekamy na niego – zakończyła Nowicka.
źródło: opr. własne, sport.tvp.pl