Amerykańska rozgrywająca Jordyn Poulter powróciła do wyjściowej szóstki swojego zespołu w meczu z Serbią. Jej pojawienie się jednak nie zmieniło wyniku i USA przegrało w trzech setach, co może być sporą niespodzianką.
Kiedy po dwóch stronach siatki stają naprzeciwko siebie aktualne mistrzynie świata i mistrzynie olimpijskie naturalnie można spodziewać się długiej i zaciętej walki. Jednak w łódzkiej Sport Arenie rozegrano tylko trzy sety.
– To żadna niespodzianka, bo jednak one (Serbia – przyp. aut) są wciąż aktualnymi mistrzyniami – podkreśliła rozgrywająca Jordyn Poulter. – Świetnie radziły sobie w obronie przez co miały więcej okazji do kontrataku. Do tego dodały znakomitą zagrywkę, a jakby nie patrzeć Tijana Bosković to znakomita siatkarka. Jest prawdziwą liderką. Wszystko wskazuje jednak na to, że będziemy miały okazję się odegrać w następnej fazie turnieju – dodała.
Jednym z kluczowych elementów tak dobrego występu serbskiej drużyny była praca w obronie. – Szczerze mówiąc to nawet pomimo wyniku myślę, że jest w naszej grze jeszcze dużo przestrzeni do poprawy – mówiła libero Teodora Pusić. – Grałyśmy świetnie, ale mogłyśmy popełnić odrobinę mniej błędów jednak po wygranej przeciwko USA 3:0 nie ma co więcej analizować. Obecność Jordyn Poulter nas nie zdziwiła, bo to że zagrają przeciwko nam najlepszą możliwą szóstką było czymś absolutnie normalnym czego mogłyśmy się spodziewać. Cieszy nas to, że na pięć meczów mamy pięć zwycięstw. Czas przygotowywać na następną fazę mistrzostw – zakończyła.
Drużyny wracają do gry w Łodzi we wtorek 4 października. Na początek drugiej fazy turnieju USA zmierzy się z Dominikaną, a Serbia z reprezentacją Polski. Pierwsze z wymienionych spotkań rozpocznie się o godzinie 17:30, zaś drugie o 20:30.
źródło: inf. własna