Jak do tej pory tylko Asseco Resovii Rzeszów udało się pokonać siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla. Wygrana rzeszowian w hali rywala była z pewnością wydarzeniem rundy zasadniczej, gdyż kędzierzynianie utrzymali miano niepokonanych w rekordowej liczbie meczów. Drugi raz ta sztuka Resovii się jednak nie udała. – Na pewno mamy duży potencjał w zagrywce i stać nas na to, żeby w całym meczu bardzo dobrze zagrywać. Tym razem tych asów z naszej strony było zdecydowanie za mało i musimy to poprawić już w kolejnym meczu – przyznał Jeffrey Jendryk.
W przeciwieństwie do niedzielnego meczu w Kędzierzynie-Koźlu w rewanżu u siebie nie potrafiliście już znaleźć sposobu na dobrze dysponowanych rywali.
Jeffrey Jendryk: Być może w tym ostatnim spotkaniu przeciwnicy byli wyjątkowo zmęczeni po dopiero co rozegranym turnieju Ligi Mistrzów. Cóż, przytrafiła im się dopiero pierwsza porażka w sezonie, przez co w rewanżu u nas byli już mocno naładowani, żeby nas wypunktować. Widać było, że byli świetnie przygotowani do konfrontacji z nami, a z kolei my tym razem nie byliśmy gotowi, żeby im się przeciwstawić. Na pewno ich atutami było świetne przyjęcie i rozegranie, a nasza zagrywka była za słaba. Nie byliśmy ich w stanie „poruszyć” i utrudnić im rozegrania. Mam jednak wrażenie, że to nie była nasza ostatnia rywalizacja z ZAKSĄ w tym sezonie, więc następnym razem będziemy musieli być lepiej dysponowani. Mamy motywację, żeby jeszcze zmierzyć się z tak mocnym przeciwnikiem, jak ZAKSA.
Po meczu rozmawiał pan ze swoim rodakiem – Davidem Smithem i pewnie kolega z reprezentacji przyznał, że kędzierzynianie chcieli się wam zrewanżować za niespodziewaną porażkę u siebie.
– Tak. Rywale byli dodatkowo naładowani energią i zmotywowani, żeby nas pokonać. Dla mnie to było miłe doświadczenie, żeby po raz kolejny zmierzyć się ze swoimi rodakiem i po meczu wymienić opinie. Zawsze jestem dodatkowo zmotywowany grając przeciwko swoim kolegom z reprezentacji. W trakcie meczu możemy też sobie pozwolić na dodatkowe komentarze czy wymiany spojrzeń pod siatką. David zrobił swoje i podobnie jak koledzy z drużyny – pokazał się z dobrej strony. Sprawił nam problemy swoją zagrywką. Dla nas to lekcja na przyszłość, żeby lepiej radzić sobie w konfrontacji z ZAKSĄ, wybić ich bardziej z systemu gry oraz zagrać skuteczniej w bloku i w obronie.
Czego wam najbardziej zabrakło w tym spotkaniu – to była kwestia podejścia i przygotowania do meczu, czy raczej słabsza dyspozycja w elementach siatkarskich?
– Powiedziałbym, że najbardziej brakowało nam zagrywki i musimy pracować żeby ten element był bardziej regularny i wydajny. Trudny serwis to była podstawa, żeby skomplikować grę rywalom, ale tego nam zabrakło. Na pewno mamy duży potencjał w zagrywce i stać nas na to, żeby w całym meczu bardzo dobrze zagrywać. Tym razem tych asów z naszej strony było zdecydowanie za mało i musimy to poprawić już w kolejnym meczu.
Ostatnio wasza tendencja odwróciła się i wygrywacie więcej meczów wyjazdowych niż u siebie, a przecież hala Podpromie powinna być dla was atutem, zwłaszcza w elemencie zagrywki.
– Nie wiem z czego to wynika. My cały czas jesteśmy trochę nieregularni i raz gramy lepszy mecz, a raz słabszy, niezależnie od tego czy gramy u siebie czy na wyjeździe. Co do miejsca rozgrywania meczów nie powinniśmy się doszukiwać jakichś przesądów czy prawidłowości. Cały czas powtarzam, że byłoby świetnie gdybyśmy mogli grać razem z kibicami na trybunach i wtedy gra w hali Podpromie byłaby niesamowita, ale na razie jest to niestety niemożliwe. Powinniśmy się jednak skupić na tym, żeby wygrywać więcej meczów także we własnej hali i żeby traktować ją jako swój atut.
Dla pana indywidualnie mecz z ZAKSĄ nie był najgorszy, zwłaszcza, że w przeciwieństwie do ostatnich spotkań dysponował pan już dużo lepszą skutecznością ataku.
– Czułem się całkiem dobrze. Rzeczywiście w ostatnim spotkaniu ta moja skuteczność ataku była na niższym poziomie. Staram się cały czas pracować nad tym, żeby mocniej zbijać piłkę. Tym razem wyglądało to nieźle. Zaprocentowała pewnie dodatkowa praca na treningach, jaką wykonałem ostatnio z naszymi rozgrywającymi i dzięki temu poczułem się pewniej. Szkoda, że moja dyspozycja nie przełożyła się na lepszy wynik całej drużyny. Mam jednak nadzieję, że jeszcze będziemy mieli okazję rywalizować z ZAKSĄ i wygrać z nimi, bo wiemy, że jesteśmy w stanie to zrobić.
Przed wami kolejne ciężkie mecze, tym razem na wyjeździe, najpierw z VERVĄ, a potem Aluronem CMC, gdzie o punkty nie będzie łatwo, a wciąż walczycie o miejsce w play-off.
– Zdecydowanie tak. Z Warszawą mamy coś do udowodnienia po ostatniej porażce u siebie. Musimy dać z siebie wszystko i walczyć o zwycięstwo. Podstawą do tego będzie pokazanie naszej mocy na zagrywce. Mam nadzieję, że pokażemy się w tych meczach z dobrej strony.
źródło: plusliga.pl