Rosjanie męczą się w fazie grupowej mistrzostw Europy. Wprawdzie awans do 1/8 finału mają w kieszeni, ale ich gra nie zachwyca. Na dodatek w ataku gra nominalny przyjmujący, który nie jest zachwycony taką roszadą. – Nie ma miejsca na twórczość – stwierdził Jegor Kljuka.
Mimo że Rosjanie wywalczyli na igrzyskach olimpijskich w Tokio wicemistrzostwo olimpijskie, to przed mistrzostwami Europy ich szkoleniowiec Tuomas Sammelvuo miał spory ból głowy. Wszystko dlatego, że ze składu wypadło mu obu atakujących. Zarówno Maksim Michajłow, jak i Wiktor Poletajew nie biorą udziału w czempionacie Starego Kontynentu ze względu na kontuzje. Do składu dokooptowany został Kirill Klets, ale trener Sbornej nie ma do niego zaufania. W efekcie w ataku występuje nominalny przyjmujący – Jegor Kljuka.
Nie ukrywa on, że nie jest zachwycony taką roszadą, twierdząc, że gra w ataku jest nudna. – Być atakującym? Nie jest to dla mnie zbyt interesujące zajęcie. Wiąże się z tym przede wszystkim ogromna siła, nie ma miejsca na twórczość, a przyjęcie to zupełnie coś innego, bardziej interesującego. I przyjmujesz, i kiwniesz, i atakujesz – ocenił Jegor Kljuka.
Ale i tak jest on jednym z liderów swojej reprezentacji. W ostatnim meczu, w którym Sborna pokonała Hiszpanów, zapisał na swoim koncie 27 punktów. W trzech wcześniejszych pojedynkach wywalczył 58 oczek, co łącznie daje mu 85 punktów, a to z kolei stawia go w czołówce najlepiej punktujących zawodników mistrzostw Europy. Lepszy od niego jest jedynie holenderski atakujący Nimir Abdel-Aziz.
Przypomnijmy, że Rosjanie nie zachwycają w tych mistrzostwach Europy. Wystarczy wspomnieć, że żadnego meczu nie wygrali 3:0. Po jednym secie oddali Hiszpanom i Finom. Męczyli się z Holendrami, których pokonali dopiero po tie-breaku, a z Turkami ponieśli dość zaskakującą porażkę (1:3). Przed nimi jeszcze pojedynek z najsłabszą w grupie C Macedonią Północną, ale nawet wygrana nie da im pierwszego miejsca w grupie.
źródło: inf. własna, pzps.pl