Siatkarze Jastrzębskiego Węgla dopełnili dzieła i przypieczętowali awans do wielkiego finału Ligi Mistrzów. Po raz drugi okazali się lepsi od Ziraatu Ankara, a sukces zapewnili sobie już po dwóch zaciętych setach, wygranych dopiero po walce na przewagi. Ostatecznie o wyniku spotkania decydował tie-break, w którym podopieczni Marcelo Mendeza triumfowali do 7.
Zacięte otwarcie meczu
Zgodnie z przewidywaniami w wyjściowym składzie gospodarzy pojawił się ich lider Matthew Anderson. Na początku obie drużyny popełniały sporo błędów w polu serwisowym. Lepiej jednak zagrywali jastrzębianie, którzy mieli na swoim koncie trzy asy serwisowe, co pozwoliło im wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Miejscowi grali natomiast lepiej blokiem, dlatego szybko doprowadzili do wyrównania. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie znaczącej przewagi. Choć cały czas punkt więcej mieli goście, to po wykorzystaniu kontry przez Andersona prowadzący zmienił się (16:15). Kiedy Amerykanin dołożył dobrą zagrywkę zrobiło się 18:16. Czas wzięty przez trenera Marcelo Mendeza przyniósł spodziewany efekt, gdyż po powrocie na boisko jego podopieczni zapunktowali trzykrotnie z rzędu. Taka sytuacja była zapowiedzią ciekawej końcówki. W niej w ważnym momencie trafił serwisem Bedirhan Bulbul (23:22), ale wszystko rozstrzygało się w czasie gry na przewagi. Na boisku trwała mocna wymiana ciosów, a rozgrywane spotkanie było bardzo ciekawe. Ostatecznie dwa ostatnie ciosy zadali przyjezdni i to oni po uderzeniach Jurija Gladyra oraz Tomasza Fornala wygrali premierową odsłonę spotkania 34:32.
Jastrzębianie w finale Ligi Mistrzów
Początek drugiej partii należał do Rafała Szymury. Miał on podobny przebieg jak w poprzednim secie i gra od jakiegoś czasu toczyła się punkt za punkt. Po dwóch błędach z rzędu miejscowych zrobiło się 8:10, ale sytuacja taka nie utrzymała się długo, gdyż po zablokowaniu Jurija Gladyra gospodarze doprowadzili do wyrównania. Gladyr szybko się zrehabilitował posyłając asa serwisowego. Dużo dobrego zadziało się kiedy w polu serwisowym pojawił się Bedirhan Bulbul. To w dużej mierze dzięki jego zagrywkom zawodnicy Ziraatu Banku wyszli na prowadzenie, gdyż kłopoty z przyjęciem dopadły jastrzębian. Tym razem w lepszej sytuacji byli gospodarze, którzy choć nie mogli zwiększyć dystansu to mieli oczko więcej. Po przestrzelonym zagraniu Tomasza Fornala ekipa z Ankary miała dwa setbole. Jednak w końcówce lepiej nerwowo wytrzymali jastrzębianie. Najpierw Fornal sprawił, że rozpoczęła się gra na przewagi. W niej asa serwisowego posłał Norbert Huber, a przy najważniejszej piłce przestrzelił Wouter Ter Maat i po raz drugi z rzędu siatkarze Jastrzębskiego Węgla AWANSOWALI DO FINAŁU LIGI MISTRZÓW.
Szansa dla zmienników
Obaj trenerzy posłali do gry swoich dotychczasowych rezerwowych. Początek trzeciego seta obfitował w ogromną ilość błędów własnych po obu stronach siatki. Po błędzie rozegrania Jarosława Macionczyka dwa punkty więcej mieli gospodarze. Jastrzębianie stracili całkowicie koncentracje i raz za razem atakowali po autach. Kiedy dodatkowo nie poradzili sobie z blokiem na tablicy wyników było już 5:10. Zmiennicy gości prezentowali się słabo. Nie byli skuteczni w ataku, co chwilę się mylili, co powodowało, że nie oglądało się tego najlepiej. Po przestrzelonym zagraniu przez Marko Sedlacka zrobiło się 19:12 i wszystko wskazywało na to, że choć losy tego dwumeczu były już przesądzone, to siatkarze z Ankary nie mieli zamiaru kończyć tego spotkania. W końcówce seta dystans jeszcze się zwiększył i po wykorzystaniu pierwszej piłki setowej przez Woutera Ter Maata trzecia część meczu zakończyła się wynikiem 25:16.
Tylko osiem punktów zdobyli jastrzębianie po własnych akcjach w trzeciej partii. W czwartym secie nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu goście nie byli skuteczni, popełniali mnóstwo błędów i szybko musieli gonić swoich rywali. Zawodnicy z Ankary natomiast robili swoje i wykorzystywali nadarzające się okazje. W pewnym momencie różnica wynosiła już sześć punktów, a po zagraniu Bennie Tuinstry nawet osiem (15:7). Finaliści Ligi Mistrzów wzięli się jeszcze za odrabianie strat i zmniejszyli dystans. Po zagraniu krótkiej przez Moustaphę M`Baye zrobiło się 13:18, ale losy tej partii należało uznać za rozstrzygnięte. Po zagraniu Burakhana Tosun zawodnicy Ziraatu Banku mieli aż sześć setboli. Trzech pierwszych nie skończyli, ale po powtórnym uderzeniu Tuinstry byli już bezradni i zwycięzca tego meczu miał zostać wyłoniony w trakcie tie-breaka.
Nowe oblicze rezerwowych jastrzębian
W piątej partii zmiennicy z Jastrzębia-Zdroju postanowili udowodnić swoją wartość. Po ataku oraz bloku Adriana Markiewicza prowadzili 6:2. Przy zmianie stron dystans jeszcze wzrósł, gdyż Marko Sedlacek posłał asa serwisowego. Gra podopiecznych Marcelo Mendeza się odmieniła i zaczęło im wychodzić dosłownie wszystko. Kiedy w kontrataku ręki nie wstrzymał Ryan Sclater, a chwilę później jeden z rywali dotknął siatki było wiadomo, że mistrzowie Polski nie tylko wrócą z awansem do wielkiego finału, ale także ze zwycięstwem. Stało się to po autowym ataku Luciano Vicentina. Tym samym jastrzębianie wygrali w całym meczu 3:2, ale co najważniejsze awansowali do finału Ligi Mistrzów, w którym zmierzą się ze zwycięzcą pary Itas Trentino – Cucine Lube Civitanova.
Ziraat Ankara – Jastrzębski Węgiel 2:3
(32:34, 25:27, 25:16, 25:21, 7:15)
Składy zespołów:
Ziraat: Anderson (9), Ter Maat (20), Bulbul (7), Eksi (2), Gunes, Camejo (10), Bayraktar (libero) oraz Sahin (8), Tuinstra (8), Tosun (2), Vicentin (10), Yatgin (2), Yalcin (libero)
Jastrzębski: Toniutti, Patry (11), Gladyr (5), Fornal (12), Szymura (10), Huber (10), Popiwczak (libero) oraz Markiewicz (5), Sedlacek (8), Sclater (4), Macionczyk, M’Baye (5), Jóźwik (5), Makos (libero)
Zobacz również:
Wyniki fazy półfinałowej LM
źródło: inf. własna